[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie zaleŜy, Ŝeby zostać samodzielnym adwokatem czy radcą prawnym. To, co robię, sprawia
mi przyjemność.
- No tak, ale jak połapiesz się w tym za późno, to znaczy, kiedy będziesz miała juŜ
rodzinę i dzieci, moŜe zrobić się nieprzyjemnie...
- Pijesz do Duke'a i jego Ŝony?
- No tak, dopiero gdy była w ciąŜy, okazało się, Ŝe musi koniecznie studiować prawo,
bo nie moŜe bez tego Ŝyć. Wspinała się po szczeblach kariery, a Duke zmieniał dziecku
pieluchy. Potem zjawiała się juŜ tylko na weekendy...
- Dlatego lepiej dobrze jest takie rzeczy przemyśleć wcześniej. Dziś ma roczny dochód
z sześcioma zerami i jedynym problemem w jej Ŝyciu wydaje się ten mały chłopczyk: ona co
prawda nie ma czasu się nim zajmować, ale nie chce teŜ oddać go ojcu.
- Nie wiedziałam, Ŝe Duke ma aŜ takie problemy...
- No właśnie, źle ocenił sytuację. Czasami trudno podjąć właściwą decyzję.
- To fakt, czasem trudno przewidzieć, co się komu odmieni. Chcecie ciasta z
wiśniami? - zapytała, wstając z krzesła.
- Nie, dziękuję, chyba juŜ pójdę - powiedział Jordan. - Pamiętajcie, Ŝebyście nie
zdradzili się przed Janet - mówiąc to, spojrzał na Curta, który był wyraźnie zaskoczony
obrotem sytuacji.
- Jasne, dzięki, Jordan.
- No, to trzymajcie się, na razie.
- Jordan był dziś trochę dziwny, nie sądzisz? - powiedziała Libby, gdy została sama z
bratem.
- Ma duŜo kłopotów na głowie. Jego dobry znajomy, Merrill, został przyłapany
ostatnio przez miejscową policję na jeździe po pijanemu i liczy na wsparcie Jordana, moŜe
nawet na jego pomoc finansową, kto wie.
- PrzecieŜ Jordan nie przeciwstawi się szeryfowi. Jest w dobrych układach z Cashem,
ale bez przesady - wymamrotała, przecierając po raz trzeci dawno juŜ suchy talerz.
- Sam nie wiem, ostatnio poświęcił Merrillowi i jego córce, Julie, sporo uwagi. Wiesz,
to ta, co skończyła niedawno college. Wszyscy mówią, Ŝe jest dobra, Ŝe mogłaby spróbować
swoich sił w polityce.
- Z jego dzisiejszych wypowiedzi wywnioskowałam, Ŝe szuka raczej innego typu
kobiety. Takiej, którą niekoniecznie interesują przygody w wielkim mieście. Myślisz, Ŝe takie
kobiety, które pociąga wielki świat, są w stanie kiedykolwiek się ustatkować?
- Trudno powiedzieć, raczej nie, ale wiem, Ŝe ostatnio Jordan spędza z Merrillami
duŜo czasu.
Libby poczuła ostre ukłucie w sercu. Zagryzła dolną wargę. Starała się odpędzić od
siebie natrętne wspomnienie rozpalonych, poŜądliwych ust Jordana.
- Nie traktuj go zbyt powaŜnie, Jordan to Jordan, a my mamy swoje problemy. Nie
wiem, co zrobić z Janet...
- O to chyba nie musimy się juŜ martwić. Sprawą zajął się pan Kemp i jeszcze do tego
ten prywatny detektyw z polecenia Jordana. Mam nadzieję, Ŝe sobie poradzą.
- Jedno jest pewne, siostrzyczko, Janet nie wystawi nas za drzwi, obiecuję ci to!
Libby uśmiechnęła się ciepło.
- Fajny z ciebie braciszek. A teraz idę do łóŜka - powiedziała, wstawiając ostatni juŜ
talerz do szafki. - Wykończył mnie dzisiejszy dzieli. Muszę się wyspać i wszystko wróci do
normy.
Tak naprawdę wiedziała jednak, Ŝe to co tak klarownie i od niechcenia wyłuszczyła
bratu, wcale nie będzie takie proste. W Ŝaden sposób nie udawało się jej zasnąć. Przewracała
się z boku na bok, analizując w głowie kaŜdą chwilę spędzoną z Jordanem, kaŜde swoje i jego
słowo. Miała wraŜenie, Ŝe nie traktował tego, co mówiła, powaŜnie. Zapewne uwaŜał, Ŝe jest
jeszcze za młoda, by wiedzieć, o co jej w Ŝyciu chodzi. MoŜe chciał ją w pewnym sensie
przetestować, sprawdzić, jak będzie reagować na przystojnego faceta. Co za perfidia... A z tą
Julie, to teŜ niezła historia, nigdy by nie przypuszczała, Ŝe oni mogą ze sobą kręcić. Faceci
potrafią być jednak wyjątkowo okropni.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Janet wróciła do domu późnym popołudniem. Była wyraźnie nie w sosie. CięŜko
opadła na sofę w salonie i zapaliła papierosa.
- Musisz tu kopcić? - zapytała Libby, nie kryjąc niezadowolenia.
- Zainwestuj w odświeŜacz powietrza, to nie będziesz nic czuć, kochanie - odparła
zjadliwie Janet.
- Długo cię nie było...
- Miałam do załatwienia parę spraw.
- Mam nadzieję, Ŝe nie chodziło o sprzedaŜ naszej posiadłości?
- A niby dlaczego nie? Kto mnie powstrzyma?
- Kto? Kemp! - zawołała Libby.
- MoŜe sobie próbować i ty teŜ, ale nic z tego nie będzie! Wszystko tu naleŜy do mnie,
wszystko, rozumiesz! I nie dam sobie tego odebrać, bo to mnie zapisał cały swój majątek ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl