[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nigdy siÄ™ nie poddajemy.
- Jasne! Wracaj do łó\ka.
Odprowadził ją i poszedł do stajni, by zająć się zwierzętami. Nie myślał o minionym
wieczorze. Kiedy Bob i Charles wrócili do domu, Vivian zdołała ich wziąć na stronę i ostrzec,
\eby nie wspominali przy Macku o Natalie.
- Ale dlaczego? - próbował dowiedzieć się Bob. - Ona jest jak członek rodziny.
- Jasne, \e tak - poparł go Charles. - Przecie\ wszyscy ją kochamy.
- To długa historia. - Vivian nie patrzyła im w oczy.
- Natalie zrobiła coś, co zraniło mnie i Macka. I nie chcemy o tym rozmawiać.
Chłopcy mieli niepewne miny, ale jakoś ich przekonała. Gdyby tak jeszcze potrafiła
przekonać własne sumienie. Nie mogła zapomnieć o tym, co powiedział jej Whit. Natalie była
od lat jej najlepszą przyjaciółką. Czy to mo\liwe, \eby próbowała uwieść jej chłopaka?
Zrobiła to z Carlem, pomyślała gorzko, ale w tej samej chwili przypomniała sobie, \e Carl
umawiał się z Natalie tylko ze względu na zakład. I nawet jej o tym nie powiedziała.
Uświadomiła sobie, jak bardzo była nielojalna. Przez całe \ycie była rozpieszczana, niczego
jej nie brakowało. Natalie nie miała nawet jednej setnej takich mo\liwości, jakie stworzył jej
Mack, a jednak nigdy nie była zazdrosna. Vivian czuła się coraz podlej. Ale nie mogła
zmienić tego, co się stało. Je\eli Whit mówił prawdę, pomyślała, wkrótce wszyscy się o tym
dowiedzą, bo Natalie zacznie się z nim pokazywać. A wtedy koniec z wyrzutami sumienia.
Ale nic takiego się nie wydarzyło. Co więcej, Whita zaczęto widywać z córką
miejscowego biznesmena, który miał mnóstwo pieniędzy i słabość do hazardu.
A Natalie? Po awanturze u Killainów wróciła do domu i wypłakawszy się w poduszkę,
przespała, o dziwo, całą noc i połowę następnego dnia. Ledwie zdą\yła na swoją zmianę w
sklepie spo\ywczym. Była wdzięczna losowi za pracę, która pozwalała jej nie myśleć o kłótni
z Mackiem i o tym, jak potraktowała ją Vivian. Po raz pierwszy od wielu lat naprawdę czuła
się jak sierota. Martwiła się te\ o wynik egzaminów. Miała wra\enie, \e w ten nieszczęsny
weekend świat zawalił się jej na głowę.
ROZDZIAA ÓSMY
W następnym tygodniu Natalie dowiedziała się, uszczęśliwiona, \e zdała wszystkie
egzaminy. Była ju\ pewna swojego dyplomu.
Ale kiedy jej kole\anki i koledzy zamawiali zaproszenia na uroczyste rozdanie owych
dyplomów, zdała sobie sprawę, \e tylko ona nie ma kogo zaprosić. Nikt z Killainów z nią nie
rozmawiał, a własnej rodziny nie miała. To naprawdę bolało, chocia\ nadrabiała miną i nikt
by się nie domyślił, \e ma jakiekolwiek powody do smutku. Nawet w pracy udawała, \e jest
bezgranicznie szczęśliwa.
Tu\ przed swoim wielkim dniem spotkała Dave'a Markhama. Prawie się nie widywali,
odkąd zakończyła praktyki w szkole, i szczerze się na jego widok ucieszyła.
- Chodzą słuchy, \e zakończyłaś szczęśliwie swoją edukację - powiedział Dave z
błyskiem w oczach, kiedy sumowała jego zakupy.
- Jakoś mi się udało - westchnęła z uśmiechem. - Nie masz pojęcia, ile mnie
kosztowały końcowe egzaminy.
- Wszyscy przez to przechodzą, lecz niektórzy załamują się nerwowo. W ka\dym razie
masz to z głowy. Moje gratulacje! Ale słyszałem te\ inną plotkę.
- Mianowicie? - Podniosła głowę znad kasy.
- śe pokłóciłaś się z Killainami. Nie chciało mi się w to wierzyć. Przyjaznisz się z
Vivian od tylu lat...
- Niestety, to prawda - westchnęła, czekając, a\ Dave odliczy pieniądze.
- Co się stało? Mo\esz mi powiedzieć?
- Raczej nie, Dave. To bardzo bolesna sprawa.
- Właśnie dlatego powinnaś to z siebie wyrzucić. - Zmru\ył oczy. - Słyszałem, \e
Whit Moore prowadza się z nową dziewczyną, a Vivian zrezygnowała ze swojego kursu.
- Naprawdę? Nie wiedziałam.
Nie mogła potępiać swojej byłej przyjaciółki za taką decyzję. Trudno by jej było
chodzić na zajęcia z Whitem po tak koszmarnym zerwaniu. Swoją drogą, Natalie zasta-
nawiała się, czy ona sama zrobiła wszystko, \eby wyjaśnić to absurdalne nieporozumienie - i
doszła do wniosku, \e nie. Brakowało jej nie tylko przyjazni Vivian, ale i sympatii młodszych
chłopców. Nie mówiąc o Macku. Podejrzewała, \e Vivian przedstawiła mu własną wersję
wydarzeń. Miała nadzieję, \e Mack jej nie uwierzył. Ale to była tylko nadzieja. Vivian nigdy,
przynajmniej od czasu, kiedy się poznały, nie okłamała rozmyślnie Macka.
- Pani Ringgold często o ciebie pyta. - Dave zmienił temat, \eby ją nieco rozweselić. -
Ma nadzieję, \e od jesieni będziesz uczyła w naszej szkole. Ja równie\. Z nikim mi się tak
dobrze nie rozmawiało.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - Natalie uśmiechnęła się promiennie. - Ale mo\e
jeszcze nic straconego.
Dave wyszedł, obiecując, \e do niej zadzwoni, a Natalie zajęła się następnym
klientem, usiłując nie myśleć o tym, czego się dowiedziała. Modliła się, \eby Mack do niej
zatelefonował i pozwolił wyjaśnić całe nieporozumienie. Ale nie zadzwonił. Mogła mieć
tylko nadzieję, \e jeśli zachowa cierpliwość, sprawa sama się jakoś rozwią\e.
Póznym popołudniem w czwartek, wychodząc z banku, wpadła prosto na Macka
Killaina. Odsunął się od niej z niechęcią. Była ju\ pewna, co powiedziała mu Natalie, i nie
miała wątpliwości, \e jej uwierzył. Jakiekolwiek tłumaczenia nie miały sensu.
- Jak mogłaś zrobić coś takiego Vivian, swojej najlepszej przyjaciółce? - syknął.
- Zrobić... co?
- Wiesz co! Ty fałszywa, podstępna...! Serce zamarło jej ze zgrozy.
- Mack...
- Zakpiłaś sobie z nas wszystkich! - Mack podniósł głos, nie zwracając uwagi na
postronnych słuchaczy. - Vivian ci ufała! I kiedy ona le\ała w łó\ku z zapaleniem płuc, ty się
obściskiwałaś z jej ukochanym!
Azy zamgliły jej wzrok.
- Nieprawda! - krzyknęła, zachłystując się powietrzem.
- Nie próbuj się wykręcać. Vivian was widziała - powiedział z pogardą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl