[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko ich dłonie, zdyszane szepty, przyśpieszone oddechy. Drżeli
oboje, zatracając się w pocałunkach, w coraz bardziej namiętnych
pieszczotach, w radosnym uniesieniu nie zauważając mijającego
czasu, nie pamiętając już o przeszłości, znowu tak jak kiedyś.
Wirowało im w głowach. I jeszcze tylko chciał powiedzieć jej, jak
bardzo ją kocha, i że zawsze tak było i już zawsze będzie...
Rozdział 9
Holly.
Przekręciła się na bok, podświadomie próbując uciec przed
tym męskim głosem powtarzającym jej imię. Nie chciała się obudzić,
tylko jak najdłużej trwać w stanie tego przyjemnego półsnu,
zanurzona w niebycie, daleka od ziemskich, prozaicznych spraw. Coś
w środku szeptało jej do ucha, nakłaniało, by pozostała w uśpieniu,
ostrzegało, że jeśli się teraz obudzi, czeka ją coś przykrego. Ktoś nadal,
z uporem, powtarzał jej imię. Czuła na skórze czyjś ciepły oddech,
czyjaś dłoń delikatnie potrząsała jej ramieniem.
Z westchnieniem podniosła powieki i natychmiast zamarła. W
pierwszej chwili nie uwierzyła własnym oczom, wydawało się jej, że
nadal śpi, że to tylko sen. Trwało to ledwie mgnienie. Wczorajsza noc
stanęła przed nią z przerażającą jasnością.
Już po dziewiątej, nie mogę dłużej zostać, ale nim pójdę,
chciałbym z tobą porozmawiać...
W tonie jego głosu zabrzmiała nuta wahania, może żalu? Na
samą myśl o tym, co wczoraj się wydarzyło, robiło się jej słabo.
Dlaczego jej ciało zachowało się tak zdradziecko?
I jeszcze to zmieszanie Roberta... Znowu... Szuka teraz
właściwych słów, a raczej odpowiednich wykrętów, uświadomiła sobie
z goryczą. Zaraz zacznie wszystko tłumaczyć. Ale czy w ogóle jest
jakieś wytłumaczenie? Oczywiście, że nie.
W każdym razie nie dla niej, nie ma co się łudzić. Co innego z
Robertem. Jako mężczyzna jest w innej sytuacji...
Poczuła łzy w oczach, dławiło ją w gardle. Bała się, że jeszcze
moment, a zupełnie przestanie nad sobą panować. Ogarnęło ją
przerażenie. Gorączkowo próbowała przypomnieć sobie wydarzenia
wczorajszej nocy. Co mogła mu powiedzieć, czym się przed nim
zdradziła?
Nie da się już cofnąć tej nocy, nie można się jej wyprzeć.
Szalonej nocy pełnej namiętnych czułości i cudownego uniesienia. Nie
może zaprzeczyć, że tak właśnie było. W żaden sposób od tego nie
ucieknie. Teraz niewiele już można zrobić. Więc tym bardziej, za
wszelką cenę, musi ratować to, co jeszcze zostało do uratowania. Ani
na chwilę nie zapominać, dlaczego teraz patrzy na nią z taką dziwną
miną. Zgoda, to wszystko jej wina. Skoro on tego nie chciał... Ale czy
naprawdę tylko jej? Wzdrygnęła się na tę myśl. Właściwie nie była do
końca świadoma, jak do tego doszło. Pamiętała wszystko jak przez
mgłę... To wspaniałe, upojne uczucie, kiedy przebudziła się, a on był
tuż obok niej; pamiętała, że zaczął ją przytulać, całować, a potem było
już tylko cudowne zapadanie się w rozkoszną otchłań bez dna,
bezwolne poddanie się wzbierającej fali radości, roztopienie w
niewysłowionej szczęśliwości...
Holly.
Odwróciła głowę. Nie patrzyła na niego.
Nie musisz nic mówić przemówiła, próbując nadać
swojemu głosowi chłodne, obojętne brzmienie. Ta wczorajsza noc
pewnie musiała się stać, to było nam pisane kłamała z
przekonaniem. Może to miało być oczyszczenie, coś w rodzaju
katharsis, by wreszcie definitywnie odciąć się od przeszłości, oddzielić
wspomnienia od dnia dzisiejszego.
Robert milczał. Holly zebrała siły.
Niedawno stwierdziłeś, że nadal cię pragnę. Miałeś rację,
rzeczywiście tak było. Ale teraz... chwyciła głęboki oddech i mocno
zacisnęła pięści. Ale to już zamknięty rozdział, skończona historia.
Wczoraj w nocy ostatecznie zdałam sobie sprawę, że przez te lata
ciągle żyłam przeszłością, uparcie trzymałam się tego, co już dawno
nie istniało. Zrozumiałam, że już wszystko się zmieniło. To był tylko
naiwny, młodzieńczy sen. Ale nie żałuję tego, co się stało. Wreszcie
uwolniłam się od przeszłości, wreszcie będę mogła zrobić to, co
powinnam uczynić już wiele lat temu: znalezć sobie kogoś... kogoś
innego. Sam widzisz, że nie ma już o czym mówić. I nie musisz się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]