[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale nigdy nie czekali.
- Tak. Nie czekali - wzruszył ramionami. - A więc
nauczyłem się szybciej biegać, aż udało mi się ich dogonić.
- I przy okazji zagarnąć jakieś trzydzieści trofeów na
zawodach.
- Trzydzieści dwa - poprawił ją, potem ze śmiechem
dodał - ale kto by tam liczył?
- Ty. A któż by inny? - odparowała, zuchwale patrząc
mu w oczy.
- Cóż... - Doug nie przypuszczał, by kiedykolwiek
udało mu się pokonać wewnętrzną potrzebę liczenia
zwycięstw i porównywania się z innymi. Było to częścią
jego natury. W pewnym momencie życia zdał sobie jednak
sprawę z tego, że można osiągnąć szczyty w pracy, w
karierze, a jednocześnie być przegranym.
- Czy masz je nadal?
- Trofea? Tak, stoją popakowane w piwnicy moich
rodziców. Moja matka nie może się doczekać, by mi je
podrzucić do nowego domu.
- Z całą pewnością masz dla nich mnóstwo miejsca.
- Czy w ten subtelny sposób chcesz mi przypomnieć o
brakach w umeblowaniu?
90
RS
- Cóż, istnieje coś takiego jak niezbędne minimum... i
coś takiego jak pustka.
Zastanawiała się, czy Doug zechce przyjąć kilka
sugestii w sprawie umeblowania domu. Jak dotąd zgadzał
się na wszystkie jej pomysły. Z drugiej strony bała się
zbytnio angażować w remont domu. Zdawała sobie sprawę,
że już jest emocjonalnie związana z miejscem, które
przyjdzie jej pożegnać za niecałe dwa tygodnie.
Nastąpiła krótka pauza. Doug wypił trochę wina,
obserwując Amy kątem oka. Zauważył na jej twarzy cień
smutku. Nie chciał, by dzisiaj zawładnęło nią to właśnie
uczucie.
- A co z twoimi nagrodami? - zapytał. - Miałaś chyba
pełną ciężarówkę akademickich nagród, dyplomów,
plakietek...
- Niczego nie zachowałam - wzruszyła ramionami.
- Nie? - Doug był zdziwiony. Wiedział, jak ciężko
pracowała w szkole. Ciężej, niż musiała, tak mu się
przynajmniej wydawało, biorąc pod uwagę jej wrodzoną
inteligencję.
- Dlaczego? - zapytał.
- Och, one nie były tak ważne. Wiesz, miło było je
dostawać, ale...
Urwała zdanie i zajęła się zupą. Nie bardzo odpowiadał
jej ten temat.
 Taka jest twoja filozofia życiowa - stwierdziła kiedyś
Naomi z wrodzoną sobie otwartością. - Gdyby ktokolwiek
inny zrobił to, co ty zrobiłaś, uznałabyś go za kogoś
wspaniałego. Ale fakt, że ty tego dokonałaś, nadaje sprawie
posmak normalności i zwyczajności .
- Założę się, że twój ojciec zachował kilka z twoich
nagród - zasugerował Doug po chwili milczenia.
Odłożyła łyżkę.
91
RS
- Wątpię - odpowiedziała. - Mój ojciec uważa, że nie
powinno się nagradzać ludzi za to, co należy do ich
obowiązków.
Zanim zdążył zrozumieć jej wypowiedz, zdarzyły się
dwie rzeczy. Jedna - to powrót kelnera, który zabrał ich
talerze i podał kolejne danie. Druga, to wejście na salę
trzech par nastolatków ubranych z przesadną elegancją.
- Mój Boże... - zamruczał Doug. Poczuł, jakby wehikuł
czasu przeniósł go kilkanaście lat wstecz w pewien piękny
czerwcowy wieczór. - Spójrz tylko na nich.
Obróciła głowę, idąc za jego zafascynowanym
wzrokiem. Ze zdziwienia na moment zaniemówiła.
Przeszłość przemieszała się z terazniejszością.
- Bal maturalny - szepnęła.
- Na to wygląda - zgodził się Doug.
Z wyrazem współczucia, ale i nostalgii obserwował
jednego z młodych ludzi, który poprawiał uciskającą go
muszkę. Przypomniał sobie, jak jego uciskał podobny
motylek i kołnierzyk białej koszuli. Ale ta niewygoda była
niczym w porównaniu z fizycznym bólem, którego
doświadczył na widok Amy, schodzącej schodami w białej
sukni.
Nosiła wtedy dłuższe włosy. Suknia jak mgiełka
spowijała jej smukłą sylwetkę. W uszach i na szyi miała
perły, a na lewym ramieniu bukiecik z róż w kolorze
jutrzenki.
Ciało Douga zesztywniało na wspomnienie tego obrazu
wyrytego w sercu i duszy od prawie dwudziestu lat.
Amy nadal nie mogła oderwać wzroku od trzech
młodych dziewcząt, usiłujących godnie prezentować się w
pantoflach na wysokich obcasach i w długich sukniach.
Były takie śliczne i takie dumne ze swej dopiero co
potwierdzonej dojrzałości. Ale wiedziała doskonale, że pod [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl