[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu się podobam? A poza tym prosi o mnie po to, żebym była z jego przyjacielem! Robi mi
się słabo i prawie mdleję. Nie wiem, czy uciec, czy spędzić noc z Alessandro i być najlepszą
kochanką, jaką kiedykolwiek miał, żeby następnego dnia opowiedział Giovanniemu, jak
cudownie spędził ze mną czas. Chcę sprawić, żeby Giovanni cierpiał i umarł z zazdrości. W
końcu postanawiam się nie rozpraszać i jedziemy taksówką do hotelu. Przyjeżdżamy dziesięć
minut za wcześnie i proponuję Mae, żebyśmy wstąpiły na drinka do baru. Potrzebuję czegoś
mocniejszego, żeby znieść upokorzenie, przez które muszę przejść. Czy Giovanni spojrzy mi
w oczy? I przede wszystkim, czy w ogóle się zobaczymy?
Zamawiam czystą whisky, bez lodu, i wypijając ją jednym haustem, widzę, że Mae aż
promienieje ze szczęścia, pijąc swoją pomarańczową fantę przez czerwoną słomkę. Wszyscy
się ze mnie nabijają i nie rozumiem, dlaczego właśnie mi przypadła w udziale ta
zaimprowizowana rola pajaca.
Odstawiamy na bar puste szklanki, opróżnione w rekordowym tempie, i wjeżdżamy na
szóste piętro. Jestem czerwona ze złości. Kiedy dochodzimy do pokoju 620, Mae chce się ze
mną szybko pożegnać.
- Dobra, ja tu zostaję. Twój pokój jest trochę dalej, w głębi korytarza.
I puka do drzwi.
Stoję tam nadal, jak wmurowana, z nieugiętym postanowieniem zobaczenia
Giovanniego.
- Już ci mówiłam, że twój pokój jest dalej! - powtarza zirytowana Mae.
Giovanni otwiera drzwi, a tuż za nim pojawia się Alessandro. Spotkali się w pokoju 620 i
wpuszczają nas obie, ku wielkiemu rozczarowaniu Mae, która, próbując ukryć wściekłość,
zaczyna żartować na temat możliwości zorganizowania orgii. Ja oczywiście mam grobową
minę i Giovanni natychmiast zdaje sobie z tego sprawę.
- Coś ci się stało?
- Nie, nie! Wszystko w porządku... - kłamię. - Czy można tu zapalić?
- Tak, oczywiście! Pal. Pal wszystko, co zechcesz. Ale pozwól, że to z ciebie zdejmę.
I podchodzi do mnie, żeby pomóc mi zdjąć płaszcz. Mae siada na łóżku i wyciąga
papierosa, a Alessandro rozsiada się obok niej i zaczynają rozmawiać. Nie mam nic do
powiedzenia, chcę już stąd wyjść i nie wiem dlaczego zdecydowałam się przyjechać. Po
jakimś czasie, patrząc na zadowoloną z siebie Mae, nie mogę wytrzymać i zaczynam w
środku wrzeć.
- Dobra. Przejdzmy do rzeczy Skoro spędzam noc z Alessandro, a Mae z Giovannim,
myślę, że powinniśmy już iść - mówię, zwracając się do Alessandra, który zachwyca się
właśnie dekoltem tej, która obecnie jest moim największym wrogiem.
Giovanni skamieniał jak pomnik, a Alessandro zaczyna się śmiać, zarażając swym
rozbawieniem Giovanniego, który również wybucha głośnym śmiechem, podczas gdy Mae
patrzy na mnie z wyrzutem za moją zuchwałość, a ja mam ochotę dać im wszystkim w zęby.
- Głuptasie, ty zostajesz tutaj! - mówi Giovanni, kiedy przestaje wreszcie płakać ze
śmiechu.
- Tak? Czyli nie idziesz z Mae?
- Z Mae? To Alessandro chce być z Mae! Ja wybrałem ciebie. Co to za historia? - pyta,
poważniejąc.
- Nie wiem! Ty mi wytłumacz! Powiedziano mi, że mam iść do 624, z Alessandro.
- Ma nie, głuptasie! - nagle wyskakuje z włoskim.
Dobrze mówi po hiszpańsku, ale czasami zdarza się, że wymknie mu się jakieś słowo w
rodzimym języku. Jakiż on seksowny! - myślę.
- Jest dokładnie odwrotnie. Musieli się pomylić! - mówi.
Co to za żart? Chce mi się płakać z radości, a jednocześnie jest mi wstyd, że tak się
zachowywałam, i proszę o pozwolenie skorzystania z łazienki. Zamykam się tam na jakieś
pięć minut, po których przychodzi po mnie Giovanni.
- Dobrze się czujesz? - pyta z niepokojem.
- Teraz tak. Jest mi lepiej. To prawda, że nie chciałeś iść z Mae?
- Oczywiście, że nie! Obiecałem ci, że spędzę z tobą całą noc, i mnie masz.
- Nawet nie chciałeś z nią być?
Widać, że jest zmartwiony tym niefortunnym zdarzeniem i w odpowiedzi bierze mnie w
ramiona. Tamci dwoje już wyszli, w końcu zostaliśmy sami.
- Nawet przez sekundę?
Kochamy się przez całą noc i odkrywam, z wielkim zaskoczeniem, że mogę mieć wiele
orgazmów z rzędu. Nie obchodzi go to, kim jestem, nie obchodzi go to, czy zapłacił, nie
obchodzi go czas ani moja prawdziwa tożsamość, chce tylko, żebym była szczęśliwa. Nie
interesuje go nic więcej.
Następnego dnia, po obfitym śniadaniu zamówionym przez Giovanniego do pokoju
specjalnie dla mnie, daję mu swój numer telefonu, prosząc, żeby o tym nikomu nie mówił.
Ten uczynek był niczym podpisanie wyroku śmierci na siebie samą w burdelu. Dni mojej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]