[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie pozwoliła mu na to. Sama nakryła, podała sałatę, wyjęła z piekarnika kurczaka i
ziemniaki.
- To ty mi mówiłeś, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek? - zapytała.
- Już masz moje serce, Hallie.
- Siadaj i jedz.
Jak w transie podszedł do stołu. Nalał wina i odsunął jej krzesło, zanim sam usiadł.
Hallie nałożyła jedzenie na talerze, pochwaliła wino i rozłożyła serwetkę na kolanach.
Czekała niecierpliwie, kiedy wezmie pierwszy kęs do ust. Patrzyła na niego w napięciu,
wstrzymała oddech, przygryzła wargę. Nawet gdyby kurczak smakował jak wygotowana
ścierka, nie miałoby to żadnego znaczenia.
Okazał się równie pyszny, jak ten, którego przyrządzała jego babka.
- Doskonały, nigdy nie jadłem lepszego.
- Na pewno? Nie za bardzo spieczony?
- Nie, spróbuj sama.
- Dobry. Rzeczywiście dobry - stwierdziła z niedowierzaniem. - Zobaczysz, w niczym
nie przypomina kurczaków z samoobsługowych restauracji. Sama wszystko przygotowałam,
łącznie z nadzieniem. Trzy razy dzwoniłam do mamy, ale się udało.
- Jestem z ciebie dumny. - Naprawdę tak było. Zjadł dwie ogromne porcje, a po
kolacji pomógł jej sprzątać, tuląc się do Hallie co chwila i nie pozostawiając złudzeń co do
stanu, w jaki go wprawiła.
- Steve!
- Zaraz zwariuję.
- Zwariujesz, jeśli nie pójdziesz ze mną do łóżka? Nie było sensu zaprzeczać.
- A czy ty jesteś pewna, że musimy jeszcze pić kawę?
- To specjalna... - zawahała się i obróciła ku niemu. - Nie, nie musimy. Niczego więcej
poza tobą nie trzeba mi do szczęścia.
Nastąpiła seria pocałunków, pełnych zachwytu pomrukiwań i rozkosznych pojękiwań.
A gdy Steve miał już wziąć Hallie w ramiona i zanieść ją do sypialni, zadzwonił telefon.
- Nie odbieraj - poprosił.
- To moja matka. Jest na pewno ciekawa, jak udał się kurczak. Jeśli nie odbiorę teraz,
zadzwoni pózniej. Za dziesięć minut. A wtedy będzie jeszcze gorzej.
Steve czuł przez skórę, że ten telefon zwiastuje kłopoty. Ponownie miał ochotę
poprosić, by nie odbierała.
I powinien był tak zrobić.
- To Meagan. Do ciebie. Wziął słuchawkę.
- Coś się stało?
- Przepraszam, tato, ale telefon w domu nie odpowiada, pomyślałam więc, że Hallie
będzie wiedziała, gdzie jesteś.
- Nic nie szkodzi, kochanie. Powiedz, co się stało? Odwrócił się, by Hallie nie
widziała jego twarzy.
- Chodzi o mamę. Nie chce mi nic powiedzieć, cały czas płacze. Mówi, że tylko z tobą
będzie rozmawiać. Co mam robić?
Steve stłumił jęk.
- Nic, skarbie. Zaraz przyjeżdżam.
ROZDZIAA 30
PAN PRZYJEMNIACZEK
- Co to znaczy, że wychodzisz? - Hallie nie posiadała się ze zdumienia i ze złości.
Drugi raz w ciągu dwóch dni Steve zostawiał ją niczym pannę w tańcu.
- Naprawdę nie chcę - oznajmił z żalem, który nieco ułagodził jej gniew. Ale tylko
nieco.
- Co tym razem?
Słyszała, co mówił do Meagan, ale nie wiele z tego zrozumiała. Przypuszczała tylko,
że chodzi o byłą żonę Steve'a. Trudno się było zresztą nie domyślić. Nie czynił wszak
tajemnicy ze swoich do niej uczuć. Był na każde jej zawołanie.
- Coś się dzieje u Mary Lynn - wyjaśnił.
- Z którymś z dzieci?
Zawahał się, a ona nie miała już najmniejszych wątpliwości, że nie chodzi o dzieci,
lecz o samą Mary Lynn. Opadła bez sił na kuchenny stołek.
- Wierz mi, Hallie, że nie mam najmniejszej ochoty stąd wychodzić.
- Więc nie wychodz.
- Muszę. Meagan jest przerażona. Zdarzyło się coś niezwykłego. Nie wiem co, ale
mała jest mocno przejęta. Wrócę, to porozmawiamy. Pamiętaj, że to ciebie kocham. Tylko
ciebie. - Przyklęknął przed nią i ujął jej dłonie.
Hallie rozpaczliwie chciała wierzyć jego słowom, nie zamierzała też jednak robić z
siebie idiotki i powtarzać wcześniejszych błędów.
- Jedz, jeśli to konieczne - westchnęła. - Steve! - zawołała, gdy był już przy drzwiach.
Nie powinna go o to pytać, ale musiała usłyszeć odpowiedz, zanim pojedzie do Mary Lynn. -
Czy poprosisz mnie o rękę?
W jego oczach pojawił się lęk.
- Musimy o tym mówić teraz?
Dziwne, ale uśmiechnęła się na te słowa, może dlatego, że doskonale wiedziała, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]