[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To był otwarty tunel. Bardzo duży i niestabilny. Bestia pchnęła
tam Czarne Słońce, wynurzając się w czterowymiarowej
czasoprzestrzeni. Wyjrzałem z hiperprzestrzeni po raz pierwszy od
miesięcy. Ujrzałem mnóstwo okrętów zajętych walką. Kilka, może
kilkanaście kolosów toczyło bitwę z masą mniejszych jednostek.
Statki rozsypały się na wszystkie strony, gdy tylko ludzie dostrzegli
wynurzającą się martwą gwiazdę.
Rozglądałem się zaskoczony. Ogromne stacje wojenne, mnóstwo
okrętów i niewielka, charakterystyczna gwiazda w oddali. Byliśmy
gdzieś na obrzeżach Układu Słonecznego, jakieś cztery miliardy
kilometrów od Słońca. Rzuciłem się między okręty. Ujrzałem ludzi
umierających w rozbitych pojazdach, płonących żywcem i ginących
w rozhermetyzowanych kokpitach. Widziałem zamieszanie panujące
na okrętach uciekających przed ciążeniem Czarnego Słońca. Nie
byłem zbyt zaskoczony, gdy na jednym z nich znalazłem Xiu. Ta
dziewczyna zawsze szukała guza i pchała się w największe
zamieszanie. Upłynął ponad rok, gdy widziałem ją po raz ostatni. Nic
się nie zmieniła.
Okręt, na którym się znajdowała, otaczało dziwne, nieprzenikalne
nawet dla mnie pole. Dopiero gdy się wyłączyło, by wypuścić ze
statku mały statek kurierski, mogłem przejść za osłonę. Zajrzałem
w głąb statku i dopiero wtedy znalazłem siostrę i jej podopieczną.
Natychmiast zrozumiałem, dlaczego szkarłatny potwór odzyskał siły.
Eva znajdowała się w polu tego samego typu, co statek. Nie
widziałem jeszcze czegoś takiego, to musiała być całkowicie nowa
technologia. Nie byłem w stanie przeniknąć w obszar przestrzeni,
który obejmowała, nawet próbując się materializować
z hiperprzestrzeni. Sfera całkowicie odcinała ten obszar, jakby
wyłączając go z rzeczywistości. Nie zdziwiłem się, gdy na
generatorach wytwarzających to pole dostrzegłem znajomy symbol
przedstawiający serce. Korporacja nadal istniała i działała
w przymierzu z Ziemią.
Zauważyłem, że sfera migocze. Wcześniej robiła to z tak wielką
częstotliwością, że zdawała mi się całkowicie jednolita. Teraz
włączała się i wyłączała w coraz dłuższych interwałach. Generatory
traciły moc. Nic dziwnego, ktoś zamienił je w dymiące, pogruchotane
strzępy, które działały jeszcze tylko dzięki awaryjnemu zasilaniu.
Mogłem się domyślić, kto to zrobił. Oczywiście, Xiu.
Naparłem na przestrzeń, chcąc wynurzyć się z otchłani, pojawić
w rzeczywistości i uścisnąć siostrę. Trzeba jej pomóc wydostać stąd
Evę. Chciałem się dowiedzieć, co właściwie się dzieje. Kim jest
dziwna istota towarzysząca Xiu i temu tępemu osiłkowi, Brunonowi.
Miałem wrażenie, że mnie dostrzegła, zanim zdecydowałem się
opuścić hiperprzestrzeń. Patrzyła wielkimi, czarnymi oczyma, choć
nie mogła mnie widzieć, bo ciągle byłem po tamtej stronie. Miałem
wrażenie, że ta dziwna kobieta jest tu i tam jednocześnie, jej ciało
stanowiła psychokinetyczna manifestacja sprzężona
z hiperprzestrzenią. Kobieta nie była człowiekiem. Zdaje się, że wiele
się zmieniło w czasie mojej nieobecności. Nowe technologie, dziwne
istoty. Muszę szybko rozeznać się w sytuacji.
Zanim zdążyłem otworzyć mikrotunel i fizycznie wyjść z otchłani,
coś runęło mi na głowę. Odrzuciło od czterowymiarowej
czasoprzestrzeni, wciągając głęboko w hiperprzestrzeń. To nie był
fizyczny byt, a psychokinetyczne oddziaływanie, jakby mentalna
presja pochodząca z zewnątrz. Z trudem odepchnąłem przeciwnika
i wyswobodziłem się z uścisku. Agresor znów naparł. Czułem jego
zwierzęcą, niepohamowaną wściekłość, drapieżną emanację
prawdziwej bestii. Co to było, do cholery?
