[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powieki i spoglądał w szare oczy Tess. - Późno zacząłem. To chyba wina matki.
Nienawidziła mnie i dlatego straciłem pewność siebie. Unikałem dziewczyn. Stałem
się męŜczyzną dopiero jako młody glina. Zapewne się domyślasz, Ŝe kobiety, jakie
spotykałem w miejskiej dŜungli, były równie twarde i pozbawione sentymentów jak
faceci. Brałem je szybko, bez miłości. - Patrzył na Tess z niepokojem, jakby
oczekiwał wyroku. - Rzuciłem się na ciebie tak zachłannie… bo inaczej nie potrafię.
- Biedny Dane - szepnęła Tess, nie kryjąc współczucia. - Bardzo mi ciebie Ŝal.
- Proszę? - mruknął z roztargnieniem, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
Tess nie była pewna, czy Dane ma świadomość, jak wiele swych tajemnic
zdradził jej tym wyznaniem. Po raz pierwszy od wielu miesięcy śmiało wyciągnęła
rękę i pogłaskała go po policzku. Palce miała zimne.
- Nie lituj się nade mną, kochanie - mruknął i odsunął się nagle. Oczy lśniły
mu dziwnym blaskiem. - śadnej kobiecie nie pozwolę się nade mną uŜalać.
Wstał i cięŜkim krokiem ruszył ku drzwiom. Zdumiona Tess odprowadziła go
wzrokiem.
Przez następne dwa dni z kolei Lassiter unikał Tess, jakby czuł się
zakłopotany nazbyt szczerym wyznaniem. Dziewczyna była znacznie mniej nerwowa
od chwili, gdy pojęła, Ŝe jego nastawienie wobec kobiet usunęło w cień potrzebę
czułości. Z zadowoleniem pomyślała, Ŝe wyniesiona z lektur wiedza teoretyczna o
związkach męŜczyzn i kobiet przyda jej się teraz w Ŝyciu. Dane nie zaznał czułości i
dlatego nie potrafił jej okazać, ale to moŜna zmienić.
Dane przerwał jej te rozwaŜania. Oznajmił, Ŝe pora wrócić do agencji. Nie
mógł dłuŜej zaniedbywać swojej firmy. Tess postanowiła z nim jechać; odzyskała
siły, a ramię prawie juŜ nie bolało.
Dane pospiesznie spakował walizkę i poŜegnał się z Beryl. W drodze do
Houston był milczący i nieprzystępny.
- Będziesz miała ochroniarza. Ma wszędzie za tobą chodzie - stwierdził
chłodno, gdy po godzinnej podróŜy odniósł walizkę do mieszkania Tess.
- Nie potrzebuję takiego anioła stróŜa - odparła buntowniczo. - W razie
potrzeby mogę zadzwonić na policję.
- O ile zdąŜysz - odparł krótko. - Nie masz pojęcia, w co się wpakowałaś.
- Drogi panie superglino - powiedziała, rzucając mu drwiące spojrzenie. -
Gotowa jestem się załoŜyć, Ŝe nawet w czasie urlopu trzymasz spluwę pod poduszką,
by móc o kaŜdej porze dnia i nocy stawić czoło przestępcom.
- Nie ukrywam, Ŝe lubię swoją pracę - przyznał Dane z uśmiechem, który
przyprawił Tess o drŜenie serca. - Tylko w akcji i na ranczu naprawdę jestem sobą.
Przejście z policji do agencji detektywistycznej niewiele zmieniło, bo charakter pracy
jest podobny, szczególnie gdy mam do czynienia z kryminalistami.
- Adrenalina do krwi… i od razu czujesz się lepiej - mruknęła Tess. - Jesteś
uzaleŜniony od ryzyka.
- Naprawdę?
- Dlatego nadal sam bierzesz najtrudniejsze sprawy, choć mógłbyś je zlecić
podwładnym. Szukasz mocnych wraŜeń. - Spojrzenie szarych oczu przesunęło się po
muskularnej postaci. Tess pamiętała o bliznach na skórze okrytej ubraniem.
- To niezbyt przyjemny widok. Lepiej ci go oszczędzę. W przeciwnym razie
nabierzesz do mnie odrazy. - Dane był przenikliwym obserwatorem. Od razu
wiedział, co ją trapi.
- Myślałam o wypadku, a nie o twoim wyglądzie - oznajmiła stanowczo i
popatrzyła mu w oczy.
Ta uwaga trochę go uspokoiła, ale nadal był napręŜony niczym struna. Zawsze
chodził prosto, jakby kij połknął. Nigdy sienie garbił i z góry patrzył na ludzi. Jego
postawa i charakter odznaczały się pewną wyniosłością. Był prostolinijny i
bezkompromisowy.
- Mniejsza z tym. I tak nie ma co marzyć, by ktoś mi zaproponował pikantną
rozkładówkę w „świerszczyku” dla pań - odparł z uśmiechem. - Zresztą przed
wypadkiem równieŜ daleko mi było do supermana.
- Nie miałam okazji zobaczyć cię w spodenkach kąpielowych - odparła,
wpatrując się w niego jak w obraz.
- Nie paraduję w takim stroju, zwłaszcza w miejscach publicznych. - Dane nie
odrywał spojrzenia od szarych oczu. Stał bez ruchu, z trudem chwytając powietrze. -
Chyba nie miałbym nic przeciwko temu, Ŝebyś na mnie popatrzyła. Nikomu innemu
na to nie pozwolę.
- Dlaczego ja? - zapytała cicho.
- Bo nie próbujesz mnie upokorzyć - odparł szczerze. - Wiele kobiet chętnie
poniŜa swoich partnerów. To im daje poczucie wyŜszości. Gdy facet pozwoli sobie
wobec kobiety na podobne zachowanie, od razu jest nazywany męską szowinistyczną
świnią. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
- Wśród pań teŜ bywają rozmaite charaktery.
Dane zrobił krok w jej stronę, wsunął palce w jasne włosy, objął palcami
szczupły kark i utonął spojrzeniem w szarych oczach.
- Naucz mnie - szepnął głucho.
- Czego? - spytała. Oddychała cięŜko. Rozchyliła usta. Z bijącym sercem
wpatrywała się w Dane'a, który pochylił się i poŜerał ją wzrokiem.
- Naucz mnie delikatności - szepnął z wargami przy jej ustach. Zdrętwiała, gdy
zaczął ją całować. Wdychała zapach wody kolońskiej, czuła siłę muskularnego torsu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]