[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczywiście, pomogło mi to, że znałam odpowiedz na nadprogramowe pytanie
egzaminacyjne: na jakim instrumencie grał Ringo z The Beatles.
Ale to mi dawało zaledwie dwa punkty.
W każdym razie, w tym miejscu zaczynają się moje kolejne kłopoty. Chociaż to nie
moja wina.
Tak się ucieszyłam z tej piątki z minusem, że na chwilkę zupełnie zapomniałam, że
jestem zakochana w Michaelu. Na odmianę zapomniałam nawet, że zwykle bywam przy nim
nieśmiała. I zrobiłam coś, co było do mnie zupełnie niepodobne.
Poważnie. Zarzuciłam mu ramiona na szyję i wrzasnęłam:
- Uiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
Jakoś tak samo wyszło. Byłam taka szczęśliwa. No dobra, cała sprawa z różami trochę
mną wstrząsnęła, ale piątka z minusem niemal mi to wyrównała. No cóż, niemal.
To był tylko niewinny uścisk. I to WSZYSTKO. Michael przecież mnie douczał przez
prawie cały semestr. On też miał swój udział w tej piątce z minusem.
Ale jak przypuszczam, Kenny, który - jak mówi mi teraz Tina - wyszedł zza rogu
dokładnie w chwili, kiedy to robiłam - to znaczy, ściskałam Michaela - nie patrzył na to w ten
sposób. Według Tiny Kenny uważa, że coś jest między mną i Michaelem.
Na co mogę powiedzieć tylko jedno: CHCIAAABYM!
Ale tego nie mogę powiedzieć. Muszę iść teraz znalezć Kenny'ego i wyjaśnić mu, że
to był tylko taki przyjacielski uścisk.
Tina na to:
- Dlaczego? Dlaczego nie powiesz mu prawdy - że nie czujesz do niego tego samego,
co on czuje do ciebie? To twoja wielka okazja!
Ale nie można z kimś zrywać na Kiermaszu Zimowym. No, naprawdę. To by było
wredne.
Dlaczego moje życie musi być tak pełne napięcia?
Piątek, 19 grudnia, ciągle jeszcze Kiermasz Zimowy
No cóż, nadal nie znalazłam Kenny'ego, ale jedno muszę przyznać szkolnej
administracji - może są apodyktyczni, niemniej wiedzą, jak urządzić imprezę. Nawet Lilly jest
pod wrażeniem.
Oczywiście, wszędzie widać ślady makdonaldyzacji. Na każdym piętrze jest
dystrybutor napoju pomarańczowego z MacDonalda i wygląda to tak, jakby obrabowali
Entenmann's, wszędzie stoi tyle stołów pełnych ciast i czekoladek.
Ale i tak widać, że chcą nam urządzić dobrą zabawę. Wszystkie kluby oferują jakieś
atrakcje i mają swoje stoiska. Sala gimnastyczna została przygotowana do tańców dzięki
Klubowi Tanecznemu, w audytorium są lekcje fechtunku, dzięki Klubowi Dramatycznemu w
holu na pierwszym piętrze są nawet ćwiczenia układów dla cheerleaderek, przygotowane
przez - któż by zgadł - cheerleaderki naszej drogiej drużyny.
Nigdzie nie mogłam znalezć Kenny'ego, ale przy stoisku Uczniów Przeciwko
Makdonaldyzacji Liceum imienia Alberta Einsteina wpadłam na Lilly (Uczniowie Przeciwko
Makdonaldyzacji Liceum imienia Alberta Einsteina nie złożyli na czas podania o
przydzielenie im stoiska, więc Lilly pozostało tylko zorganizowanie prowizorycznego
stanowiska w stylu Amnesty International). I wiecie co? Zgadnijcie, kto dostał z czegoś
jedynkę?
Tak właśnie.
Lilly. Kompletnie mnie zatkało.
- Pani Spears dała ci jedynkę z angielskiego? TY dostałaś jedynkę?
Ale ona niespecjalnie się tym przejmuje.
- Musiałam zająć jakieś stanowisko, Mia - powiedziała. - A czasami, kiedy w coś
wierzysz, musisz zdobyć się na poświęcenie.
- Jasne - odparłam - ale JEDYNKA? Twoi rodzice cię zabiją.
- Nie, nie zabiją - powiedziała Lilly. - Spróbują mnie tylko przeanalizować.
No i ma rację.
O Boże. Idzie Tina.
Mam nadzieję, że zapomniała...
Niestety, nie.
Idziemy zaraz do stoiska Klubu Komputerowego.
Nie chcę iść do stoiska Klubu Komputerowego. Już tam na chwilę zajrzałam i wiem,
co się dzieje, wystarczy. Michael i Judith, i cała reszta komputerowych geniuszków siedzi
tam przed kolorowymi monitorami. Kiedy ktoś podchodzi, musi usiąść przed jednym z
monitorów i zagrać w grę komputerową, zaprojektowaną przez Klub, w której przechodzi się
przez szkołę, a wszyscy nauczyciele noszą dziwne kostiumy. Na przykład dyrektor Gupta
nosi strój ze skóry odpowiedni dla przełożonej domu publicznego i trzyma w ręku bicz, a pan
Gianini ma na sobie kolorową piżamkę i trzyma pluszowego misia, który wygląda dokładnie
jak on sam.
Kiedy Klub starał się o stoisko na kiermasz, przedstawili inny program, oczywiście,
więc nikt z nauczycieli ani dyrekcji nie ma pojęcia, co wszyscy siedzący tam ludzie oglądają.
Ale może zainteresuje ich, z czego ci ludzie się tak strasznie zaśmiewają.
Nieważne. Nie chcę brać w tym udziału. Nie chcę się nawet zbliżać do tego miejsca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]