[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiem, kiedy znów to poczuję - wyjaśniła, przykrywając
jego dłoń swoją.
- Mogę poczekać. Nie mam nic przeciwko temu, że-
by spędzić kilka najbliższych godzin nie robiąc nic in-
nego, tylko ciÄ™ dotykajÄ…c.
Nie zdejmując ręki z jej brzucha, drugą dłonią ujął ją
pod brodę, spojrzał jej w oczy i pocałował w usta.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Właśnie tego się obawiałam - szepnęła Blythe, kła
dąc dłoń na jego piersi.
Adam jedną rękę położył na jej karku, a drugą wsu-
nÄ…Å‚ za elastyczny pasek spodni.
- Właśnie tego chciałaś. Obydwoje tego chcieliśmy.
Na dzwięk jego głosu Blythe zadrżała. Brzmiały
w nim niskie, zmysłowe wibracje. Chciała zaprzeczyć,
ale nie była w stanie. Nigdy jeszcze nie pragnęła nikogo
tak mocno.
- Będziemy tego żałować - opierała się, niezupełnie
pewna, czy próbuje przekonać jego, czy siebie. - Tak
jak poprzednim razem.
Adam wsunął rękę między jej uda i poczuł, że Blythe
jest równie podniecona jak on.
- Będziemy żałować, jeśli tego nie zrobimy.
Blythe poczuła, jak zalewa ją fala gorąca, docierająca
do wszystkich zakamarków ciała. Adam pochylił głowę
i znów ją pocałował. Przywarła do jego ramion. Trzy-
mając ją mocno, przesunął się o kilka kroków, aż jej
pośladki oparły się o ścianę, po czym szybko rozpiął jej
S
R
bluzkę i objął dłonią nabrzmiałą pierś. Blythe wykrzyk-
nęła. Adam zastygł w bezruchu.
- Boli?
- Nie - westchnęła.
Znów sięgnął do jej piersi. Blythe z jękiem przy-
mknęła oczy i oparta o ścianę poddała się obezwładnia-
jącej przyjemności. Adam ściągnął jej spodnie, rozpiął
swoje, podłożył dłonie pod jej pośladki i wsunął się
w nią. Nie był w stanie się pohamować ani kontrolować
sytuacji. Zbyt długo czekał na tę chwilę, by teraz zacho-
wywać się jak delikatny kochanek. Blythe dyszała cięż-
ko, wstrzÄ…sana dreszczami.
- Jesteś wspaniała w środku - wydyszał Adam
w ekstazie. - Nie chcę ci zrobić krzywdy, ale bardzo
tego potrzebujÄ™. PotrzebujÄ™ ciebie.
Splotła nogi za jego plecami i zarzuciła mu ręce na
szyjÄ™, kryjÄ…c twarz na jego ramieniu.
- Nic mnie nie boli. Naprawdę - szepnęła z uśmie-
chem, odrzucając głowę do tyłu. - Wypełniasz mnie po
brzegi. To wspaniałe uczucie.
Jej wyznanie rozpaliło go do białości. Wbijał się w nią
coraz szybciej i mocniej, aż nadeszła ulga, a wtedy po-
został w niej jeszcze przez chwilę, smakując rozkosz do
końca. Blythe drżała wraz z nim.
Przez długi czas nie odrywali się od siebie. Zdysza-
ni, mokrzy od potu, z mocno bijÄ…cymi sercami obejmo-
wali się kurczowo. Wreszcie Adam zaniósł Blythe przez
korytarz i sypialnię do łazienki. Postawił ją na nogi
S
R
i uśmiechnął się widząc, że kolana jej drżą. Szybko po-
całował ją w nos i odkręcił kurki nad wanną z masażem
wodnym.
Rozebrał ją powoli, gładząc jej piersi, dwa razy wię-
ksze niż wtedy, gdy dotykał ich po raz pierwszy. Zrzucił
z siebie ubranie i znów poczuł podniecenie. Nie potrafił
nasycić się Blythe. Było w niej coś, czego nie znalazł
dotychczas w żadnej kobiecie. Adam zawsze lubił seks.
Stracił dziewictwo jako szesnastolatek, z doświadczoną,
starszÄ… od siebie, osiemnastoletniÄ… studentkÄ… college'u,
i w jego życiu było wiele kobiet, ale to, czego doświad-
czał z Blythe i co do niej czuł, było dla niego zupełną
nowością. Odezwała się w nim zaborczość. Gdyby
mógł, wytatuowałby na jej ciele napis:  Własność Ada-
ma Wyatta".
Zaśmiał się głęboko. Blythe wpadłaby we wście-
kłość, gdyby mogła poznać jego myśli. Chyba miała ra-
cję, uznając jego poglądy za staroświeckie. Przyznawał,
że to prawda, ale nic nie potrafił na to poradzić.
- Czy masz coś przeciwko temu, żebyśmy pomoczyli
się trochę w gorącej wodzie, a potem poszli do łóżka?
- zapytał.
- Czy to wszystko, co będziemy robić? Tylko się
pomoczymy? - zaśmiała się, ocierając się o niego.
- Na początek - obiecał. Wciągnął ją do wanny i po-
sadził przed sobą, między swoimi nogami. Mieściła się
tu bez trudu. Położył ręce na jej piersiach, a ona oparła
się o niego całym ciałem.
Naraz wyprostowała się i położyła jego dłoń na swo-
S
R
im brzuchu.
- Adamie, on siÄ™ rusza!
Adam wstrzymał oddech, gdy wyczuł nieznaczne po-
ruszenie pod skórą.
- Boże!
Zaczął masować jej brzuch łagodnymi, kolistymi ru-
chami.
- Hej, mały, to ja, twój tatuś. O co ci chodzi? Mam
nadzieję, że nie uszkodziliśmy cię? Czy chcesz nam
powiedzieć, żebyśmy traktowali cię trochę delikatniej?
Blythe zachichotała.
- Chyba jest jeszcze trochę za mały, żeby z nim roz-
mawiać o kwiatkach i pszczółkach.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem mu krzywdy? - za-
niepokoił się Adam. - Kochanie, nie chciałem, żeby to
się odbyło tak szybko. Mówię szczerze. Tylko że gdy już
zaczęliśmy, trochę straciłem kontrolę.
Blythe odwróciła się na tyle, by spojrzeć mu w
twarz.
- Nie martw się - uspokoiła go. - Ani mnie, ani
dziecku nic się nie stało. Jestem młoda, zdrowa, silna
i seks nie wyrządzi mi żadnej krzywdy.
- Skoro tak... - mruknął Adam. Obrócił Blythe
przodem do siebie i wszedł w nią jednym ruchem.
Następnego ranka na wpół rozbudzony Adam wy-
ciągnął rękę szukając na łóżku Blythe, a gdy jej nie
znalazł, z trudem otworzył oczy. Druga połowa łóżka
była pusta.
S
R
- Blythe? - Nasłuchiwał dzwięku wody lecącej
z prysznica, ale w domu panowała cisza przerywana je-
dynie tykaniem budzika. Było wpół do siódmej. O tej
porze Blythe na pewno nie wyszła jeszcze do pracy.
Pomyślał, że może jest w kuchni i przygotowuje śniada-
nie dla nich obydwojga. Poprzedniego wieczoru przy-
rządzili razem kolację, a potem wrócili do łóżka i znów
siÄ™ kochali.
Adam z westchnieniem wyciągnął się na całą dłu-
gość łóżka. Co za noc! Na samo wspomnienie znów sta-
wał się podniecony.
- Blythe?
%7Å‚adnej odpowiedzi.
Wstał z łóżka i powędrował do kuchni. Pusto. W zle-
wie nie było żadnych brudnych naczyń. Przeszedł przez
cały dom; Blythe nigdzie nie było. Wrócił do sypialni,
włożył spodnie i wyjrzał na podjazd. Samochód Blythe
zniknÄ…Å‚.
- Do diabła! Dokąd ona tym razem uciekła? - zaklął.
No cóż, nie było sensu stać pośrodku podjazdu i za-
stanawiać się, dlaczego Blythe tak go zostawiła. Miał
zamiar ją znalezć i dowiedzieć się, o co jej chodzi. A je- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl