[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całe miasto i próbowało przyprzeć go do muru.
Muszę się jakoś stąd wydostać wymamrotała do siebie.
Twoja zmiana kończy się dopiero za kilka godzin. Znowu ci niedobrze?
Nie, nie z baru. Muszę wyjechać z tego miasta... :
Słuchaj, Rita...
I to jak najszybciej. Zanim moi troskliwi sąsiedzi doprowadzą mnie do szaleństwa.
Rozmawiali tylko o planach na przyszłość...
Tak? I o czym jeszcze?
Znasz Norma...
Zaraz. Wyje\d\am stąd natychmiast, zanim kogoś zabiję.
I zanim pewien wściekły hydraulik dopadnie jej i zrobi z niej mokrą plamę.
Dobrze znała wuja Norma. Prawdopodobnie teraz właśnie organizował bojkot zakładu
Nate a Morrowa. Biedny facet sam nie będzie wiedział, dlaczego w ciągu kilku godzin z
najbardziej zapracowanej osoby w mieście zamieni się w bezrobotnego. Trzeba coś zrobić.
Nie chciała brać na siebie winy za jego bankructwo.
No, to dlaczego naprawiał kran a\ do rana?
Nie naprawiał. Po prostu... Zasnął na mojej kanapie.
Tego nie mogła im powiedzieć. To by była woda na ich młyn. Więc jak im wytłumaczyć?
Szkoda, \e zamiast podstaw matematyki i literatury nie studiowała psychologii. Psychologii
stosowanej.
Al stał obok, dzier\ąc w dłoniach drewnianą ły\kę, z której na podłogę kapał tłuszcz.
Jajka zamieniły się tymczasem w chrupki. Był spocony i wyraznie zafrasowany.
Niewa\ne, czy wynika to z troskliwości, czy nie, musicie zostawić mnie wreszcie w
spokoju. Nie starajcie się tak bardzo uratować mnie przed samą sobą. Dobrymi intencjami
piekło wybrukowano. Zajmijcie się swoimi sprawami. Ty, Al, zacznij od usma\enia nowych
jajek. Te się ju\ do niczego nie nadają.
Rita nie była w stanie ocenić, jak długo stoi przed zakładem Morrowa albo ile razy
przemaszerowała przed jego drzwiami. Za ka\dym razem pilnowała się, \eby patrzeć przed
siebie. Raz zerknęła do środka i zobaczyła, \e hydraulik bierze coś z półki i pakuje do torby.
Odskoczyła i wstrzymała oddech. Ale Morrow nie wyszedł na zewnątrz, więc wróciła na
posterunek.
Wejdz i porozmawiaj z nim jak człowiek z człowiekiem, powtarzała sobie. Nawet, jeśli
obwiniają o wizytę wuja Norma i reszty, to przecie\ jej nie zabije, w ka\dym razie nie w biały
dzień. Nie na oczach wszystkich mieszkańców Hooperville, którzy zerkali teraz zza
uchylonych firanek.
Przyszła do niego z propozycją, ale jeśli nie będzie chciał z nią rozmawiać... Jeśli nie
będzie chciał z nią rozmawiać, to jego zmartwienie. Przestanie się nim przejmować i zostawi
go na po\arcie mieszkańcom miasteczka.
To będzie tylko twoja wina, panie hydrauliku powiedziała do siebie.
Doprawdy? Głęboki głos dochodził zza jej pleców, ale zdawał się otaczać ją ze
wszystkich stron.
Drgnęła jak ukąszona.
Ja... no...
Nate Morrow stał oparty o framugę drzwi. Miał na sobie białą koszulkę, która
kontrastowała z jego opalonym ciałem. Była dopiero trzecia, a jego policzki ju\ pokrył
sinawy, wieczorny zarost. Kosmyk włosów spadł mu na czoło i zasłonił oczy. Odgarnął go do
tyłu. W słońcu zalśniło kilka siwych pasm. Najwyrazniej nie był u fryzjera od przyjazdu do
Hooperville. Biorąc pod uwagę fakt, \e jedyny zakład fryzjerski w mieście prowadził wuj
Norm, trudno było się dziwić.
Wygląda pani, jakby miała jakąś delikatną sprawę do załatwienia powiedział.
Delikatną?
Gapiła się nieprzytomnym wzrokiem na jego nie ogoloną twarz, koszulkę bez rękawów,
umięśnione ramiona. Nie wyglądał jak prawnik. Nie potrafiła go sobie wyobrazić w
garniturze, pod krawatem, z aktówką w rękach.
Proszę wejść do środka powiedział stanowczo. Jeśli pochodzi tu pani dłu\ej, będę
musiał wkrótce poło\yć nowy chodnik.
Nie będę owijać w bawełnę oznajmiła, odmówiwszy napicia się kawy. Gdyby
przypadkiem potraktował pan wizytę Norma jako dowcip, przyszłam pana ostrzec. On i inni
traktują sprawę powa\nie.
Mogę z tym \yć, przynajmniej przez jakiś czas. Jeśli będę ignorował ich wysiłki, w
końcu im się znudzi i dadzą spokój.
Proszę spojrzeć na to z innej strony. Zapanuje całkowita cisza. Telefon nie będzie
dzwonił, bo nikt nie będzie potrzebował usług hydraulika. A, rozumiem. Bojkot. Takie
akcje nie trwają długo. Zawsze się zdarzy jakiś łamistrajk.
Nie docenia ich pan. Są twardzi i wytrwali powiedziała.
Więc co, przyszła tu pani jako apostoł złych wiadomości, czy te\ ma pani w zanadrzu
jakieś propozycje?
Rita milczała przez chwilę. Nie chciała zrobić na Morrowie wra\enia zbyt gorliwej.
Zacząłby coś podejrzewać.
Dajmy im to, czego chcą. Tylko my będziemy wiedzieli, jak jest naprawdę. Gdyby
przychodził pan do mnie co wieczór... Nie, to za wiele, nawet dla niej. No, mo\e co drugi
dzień.
Morrow pokręcił głową.
Nie znoszę oszustw.
Rita postanowiła spróbować jeszcze raz.
Nie tylko pan jest w to wplątany zaczęła. Niech pan nie myśli, \e przyszłam tu tylko
po to, by pomóc panu. Cała ta sytuacja mnie te\ nie ułatwia \ycia. Pan sobie będzie siedział w
swoim zakładzie przy milczącym telefonie, a ja? Jak pan myśli, czemu będę musiała stawić
czoło?
Poczuciu winy?
Chyba pan oszalał, jeśli pan myśli, \e miałam coś wspólnego z tą... wizytą. Muszę
napisać cztery prace na przyszły tydzień, a potem mam egzaminy końcowe. Związek z
panem, czy z kimkolwiek innym, jest ostatnią rzeczą, jakiej mi teraz trzeba. Niestety, całe
miasto uwa\a inaczej. Od pewnego czasu wszyscy mieszkańcy nic innego nie robią, tylko
podsuwają mi ró\nych kawalerów.
Nate pokiwał głową, ale Rita widziała, \e go nie przekonała.
Przecie\ nie jest pani jedyną samotną kobietą w Hooperville powiedział.
Ale jedyną, która znalazła się w takiej sytuacji. Wszyscy tutaj uwa\ają, \e nie mogę
zostać sama.
Morrow zmarszczył brwi. Trudno przeło\yć zasady moralności obowiązujące w małym
miasteczku na te, do których przyzwyczaił się, mieszkając w du\ym mieście.
Niech mi pan wierzy, nie dadzą panu spokoju. Jeśli zgodzi się pan na moją propozycję,
ułatwi pan \ycie równie\ i mnie. Będę mogła trochę odpocząć od spotkań z ró\nymi
kandydatami, mo\e uda mi się skoncentrować na nauce. Nie będę ju\ musiała się martwić, \e
wracając do domu, spotkam na progu jakiegoś kawalera.
Morrow zgłupiał zupełnie.
Znam panią mniej ni\ tydzień, a pani ju\ mi się oświadcza. Interesujące, jak na osobę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]