 Zniszczymy cię, jeśli się nie poddasz!  ryknął potwór.
Skoncentrowałem się, wpatrując w strumienie neutrin nieustannie
przenikających wszechświat. Przechodząc przez intruza, zmieniały
tor, poddając się skoncentrowanej psychokinetycznej energii. Wtedy
wreszcie go ujrzałem, a właściwie jego mentalną manifestację.
Wyobrażał sobie, że jest gadem ze skrzydłami. Najeżony kolcami
grzbiet i szczerząca się paszcza dopełniały kompletu. Smok jak
malowany.
 Nie możemy go zabić!  ryknął gad do siebie.  Musimy się
dowiedzieć, kim lub czym jest. Pojawił się razem z Czarnym
Słońcem. Wezmiemy go w niewolę, może być bezcenny dla
Najjaśniejszej.
 Możemy się mylić! Czuję, że jest bardzo grozny. To może być
szpieg!  smok dyskutował sam ze sobą, ciągle próbując opleść mnie
swoim wężowym cielskiem.  Widziałeś? Dobierał się do tej małej,
żółtej panienki, która jest przyjaciółką Kaili. Zniszczmy go!
Wszystkimi czteroma ramionami złapałem za smocze gardło
i mocno ścisnąłem. Gad zaatakował, chcąc chronić Xiu, tylko dlatego
nie urwałem mu na miejscu mentalnego łba.
 Aapy przy sobie, smoku, bo ci łeb ukręcę!  wrzasnąłem.
Próbował mnie ugryzć i rozszarpać pazurami, ale oczywiście nie
był w stanie mentalnie nawet mnie drasnąć.
 Jestem Shao, brat Xiu  wycedziłem, potrząsając gadzim łbem. 
Próbuję powstrzymać tę gigantyczną anomalię przed spowodowaniem
kosmicznej katastrofy. Nie wchodz mi w drogę.
Puściłem smoka, który odsunął się poza zasięg moich ramion.
Nadal jednak wił się wokół, wyraznie zirytowany.
 Jesteś tu fizycznie, to twoje prawdziwe ciało  mruknął. 
Bardzo dziwne. Materia nie może przenikać do Bezmiarów. Ziemianie
otwierają tunele, ale to tylko wyrwy łączące odległe punkty
w czasoprzestrzeni. Podróżujące nimi okręty tylko przeskakują przez
Bezmiary, wykorzystują je do błyskawicznych przemieszczeń. A ty
przebywasz tu fizycznie. Jakim cudem? Przecież materia nie może
znalezć się w Bezmiarach, tu jest tylko energia, w różnych formach.
 Materia jest jedną z form energii, już w XX wieku było to
wiadome.  Wzruszyłem ramionami.  Przed chwilą widzieliście, jak
wynurzył się stąd obiekt astronomiczny. Nie rozumiem, dlaczego was
tak dziwi moja osoba. Nie mamy czasu na lekcję fizyki, zresztą nie
czuję się kompetentny do jej udzielania. Szkarłatny potwór chce
zrobić coś strasznego i musimy go powstrzymać, trzeba się śpieszyć.
Smok odsunął się, rezygnując z prób przejęcia nade mną kontroli.
 My musimy go powstrzymać?  zahuczał.  Służymy tylko
Najjaśniejszej. Może to nawet lepiej, że jakiś potwór zrobi coś
paskudnego w Układzie Słonecznym. Nie wydaje nam się, że
będziemy chcieli mu przeszkadzać.
 Myślę, że on chce uderzyć w Słońce  powiedziałem.  Zupełnie
oszalał i kompletnie nad sobą nie panuje. Pogubił się w tysiącach
dusz, które pożarł. Nie wiem, co sobie wyobraża, dlaczego chce to
zrobić, ale nie można dopuścić, by zbliżył się do gwiazdy. Jeśli się
z nią zetknie, nie tylko dojdzie do kolizji ciał niebieskich, które
zniszczy Układ Słoneczny. Stanie się coś znacznie gorszego, nastąpi
fizyczny paradoks. W jednym miejscu znajdą się dwa ciała niebieskie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl