[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domku, żeby zjeść kawałek razowego chleba z serem, szynką i pomidorem. Zwieże morskie
powietrze zawsze wzmagało jej apetyt. Po tym skromnym posiłku poleżała pół godziny na
sofie. Jak urlop, to urlop!
Po południu ruszyła na zbiór muszelek w zatoce. Na spacerze postanowiła
nieodwołalnie wziąć Ann na wspólniczkę. Pracy zrobiło się bowiem tyle, że nie była w stanie
sama wszystkiemu podołać. Tymczasem Roberta zapragnęła mieć pewien margines czasu na
życie osobiste.
Decyzja, jaką podjęła na brzegu oceanu, sprawiła jej niewysłowioną ulgę. Jak na
skrzydłach pobiegła do domu, żeby wziąć prysznic. Wyszczotkowała potem porządnie włosy,
tak żeby były elastyczne i błyszczące, i przejrzała swoją garderobę. Pogratulowała sobie
zabrania ludowej bluzki. Była jak znalazł na tę okazję. Przymierzyła ją natychmiast. Całkiem,
całkiem, pomyślała oglądając się w lustrze. Fartuchowa spódnica z cienkiej bawełny w
kolorze niebieskim stanowiła doskonałe uzupełnienie tego wakacyjnego stroju. Zciągnęła ją w
pasie, żeby uwydatnić swą szczupłą talię. Spódnica odsłaniała ponadto przy każdym kroku jej
długie zgrabne nogi.
W jednej chwili przeistoczyła się z purytańskiej pracującej zawodowo Amerykanki w
uroczą wieśniaczkę rodem z Sycylii. Biedny Greg! Przeżyje pewien szok!
Tak się jednak nie stało. Greg wszedł do domu w momencie, gdy Roberta dolewała
kieliszek szwajcarskiej wódki Kirsch do founde z sera. Trzymał w ręce butelkę wina.
Zmierzył Robertę pełnym podziwu wzrokiem. - Czy miałabyś coś przeciwko temu,
żebym się przebrał?
- Oczywiście, że nie! - roześmiała się. - Ale pospiesz się, bo zaraz podaję do stołu.
Greg wrócił po chwili w dżinsach i jasnej koszuli z podwiniętymi rękawami.
Uśmiechnął się.
- Przygotowałaś mi posiłek? Czym sobie zasłużyłem na taki honor? Objął Robertę,
przesunął wargami po jej szyi i wciągnął w nozdrza zapach jej ciała. - Muszę powiedzieć, że
okropnie zgłodniałem. Pokaż się, jak wyglądasz - odsunął Robertę od siebie. - Masz piegi!
Nie widziałem ich przedtem.
Roberta przytuliła się do Grega.
- Cały dzień pracowałam ciężko na plaży, podczas gdy ty konferowałeś w
klimatyzowanym pomieszczeniu.
Greg poczuł, że Roberta ma podejrzanie ciepłe plecy. Poszerzył jej dekolt z tyłu. -
Prawe ramię ma kolor ugotowanego raka - stwierdził niezadowolony. - Pewnie się nie
nakremowałaś, co?
- Zapomniałam, ale wcale mnie nie boli.
Greg ucałował spieczone miejsce i spytał: Teraz także nie?
- Zwłaszcza teraz nie!
- To dobrze. - Pocałował ją jeszcze raz i odwrócił do siebie. - Nie chciałbym ci
sprawiać bólu. Chciałbym cię kochać.
- Teraz, zaraz?
- Nie musielibyśmy przynajmniej rozmawiać, bo nie znam ani słowa po włosku, moja
piękna Sycylijko.
- Mam inny pomysł. Usiądzmy do stołu i zjedzmy fondue. Przy jedzeniu też nie
musimy rozmawiać.
- A czy nie mieliśmy czasem zrobić sobie grzanek na ognisku?
- Nie jestem odpowiednio ubrana na ognisko. Musiałabym się przebrać. Wiem nawet,
w co. W tę bluzę, za którą tak przepadasz.
- Koniecznie. A kiedy ogień wzbije się w niebo, zerwę z ciebie tę ohydną bluzę i
wrzucę ją w płomienie. Potem zaś odtańczę dziki taniec radości.
- Chciałbyś! Aha! Figę z makiem! Ojej! - Robercie nagle coś się przypomniało. -
Wszystkie swoje rzeczy zostawiłam u ciebie na balkonie.
- Najlepiej będzie, jeśli o nich w ogóle zapomnisz. Wiatr zaniósł je już z pewnością
rybom na pożarcie.
Roberta zapaliła palnik w glinianym naczyniu i ustawiła garnek z kilkoma gatunkami
sera na ogniu. Z głośników dobiegły pierwsze dzwięki musicalu  South Pacific . Nucąc pod
nosem, Roberta poszła jeszcze do kuchni po dwa długie widelce i koszyczek z francuskim
pieczywem.
Greg poszedł za nią. - Gdzie mogą być kieliszki do wina? - spytał, zaglądając do
wszystkich szafek po kolei.
- Prawdopodobnie u teściów, dopóki dzieci są małe. Wydaje mi się, że dysponują
tylko plastikowymi, na pewno nietłukącymi się kubkami.
Greg otworzył schłodzone wino i postawił butelkę na stole. Nadal szukał kieliszków.
Bezskutecznie. Z bólem serca nalał szlachetnego rieslinga do grubych kubków z rysunkami
Myszki Miki. Wzniósł toast:  Za naszą przyjazń i stuknęli się z Robertą tymi oryginalnymi
naczyniami do wina.
Potem usiedli do stołu i zajęli się fondue.
Po kilku kęsach gorącego sera nawiniętego widelcem na kawałek bułki Greg wygłosił
coś w rodzaju małego przemówienia. - Gotujesz jak BrillatSavarin, ubierasz się jak Giną
Lollobrigida, z piegów przypominasz Pippi Langstrumpf - nie miałem pojęcia, że masz tyle
ukrytych talentów. Czy tańczysz też jak Ginger Rogers?
- Podaj mi rękę, Fred! - zareagowała natychmiast. Za chwilę wirowali w rytm pięknej
melodii  Love at first sight . Tekst piosenki przypomniał Robercie ten moment, w którym po
raz pierwszy zobaczyła Grega.
- Kim był ten mężczyzna, w którego towarzystwie widziałam cię w  Highland Inn ? -
spytała, pocierając policzkiem o jego podbródek.
- Guido? To mój partner w interesach z Perugii. Przyjechał do Kalifornii obejrzeć
sobie  Sea Strand . Bardzo interesuje się eleganckimi centrami handlowymi.
Greg przywarł wargami do jej skroni. Wyczuł delikatny puls bijący pod różową skórą.
- Obawiam się, że za długo przebywałaś dzisiaj na słońcu. Kim była ta pani, z którą weszłaś
do  Highland Inn ?
- Ann Jarvis. Moja asystentka. Sprzedam jej połowę firmy.
- Masz do tego szczególny powód? - Greg bawił się długimi włosami Roberty.
- Jestem już zbytnio przeciążona pracą. Jedna osoba nie może podołać wszystkiemu. -
I jeszcze chciałabym mieć trochę czasu na życie prywatne. - Najchętniej z tobą, dodała w
myślach.
- Wszystko ma swoje granice. Nasze wakacje też się kiedyś skończą. - Greg przytulił
Robertę mocno do siebie. - Mamy jednak dwa całe dnie na decyzję, czy palimy twoją
garderobę, czy nie. W poniedziałek muszę być w Palm Springs, a w środę lecę do Paryża.
- Do Paryża powinno się latać w kwietniu lub w maju, a nie w lutym. - Robercie nagle
zrobiło się smutno.
- Jadę służbowo. Nie zabawię tam długo.
Płyta skończyła się. Podeszli razem do gramofonu, by poszukać następnej. Tym razem
wybrali muzykę instrumentalną. Gdy znowu zaczęli tańczyć, Roberta oplotła szyję Grega
ramionami. Wspięła się na palce i spojrzała mu prosto w oczy. Zobaczył w jej wzroku tyle
namiętności, że pochylił się i pocałował ją w usta. Robertę przeszył dreszcz podniecenia.
Przytuliła się do Grega całym ciałem. Wziął ją na ręce. Wychodząc z pokoju zgasił światło,
ale nie wyłączył płyty. Tej nocy towarzyszyła im melancholijna muzyka cygańska.
Godzinę pózniej Roberta leżała ciągle jeszcze u boku Grega, pośrodku podwójnego
łóżka. - Muszę ci coś wyznać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl