[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pozostając nadal przy tym temacie, przypomnijmy jedno zdarzenie z życia Teresy z Lisieux.
Niedługo przed śmiercią, gdy Teresa leżała bardzo chora, do pokoju weszła jej siostra (Matka
Agnieszka) i spytała ją: O czym myślisz?" O niczym nie myślę, nie mogę myśleć, zbyt
mocno cierpię, modlę się". I co mówisz Jezusowi?" Teresa odpowiada: Nic Mu nie mówię,
kocham Go".
Oto najuboższa i najgłębsza modlitwa. Prosty akt miłości, bez słów. Powinniśmy dążyć do
prostoty. Przy końcu drogi nasza kontemplacja nie powinna być niczym więcej: nie słowami,
rozważaniami, wielością powtarzanych co chwilę aktów, lecz jednym prostym aktem miłości.
%7łeby dojść do takiej prostoty, potrzeba jednak dużo czasu i głębokiej pracy łaski. Grzech
uczynił nas tak skomplikowanymi, tak rozproszonymi... Zapamiętajmy to: wartość modlitwy
nie leży w bogactwie myśli i przeżyć - wprost przeciwnie, im bardziej przybliża się do prostego
aktu miłości, tym więcej jest warta. Zwykle im bardziej nasze życie duchowe się pogłębia, tym
staje się prostsze. Powrócimy do tego, mówiąc o ewolucji modlitwy wewnętrznej.
Zanim zakończymy ten temat, chcielibyśmy ostrzec przed pewnego rodzaju pokusą, która
może pojawić się w czasie kontemplacji. Zdarza się czasem, gdy się modlimy, że w naszym
umyśle powstają myśli, które zadziwiają nas swoją głębią i pięknem - rodzaj iluminacji. Mogą
dotyczyć Boga, albo naszego życia, wspaniałych perspektyw, jakie się przed nami rysują... Ten
typ myśli czy też olśnień (które w danej chwili mogą się nam wydawać genialne!) często
stanowi pułapkę i trzeba się mieć wobec nich na baczności. Oczywiście, nieraz w czasie
modlitwy Bóg daje nam głębokie myśli i inspiracje. Ale trzeba wiedzieć, że niektóre
nachodzące nas myśli mogą być pokusami. Idąc za nimi oddalamy się od uboższej, ale
prawdziwszej obecności Boga. Myśli te wciągają nas, unoszą i często kończy się na tym, że
większą uwagę zwracamy na nie, niż na samego Boga. Po skończonej modlitwie nagle zdajemy
sobie sprawę, że wszystko się rozproszyło i niewiele z tego zostało...
Rozdział 5
Bóg daje siebie za pośrednictwem człowieczeństwa Jezusa powrót spis treści
Po omówieniu pierwszeństwa działania Bożego i pierwszeństwa miłości, przyjrzyjmy się
teraz trzeciej podstawowej zasadzie, która wyróżnia kontemplację chrześcijańską: Boga
spotykamy w człowieczeństwie Jezusa.
Modlitwa wewnętrzna służy wejściu w komunię z Bogiem. Ale nikt nie zna Boga. W jakiż
więc sposób, dzięki jakiemu pośrednictwu możemy Go spotkać? Istnieje tylko jeden jedyny
pośrednik - Jezus Chrystus - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Człowieczeństwo Jezusa,
Syna Bożego, jest naszym pośrednictwem, naszym punktem oparcia. Dzięki niemu wiemy z
całą pewnością, że Boga można spotkać i z Nim się zjednoczyć. Zwięty Paweł mówi: W Nim
bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała (Kol 2,9). Człowieczeństwo Jezusa jest
tym pierwszym sakramentem, dzięki któremu Bóstwo staje się dostępne ludziom.
Jesteśmy istotami cielesnymi, w kontakcie z rzeczywistością duchową potrzebujemy
odczuwalnych znaków. Bóg wie o tym i to właśnie tłumaczy tajemnicę Wcielenia. Chcemy
dotknąć, poczuć, zobaczyć. Konkretne, dostępne dla naszych zmysłów człowieczeństwo Jezusa
jest wyrazem uległości Boga. Bóg wie, z czego zostaliśmy utworzeni. Wie, jak możemy dojść
do Niego, dotknąć Go naszymi dłońmi. Duchowe stało się cielesnym. Jezus jest dla nas drogą
do Ojca. Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca - odpowiada Jezus na prośbę Filipa: Panie,
pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14,8-9).
Wcielenie to wielka, niezgłębiona tajemnica. Człowieczeństwo Jezusa we wszystkich swych
aspektach, nawet tych najpokorniejszych, wyglądających na drugorzędne, stanowi dla nas jakby
niezwykłą przestrzeń komunii z Bogiem. Każdy jego ślad, nawet najmniejszy i najbardziej
ukryty, każde Jego słowo, każdy czyn i gest, wszystkie etapy Jego życia, od poczęcia w łonie
Maryi aż po Wniebowstąpienie wprowadzają nas, jeśli przyjmujemy je z wiarą, w komunię z
Ojcem. Kontemplując człowieczeństwo Jezusa tak, jak kontempluje się bliski sercu krajobraz,
jak książkę napisaną specjalnie dla nas, przyjmując je w wierze i w miłości, nieustannie głębiej
wchodzimy w komunię z niepoznawalnym i niezgłębionym Bogiem.
Dlatego chrześcijańska kontemplacja zawsze będzie w samych swych podstawach opierać
się na kontakcie z człowieczeństwem Zbawiciela. Różne formy chrześcijańskiej modlitwy
wewnętrznej (dalej podamy ich przykłady) znajdują swe teologiczne wytłumaczenie jako
szukanie komunii z Bogiem za Pośrednictwem któregoś z aspektów człowieczeństwa Jezusa.
Ponieważ człowieczeństwo Jezusa jest sakramentem, skutecznym znakiem więzi człowieka z
Bogiem, wystarczy wejść z nim w wierze w kontakt, żeby znalezć z Bogiem więz. Berulle
pięknie mówi o tym, w jaki sposób tajemnice życia Jezusa przeżyte w czasie, pozostają dla
kontemplatyka tajemnicami żywymi i ożywiającymi:
Trwanie tych tajemnic tak należy rozumieć: zostały przeżyte w pewnych warunkach, ale
trwają i są wiecznie obecne w inny sposób. Przeminęły, jeśli chodzi o ich dokonanie w czasie,
ale nadal obecna jest ich wartość i wartość ich nigdy nie przeminie, podobnie jak nigdy nie
przeminie miłość, z jaką zostały dokonane. Trwa więc ich duch, stan, treść tajemnicy... Każe
nam to traktować tajemnice życia Jezusa nie jako coś, co przeminęło i zgasło, lecz jako coś
żywego i obecnego, do czego my również teraz i na całą wieczność mamy dostęp".
Odnosi się to na przykład do dzieciństwa Jezusa: Dzieciństwo Syna Bożego to stan, który
minął. Przeminęły już okoliczności owego dzieciństwa, nie ma już dziecka, ale istnieje Boska
tajemnica, która trwa w niebie i działa poprzez łaskę w duszach ludzi żyjących na ziemi, którym
Jezus Chrystus chce dać przystęp do tego pierwszego, pokornego stanu swojego życia".
Istnieją tysiące sposobów, żeby wejść w kontakt z człowieczeństwem Jezusa. Można
kontemplować Jego gesty i czyny, medytować Jego słowa, każde zdarzenie Jego ziemskiego
życia, przechowywać je w pamięci. Można patrzeć na Jego oblicze w ikonie, adorować Jego
ciało w Eucharystii, z miłością wymawiać Jego imię i nosić je w sercu... Wszystko to tworzy
modlitwę, pod warunkiem jedynie, że nie kieruje nami intelektualna ciekawość, lecz miłość:
Szukałam umiłowanego mej duszy (Pnp 3,1).
Tym, co pozwala nam wejść w kontakt z człowieczeństwem Jezusa, a poprzez nie w
prawdziwą komunię z niezgłębioną tajemnicą Boga, nie jest intelektualna spekulacja, lecz
wiara. Wiara jako cnota teologalna, to znaczy wiara płynąca z miłości. Jedynie ona, święty Jan
od Krzyża podkreśla to bardzo mocno, ma moc i siłę konieczną, żeby wprowadzić nas w
rzeczywiste działanie tajemnicy Boga za pośrednictwem osoby Chrystusa. Tylko ona jedna
pozwoli nam dojść do głębi poznania Boga. Wiara, która jest przylgnięciem do osoby
Chrystusa. Bóg udziela nam Siebie w Nim.
Dlatego, jak powiedzieliśmy, uprzywilejowany sposób chrześcijańskiej modlitwy
wewnętrznej polega na komunii z Jego człowieczeństwem. Myślą, spojrzeniem, wolą i innymi
drogami, którym odpowiadają różne, jak można je nazwać, metody modlitwy".
Klasycznym sposobem rozpoczynania modlitwy, przynajmniej na Zachodzie, jest
postępowanie według takiej na przykład rady świętej Teresy z Avila: staraj się żyć w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]