[ Pobierz całość w formacie PDF ]

darem losu.
- Zgadzam się, że Susan będzie wspaniałą żoną - przytaknął,
próbując odpędzić od siebie wspomnienie tamtego pocałunku. - Tyle
że nie dla mnie.
Pożegnał się, wziął wytartą płócienną torbę Susan, wyszedł na
korytarz i z determinacją ruszył do pokoju 403. Postawi sprawę
jasno, a potem wezwie taksówkę i odeśle tę biedną dziewczynę do
ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie już czekało na nią miejsce. W tym
też celu zabrał z domu jej rzeczy, nieco zdziwiony faktem, że cały jej
stan posiadania mieścił się w jednej torbie.
Miał nadzieję, że obejdzie się bez scen i płaczu, liczył też na to,
że Susan będzie wolała zostać sama, aby móc dojść do siebie po
usłyszeniu takiej wiadomości. Wykalkulował więc sobie, że może jej
poświęcić dziesięć minut, a nawet cały kwadrans, a i tak zdąży na
umówione spotkanie.
45
Anula
ous
l
a
and
c
s
Właściwie najlepiej by zrobił, gdyby wrócił do biura już teraz.
Sprawa przejęcia kontroli nad firmą Eastman Toys zrobiła się
nagląca, trzeba było działać szybko i sprawnie, a nikt nie mógł go
zastąpić. Dean po raz kolejny błyskawicznie przeanalizował sytuację,
która wymagała natychmiastowego działania i nagle zastanowiło go,
że miał tak szczelnie wypełnione pracą dni, iż nawet kilka godzin
jego nieobecności w firmie groziło nieobliczalnymi skutkami. Czy
aby nie popełnił błędu, dopuszczając do takiej sytuacji?
Gdy stanął przed drzwiami; nagle uderzyła go inna myśl,
kompletnie niedorzeczna. A gdyby byli małżeństwem? Gdyby Susan
rzeczywiście należała do niego?
Naprawdę była śliczna. Do tego dobra, wrażliwa i miała
podejście do dzieci. A jak całowała! Niewinna, a przecież seksowna.
Taka, że nic, tylko brać ją do łóżka, oczywiście po uprzednim
wsunięciu jej obrączki na palec.
Co za nonsens!
Dean z determinacją pchnął drzwi i Wszedł do środka, gotów
sprawnie poradzić sobie ze swoją kłopotliwą pracownicą.
Ale kobieta, którą, ujrzał, w niczym nie przypominała jego
skromnej i zahukanej opiekunki do dzieci. Starannie uczesane
złociste włosy opadały puszystą falą na jej ramiona, świetliste oczy
spoglądały uwodzicielsko, a różowa szminka podkreślała kuszący
kształt jej ust. Nawet zwykła szpitalna koszula wydawała się
seksowna, gdyż ujawniała zarys kobiecego ciała.
46
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Kochanie, jesteś wreszcie! Susan wykrzyknęła radośnie. -
Wyobraz sobie, że mamy gościa.
Dean zawahał się, gdy wyciągnęła ku; niemu ramiona i zerknął
na stojącego z boku mężczyznę; łudząco podobnego do szakala.
Którym zresztą był.
Ponieważ nie mógł zawstydzać Susan,w obecności osób
trzecich Dean zbliżył się do łóżka i odwzajemnił uścisk, mając
jednak nadzieję, że w oczach obserwatora nie wygląda to zbyt
przekonująco. Nie chciał, by szakal wyciągnął pochopne wnioski.
Wyprostował się i zmierzył nieproszonego gościa lodowatym
spojrzeniem.
- O! Pan Burt Warber - wycedził tonem nie wróżącym nic
dobrego. - Czego pan tu chce?
W odpowiedzi usłyszał jakieś niewyrazne mamrotanie.
- Bardzo sobie miło gawędziliśmy - wtrąciła rozpromieniona
Susan. - Pan jest dziennikarzem, słyszał o moim wypadku i przyniósł
mi piękne tulipany.
Dean posłał szakalowi nienawistne spojrzenie.
- Niech się pan trzyma z dala od mojej...
- ...żony? - podpowiedział tamten usłużnie, odzyskując
kontenans.
- Opiekunki do dzieci - skorygował Dean, który nie widział w
tej sytuacji innego wyjścia.
- Kogo? - powtórzyła Susan, a jej oczy stały się okrągłe ze
zdziwienia.
47
Anula
ous
l
a
and
c
s
Warber pochylił się i dotknął wystrzępionej torby, którą Dean
znalazł w jej pokoiku.
- Odsyła ją pan precz z tym żebraczym tobołkiem? Serce mi się
kraje.
- Szakale nie mają serca - odparował Dean.
- Kochanie, co to ma znaczyć? Odsyłasz mnie? Dlaczego? Dean
spiorunował dziennikarza wzrokiem i wyrwał mu torbę z ręki.
- Wynocha stąd! To nie pańska sprawa.
- Oczywiście, że moja. Czytelnicy z ciekawością rzucą się na
wzruszającą historię o tym, jak prezes Radcliffe Enterprises wyrzuca
na bruk opiekunkę do dzieci po tym, jak uległa wypadkowi.
- Opiekunkę? - powtórzyła coraz bardziej zdenerwowana Susan.
- %7łonę - poprawił z lekkim ukłonem Warber. - Dean Radcliffe
wyrzuca chorą żonę na bruk.
- Wysyłam ją do znakomitego ośrodka, gdzie przejdzie
rehabilitację - odparł Dean, z ogromnym trudem hamując furię.
Najchętniej złapałby intruza za kołnierz i wyrzucił za drzwi.
- Ale ja nie chcę i nie potrzebuję jechać do żadnego ośrodka! -
wykrzyknęła Susan, a w jej głosie zabrzmiała nutka histerii. - Pragnę
wrócić do domu, do moich dzieci! Doktor Sugar mówił, że dzisiaj
mogę się wypisać. Och, moja głowa!
Jej ściągnięta bólem twarz i przyciśnięte do skroni ręce nie
pozostawiały wątpliwości co do tego, że naprawdę cierpi. Dean
pragnął jakoś ją uspokoić, ale odtrąciła, jego dłoń.
- Co za wzruszająca historia - rzucił od niechcenia Burt Warber.
48
Anula
ous
l
a
and
c
s
Dean odwrócił się ku niemu z wściekłością.
- Dobra. Czego pan chce? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl