[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wszystko będzie dobrze - szepnął. - Nikomu nie pozwolę cię
zranić. Już nigdy więcej.
W tej chwili słabości ogarnęła ją ogromna pokusa, aby się poddać,
oddać pod jego opiekę. Z nim było jej dobrze. Na pewno byłby lepszym
mężem niż wielu innych. Być może najlepszym. Chciał zrobić dla niej
wszystko i nie musiała przy tym dowartościowywać jego samego. Może
miłość jest tylko iluzją? Rozsądne partnerstwo jest prawdopodobnie
36
RS
sensowniejszą podstawą do budowania wspólnej przyszłości. Ben
zatrzymał taksówkę i wsiadł razem z nią.
- Możemy pójść na piechotę, to tylko kilka przecznic -
zaprotestowała Sarah.
- Jesteś bardzo zmęczona. Chcę, żebyś jak najszybciej znalazła się w
domu - odparł Ben i podał taksówkarzowi adres.
Po kilku minutach taksówka podjechała pod jej blok. To, że Sarah
opierała się o Bena, kiedy wysiadali, zdawało jej się całkiem naturalne. W
windzie mocno przytulił ją do siebie i puścił dopiero wtedy, kiedy
otworzył drzwi do mieszkania.
- Czy to ty, Ben? - Angela wybiegła z kuchni, z twarzą triumfalnie
rozjaśnioną.
Wyraz jej twarzy zmienił się w sposób niemal komiczny, kiedy
zobaczyła ich razem. Głowa Sarah opierała się o ramię Bena, a jego ręka
otaczała jej talię.
- A cóż to za historia? - zawołała zaskoczona.
Sarah się nie odezwała, usiłując pojąć swym zamroczonym
alkoholem umysłem, skąd znienacka wzięła się Angela. Ben wypowiedział
jej zaskoczenie na głos:
- Co ty tu właściwie robisz? Przecież miałaś być w Melbourne -
powiedział z przyganą w głosie.
- Zadanie spełnione - odparła Angela, przyglądając się bratu z
niejakim rozdrażnieniem. - Przynajmniej spodziewałam się zastać cię tam,
gdzie cię zostawiłam.
Ben wzruszył ramionami.
- Zabrałem tylko Sarah na obiad. Angela zmarszczyła brwi.
37
RS
- Myślałam, że jesteś umówiona z Julianem - powiedziała do Sarah.
Po czym dodała, już z rozpogodzoną twarzą: - Ale cieszę się, że nie masz
nic przeciwko mojemu bratu. Ja...
- Dość, Angela - przerwał jej poirytowany Ben. Angela ciężko
westchnęła i potrząsnęła głową nad swym dużym bratem, jakby był
krnąbrnym dzieckiem.
- Nie przychodz do mnie po współczucie, kiedy ten twój szaleńczy
pomysł wyjdzie ci bokiem.
- Nie jest szaleńczy. Najlepsze umysły w kraju doradziły mi...
- Wiem, wiem. Ale tylko ty usiłujesz w ten sposób się wymigać.
Normalny człowiek...
- Proszę, proszę, przyganiał kocioł garnkowi. Gdybyś była normalną
kobietą, nie zajmowałabyś się pisaniem o przestępstwach.
- Lubię moją pracę - powiedziała z oburzeniem Angela.
- A ja lubię...
Sarah przesunęła się w stronę najbliższego fotela i usiadła. Kręciło
jej się w głowie. Angela i Ben byli zbyt zajęci swoją kłótnią, aby
zauważyć, że wyszła z pola ich walki. Przyglądała się ich dyskusji i spost-
rzegła, że ani w ich zachowaniu, ani w kłótni nie ma naprawdę wrogości.
Był to taki rodzaj przepychanki słownej, jaka często zdarza się między
rodzeństwem, gdzie wiadomo, że wzajemne uczucia nie pozwolą, aby ktoś
miał się poczuć rozżalony.
Z wyglądu, oprócz oczu, nie byli do siebie podobni. Angela była
kobietą drobną, o raczej przeciętnym wzroście. Być może jej włosy mały
kiedyś ten sam brązowy kolor, co Bena, lecz od dawna robiła sobie jasne
pasemka. W ten sposób chciała trochę uatrakcyjnić swój, jak mówiła,
38
RS
zwyczajny wygląd. Była ładna, choć nie uderzająco, a najbardziej nie
znosiła, kiedy ludzie mówili, że kogoś im przypomina.
Angela bynajmniej nie przejmowała się tym, że brat patrzy na nią z
góry. Sarah uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła ją w ulubionej pozie: ręce na
biodrach, broda wysoko w górze, brwi uniesione w pogardliwym
wyzwaniu.
- Przynajmniej wiem, do czego zmierzam - stwierdziła wyniośle.
- Ja również! - odparował Ben z porywczą pewnością siebie.
- Aha! - Angela uśmiechnęła się cynicznie. - Wobec tego powinieneś
być mi wdzięczny. Znalazłam kogoś, kto zgodził się wziąć udział w tej
zabawie w małżeństwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl