[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z tyłu.
Ilsa wzięła Gay za rękę, wiedziała, co dziewczyna musiała
wtedy przeżywać. Fraser objęła ją i lekko przytuliła.
Gay odczekała chwilę i ciągnęła dalej.
- Lucy stała bardzo blisko Alice, ta jędza szybko związa
ła i zakneblowała małą. Mężczyzna, który związał i zakne
blował mnie, posadził mnie tu i usiadł przede mną. Był
zamaskowany, ale wiedziałam, kto to jest. Poznałam jego
głos, posturę, małą bliznę koło ust i jego dłonie. Jestem
pewna, że to był Geordie.
- Czy zrobili coÅ› dzieciom?
- Nie. Geordie powiedział, że masz przyjść do małego
domku. Zostawił mapę. Chce, żebyś pojawiła się tam w cią
gu godziny po zachodzie słońca. Jeśli tego nie zrobisz, zabije
dzieci. Zabije je również, jeśli nie przyjdziesz sama.
Ilsa spojrzała na mapę i zmartwiała.
- Wiem, gdzie to jest. Byłam tam dzisiaj. - I żeby się
wytłumaczyć dodała: - Zobaczyłam Geordiego przez okno,
jak podszedł do muru i zniknął.
- To samo stało się i teraz. Podeszli do tamtej jabłoni
i zniknęli. Nie wiem, jak ani dokąd poszli.
- W murze jest furta. Zledziłam Geordiego. Niedaleko
stąd trzyma konia. Pojechał do tego domku spotkać się
z kobietą. Widziałam, jak się całowali. Geordie wyszedł
stamtąd po godzinie. Uznałam, że to zwykła schadzka. Teraz
wiem, że się myliłam. A byłam tak blisko. Mogłam przecież
jakoś temu zaradzić.
- Jak? Nie mogłaś.
Rzeczywiście, nawet, gdyby wiedziała, że ten człowiek
wraz ze swoją kochanką knują przeciwko niej, nic nie mogła-
by zrobić. Była sama i nieuzbrojona. Zanim zdążyła wrócić
do Clachthrom, jej dzieci już zostały uprowadzone.
- Z kim spotkał się Geordie? - spytała Fraser.
- Nie widziałam tej kobiety. Była tak okutana, że nie
sposób było zobaczyć nawet jej figurę.
- To oznacza, że nie chce, żeby ktoś ją rozpoznał, bo jest
znana tutaj, w Clachthrom.
- Wkrótce dowiem się, co to za dziewka - powiedziała
Ilsa, pomagając wstać Gay.
- Chyba nie masz zamiaru iść tam sama? - zdziwiła się
Fraser.
- Tego żądają. Jeśli nie pójdę sama, zaryzykuję życie
moich dzieci. Nie mogę tego zrobić.
- Oni chcą cię zabić, Ilso.
- Wiem, ale nie mam wyboru. Dzieci nie poradzÄ… sobie
same. Muszę iść.
- Jestem pewna, że mężczyzni umieliby asekurować cię
tak, żeby nikt ich nie zauważył.
- Może, ale ja widziałam ten domek, Fraser. Stoi nie-
malże w otwartym polu. Można podejść blisko, ale ostat
nie mile trudno pokonać, niezauważenie. Zanim dobiegną
do domu, któreś z dzieci może już nie żyć, jeśli nie
wszystkie.
- Będą święcić zwycięstwo - powiedziała Glenda.
- Tak, ale mimo ich wysiłków, Geordie został rozpo
znany. Znalezliśmy zdrajcę. To, że on o tym nie wie, przema
wia na naszą korzyść. Dzięki temu zaprowadzi Diarmota do
wroga.
- Przed czy po twoich pogrzebie?
- Nie jestem bezbronna, Fraser - powiedziała Ilsa, wcho
dząc do domu. - Nie tak łatwo mnie zabić. Nie sądzę, żeby ta
kobieta była bardzo grozna. %7ładnej zbrodni nie popełniła
własnoręcznie. Wynajmuje do tego ludzi. To raczej Geordie
mnie martwi.
- Wiem, że nie widzisz innego wyjścia, ale może pomyśl
chwilę. Może znajdziesz jakieś inne rozwiązanie - poprosiła
GÅ‚enda.
- Nie mam na to czasu.
Kobiety weszły do sypialni Ilsy. Ilsa słyszała, jak szepczą
między sobą, tymczasem ona ukryła na sobie trzy sztylety.
Wzięła trochę silnych ziół. Będą mogły, chociaż na chwilę
oślepić przeciwnika.
- Ilso, nie podoba mi się to - powiedziała Fraser.
- Nie mam wyboru - powtórzyła. - Wiecie o tym. Teraz
musicie mi pomóc. Gdy wróci Nanty, musicie użyć całej
swojej kobiecej siły, żeby powstrzymać go przed chęcią
podążenia za mną. Jeśli to zrobi, wszystko stracone. Zamiast
nad moim grobem, będziecie stały nad grobem moich dzieci.
- Czy naprawdę uważasz, że będziesz mogła stawić czoło
tym ludziom?
- Wychowali mnie mężczyzni i nie jestem słabą, delikat
ną kobietą. Potrafię być niebezpieczna. Z odrobiną szczęścia
pokonam tych bydlaków.
- Może chociaż jeden człowiek... - zaczęła Gay, kiedy
kobiety odprowadziły Ilsę do furty w murze.
- Nie - odparła stanowczo Ilsa. - Pamiętajcie tylko, żeby
powiedzieć Nanty'emu o drzwiach i Geordiem.
- No i o Lucy - powiedziała Gay. - Ona jest drugim
zdrajcÄ….
- Myślę, że nią nie musimy się martwić.
Kiedy Ilsa wymknęła się przez furtę, kobiety skierowały
siÄ™ w stronÄ™ domu.
- Nie podoba mi się to. Rozumiem, że nie miała dużego
wyboru, ale bojÄ™ siÄ™ o niÄ….
- Ja też - przyznała Glenda. - Musi być jakiś sposób,
żeby mężczyzni mogli pomóc jej i dzieciom. Teraz musimy
pamiętać, żeby nikomu się nie wygadać, dopóki mężczyzni
nie wrócą. W przeciwnym razie, wszystko mogłoby się
wymknąć spod kontroli.
- O Boże, Ilsa nie zostawiła mapy - zaniepokoiła się Gay.
- Zrobiła to celowo - powiedziała Fraser, kiedy wcho
dziły do pokoju dziecinnego. - Teraz możemy powiedzieć,
co się stało, ale nikt tam nie pojedzie, bo nie wie, gdzie
to jest. Gdzie Odo?
- Poszedł do spiżarni - odparła Ivy.
Coś we wzroku dziewczynki powiedziało Fraser, że nie
mówi prawdy.
- Ivy, powiedz prawdÄ™, gdzie jest Odo?
- Poszedł zobaczyć, co się stało w ogrodzie.
- Nie widziałam go.
- Był tam. Został i rozglądał się po ogrodzie. Schował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]