[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kuchni i uśmiechnęła się. - Pasuje do ciebie.
- Rozgość się. - Wskazał ręką kanapę. - Czy oprócz szklanki
wody mógłbym ci zaproponować kieliszek wyśmienitego cabernet,
które...
- Polecam osiemnastoletniÄ… whisky marki Glen Morangie... -
rozległ się głos za jego plecami.
Eric odwrócił się, gotów do odparcia ataku. Widok, który ujrzał,
sprawił, że otworzył ze zdumienia usta.
132
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA ÓSMY
Trzech wysokich, dobrze zbudowanych mężczyzn, w których
oczach lśniła determinacja, leniwym krokiem, z nonszalancją, jakby
mieszkanie należało do nich, wyłoniło się z kuchni.
- No, czas najwyższy. - Matt Tynan, krótko ostrzyżony brunet o
zawadiackim spojrzeniu, wyglądał stanowczo za młodo jak na
doradcę prezydenta. - Już myśleliśmy, że będziemy musieli rozpocząć
wieczór bez was.
- Nie przejmuj się, Indy. - Uśmiechając się szeroko, Ethan
Williams podszedł bliżej i poklepał Erica po ramieniu. Jak zwykle
miał koszulę z podwiniętymi rękawami i mokasyny wsunięte na gołe
stopy. - Czekając na ciebie, postanowiliśmy się rozgościć.
- Wiesz, stary - Jake uniósł szklankę pod światło - te nowe
trunki, które pijasz, są o niebo lepsze od tej taniochy, którą kiedyś
kupowałeś.
Eric stał oszołomiony wizytą dawnych przyjaciół. Po chwili
pokręcił z niedowierzaniem głową. Kiedyś byli nierozłączni; życie
traktowali lekko, problemy zbywali śmiechem i wzruszeniem ramion.
Wydawało im się, że są dorośli. Wszystko zmieniło się tego dnia, gdy
zmarł ojciec Erica. Wtedy naprawdę zaczęli dorastać. Każdy z nich
obrał inną drogą - Matt wszedł w świat polityki, Ethana wciągnęły
jakieś sprawy międzynarodowe, o których nikomu nie opowiadał,
Jake'a zafascynowały finanse - ale ich przyjazń przetrwała.
133
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Nie pomyśleliście, łobuzy jedne, że może trzymam tę whisky
na specjalną okazję? - spytał ze śmiechem Eric.
- Jasne, że pomyśleliśmy - odparł w imieniu pozostałych Ethan,
wyciągając z kieszeni talię kart. -I uznaliśmy, że ta okazja właśnie
nadeszła.
Eric patrzył ze wzruszeniem na przyjaciół kręcących się po
mieszkaniu; zachowywali się tak jak dawniej, gdy ich największym
problemem było przygotowanie się do egzaminów albo
rozstrzygnięcie, którą dziewczynę zaprosić na piątkową imprezę.
Wiedział, w jakim celu się tu zebrali. I dlaczego Leigh była taka
zdenerwowana.
Skierował na nią wzrok. Stała przy kanapie z tak promiennym
uśmiechem, że serce zabiło mu szybciej.
- To dlatego nalegałaś, abyśmy wpadli do mnie?
Przypomniał sobie, co powiedziała tuż przed wejściem do
mieszania:  Nie przyjechałam tu, żeby się z tobą kochać".
- Mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziony? Niewiele się
zastanawiając, podszedł do niej, objął
ją w talii i pocałował w usta. Na oczach wszystkich. Może nie
przyjechała, żeby się z nim kochać, ale postąpiła wspaniałomyślnie.
Zwołując starą paczkę, sprawiła mu cudowną niespodziankę.
- Absolutnie nie - odparł, puszczając ją. Leigh Montgomery
mogła go zaskoczyć, ale nie zawieść.
Nieustraszona, walczÄ…ca na sali sÄ…dowej jak lwica, ochrzczona
przez dziennikarzy mianem Barakudy... ta wspaniała kobieta
134
Anula
ous
l
a
and
c
s
odwróciła skromnie wzrok. Erica korciło, aby ująć ją za brodę,
zmusić, by na niego spojrzała. Ale nie mógł, bo Jake właśnie objął
Leigh w pasie i cmoknÄ…Å‚ w policzek.
- Ależ z niej wyrosła niesamowita laska - zauważył, zerkając na
Matta i Ethana.
Eric oderwał oczy od ręki Jake'a w pasie Leigh, powtarzając
sobie w duchu, że po pierwsze, on sam nie ma do Leigh żadnych
praw, a po drugie, Jake to jeden z jego najlepszych kumpli. To
właśnie Jake poinformował go o tym, co zamierza FBI i to on poradził
mu, aby zwrócił się po pomoc do Leigh.
- Leigh zawsze była idealna - mruknął. - Była, jest i będzie.
Leigh popatrzyła mu w oczy, po czym przeniosła spojrzenie na
Matta i Ethana, którzy tasowali karty.
- Czy ja też mogę dostać buziaka? - spytał Ethan, podchodząc
bliżej.
- Hej, 007! Nie zapominaj, że jesteś żonaty - upomniał go żartem
Matt.
Ethan dzgnÄ…Å‚ go Å‚okciem w bok.
- I to mówi facet, który w ciągu ostatnich paru godzin trzy razy
dzwonił do narzeczonej? Czego się boisz, stary? %7łe dziewczyna
przejrzy cię na wylot i się rozmyśli?
Leigh uścisnęła ich obu.
- Dzięki, chłopcy, że przyszliście.
135
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Drobiazg. - Mart mrugnął do niej porozumiewawczo. - Może
wreszcie my zdołamy pomóc naszemu har-cerzykowi. Dotąd zawsze
on nas wyciągał z opresji.
- Podobno FBI ci depcze po piętach - rzekł z wesołym błyskiem
w oku Ethan, wyjmując z kieszeni kubańskie cygaro i wręczając je
Ericowi. - Wiesz, mam jednego czy dwóch kumpli, których mógłbym
poprosić o pomoc.
- Tych anonimowych, bezimiennych kumpli, którzy tak
naprawdę to nie istnieją? - spytał żartem Matt.
W odpowiedzi Ethan wzruszył tylko ramionami.
- Pizza będzie lada moment - ogłosił Jake.
- Tym razem rozgromię Indy'ego! - oznajmił Ethan, kolejno
podając każdemu z mężczyzn ogień. - Do dziś nie zapomniałem tych
czterystu dwudziestopięciocentówek, które ode mnie wygrał.
- Ja też cię kocham, Con. Bądz grzeczny, słuchaj babci, a ja
przyjadÄ™ po ciebie za dwa dni.
- Będziesz mi kibicować w sobotę?
- No pewnie! Za nic w świecie nie przegapiłabym twojego
meczu.
- Fajnie.
Parę minut pózniej Leigh zakończyła rozmowę i przycisnęła
komórkę do serca. Stała na tarasie z widokiem na cichą ulicę w dole.
Znad jeziora Michigan wiał lekki wiatr, ale powietrze było ciepłe i
wilgotne. Jak to w sierpniu w Chicago. Nie narzekała; wkrótce się
ochłodzi.
136
Anula
ous
l
a
and
c
s
Może jej uczucia też ostygną?
 Leigh zawsze była idealna. Była, jest i będzie".
Eric wiedział, jak ją rozpalić. Ale rozpalał ją nie tylko słowem,
w tym tkwił problem. Każde jego spojrzenie, każdy dotyk przejmował
ją dreszczem. Nic się nie zmieniło. Tak było dawniej i tak jest dziś.
Dziesięć lat temu niełatwo jej było oprzeć się urokowi
przystojnego, pewnego siebie młodzieńca. Nieporównanie jednak
trudniej było nie ulec dojrzałemu mężczyznie o niebieskich oczach,
który nie krył, czego pragnie.
Zerknęła przez ramię do pokoju, w którym czwórka przyjaciół
siedziała przy stole, zaśmiewając się głośno z jednej z barwnych
opowieści Matta o życiu w Białym Domu albo z jakiejś fantastycznej
przygody Ethana. Widząc ich razem, Leigh poczuła się spełniona.
Jakby wreszcie po latach ułożyła ponownie kawałki łamigłówki.
Starając się nie rozkleić, oparła się o ścianę, po czym osunęła na
podłogę, tuż obok donicy pełnej geranium. Chciała wyjść zaraz po
tym, jak przyniesiono pizzę, ale mężczyzni dosłownie rzucili się do
drzwi, własną piersią zagradzając jej drogę. W dodatku Ethan schował
jej kluczyki do samochodu. Musi zostać, oznajmili.
Przez godzinę czy dwie siedziała w rozkładanym fotelu, patrząc,
jak drużyna Cubs przegrywa z drużyną Astros i słuchając dowcipnych
komentarzy, co rusz przerywanych salwami śmiechu. Unoszący się w
powietrzu zapach cygar przypomniał jej dawne czasy. W pewnym
momencie wyszła na zewnątrz, by zadzwonić do Connora. Strasznie
za nim tęskniła. Odkąd się urodził, rzadko się z nim rozstawała.
137
Anula
ous
l
a
and
c
s
Codziennie dziękowała Bogu za to, że ma tak fantastycznego syna.
Kiedy po ciężkim dniu w sądzie wracała do domu, wystarczył
uśmiech chłopca, aby świat znów nabrał jasnych barw.
 Mamusiu, jaki jest mój tata?"
 Podobny do ciebie, kochanie. MÄ…dry, dobry, silny, lojalny. I tak
jak ty, grywał na pozycji łącznika".
Azy zawisły jej na rzęsach. Musi mu powiedzieć. Musi im obu
powiedzieć. To nie ulega wątpliwości. Nie była jedynie pewna, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl