[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podobnie jak to, \e uznawała nieuchronność wyroków Losu, jedyne wyjście pozostające
słabym.
 Musimy uciekać, pani!  szepnęła.  Zarono nie dostanie cię. Pójdziemy głęboko w
las. Będziemy szły, póki starczy nam sił, a potem poło\ymy się i umrzemy razem.
Belesa poczuła ten nagły przypływ energii, będącej ostatnią nadzieją słabych. Tylko w ten
sposób mogła ujść widmom, otaczającym ją od dnia, kiedy umknęli z Zingary.
 Tak zrobimy, dziecko.
Wstała i zaczęła szukać płaszcza, lecz cichy okrzyk Tiny sprawił, \e odwróciła się ku ło\u.
Dziewczynka zerwała się na równe nogi i stała z palcem przyciśniętym do ust oraz z szeroko
otwartymi, pełnymi przera\enia oczami.
 Co się dzieje, Tino?
Strach malujący się na twarzy dziecka sprawił, \e Belesa ściszyła głos do szeptu, czując
przypływ dziwnego niepokoju.
 Ktoś jest na zewnątrz  szepnęła Tina, kurczowo chwytając ją za rękę.  Przystanął
przed naszymi drzwiami, a potem poszedł na drugi koniec korytarza, do komnaty hrabiego.
 Masz lepszy słuch ode mnie  powiedziała półgłosem Belesa.  Ale nie ma w tym nic
dziwnego. To pewno hrabia albo Galbro.
Miała zamiar podejść i otworzyć drzwi, lecz Tina kurczowo objęła ją za szyję. Belesa
poczuła, jak gwałtownie bije serce dziewczynki.
 Nie, nie, pani! Nie otwieraj drzwi! Boję się! Nie wiem, dlaczego, ale czuję, \e obok nas
czai się coś złego!
Przejęta tym Belesa pogłaskała ją uspokajająco i sięgnęła do metalowego krą\ka
zasłaniającego otwór na środku drzwi.
 On wraca!  zatrzęsła się Tina.  Słyszę go!
Belesa równie\ coś usłyszała  dziwny, ukradkowy szmer kroków, które, jak rozpoznała
w przypływie niewytłumaczalnego lęku, nie były krokami \adnego z mieszkańców fortu. Z
pewnością nie był to te\ Zarono ani inny obuty człowiek. Czy\by bukanier skradał się na
bosaka korytarzem, \eby zabić śpiącego gospodarza? Belesa przypomniała sobie \ołnierzy
stojących na warcie na dole. Je\eli bukanier został w forcie na noc, pod drzwiami jego pokoju
na posterunku postawiono zbrojnych. A więc któ\ mógł skradać się korytarzem? Oprócz niej
w pomieszczeniach na górze spali jedynie hrabia, Galbro i Tina.
Belesa szybkim ruchem zgasiła świecę, tak aby jej blask nie był widoczny przez otwór w
drzwiach, i odsunęła miedziany krą\ek. Wszystkie światła na korytarzu  zazwyczaj
oświetlonym świecami  zostały zgaszone. Ktoś szedł powoli w ciemnościach. Belesa raczej
wyczuła, ni\ zobaczyła niewyrazny kształt przesuwający się obok jej drzwi, jednak nie
zdołała dostrzec \adnych szczegółów poza tym, \e przypominał człowieka. Czując
gwałtowny przypływ przera\enia, skuliła się przy drzwiach, a krzyk zamarł jej na ustach. Nie
był to taki strach, jaki teraz budził w niej wuj, ani lęk przed Zarono czy mroczną ścianą lasu.
To było okropne, obezwładniające przera\enie ściskające lodowatą ręką jej duszę i
sprawiające, \e język przy  sechł jej do podniebienia.
Postać doszła do szczytu schodów, gdzie przez moment oświetlił ją słaby blask sączący się
z dołu. Belesa ujrzała, i\ przybysz był mę\czyzną, lecz takim, jakiego jeszcze nigdy w \yciu
nie spotkała. Dostrzegła ogoloną głowę, twarz o spokojnych, orlich rysach oraz błyszczącą,
brązową skórę, ciemniejszą ni\ u jej smagłych rodaków. Głowa spoczywała na szerokich,
masywnych ramionach, okrytych czarnym płaszczem. W następnej chwili intruz zniknął.
Belesa skuliła się w mroku, oczekując na wrzawę zwiastującą, \e \ołnierze w wielkiej sali
Strona 18
Howard Robert E - Conan uzurpator
zauwa\yli intruza. Jednak we dworze panowała cisza. Gdzieś cicho zaskomlił wiatr  to
wszystko.
Spoconymi rękami, po omacku Belesa próbowała zapalić świecę. Nadal trzęsła się z grozy,
chocia\ nie potrafiła powiedzieć, dlaczego widok czarnej sylwetki rysującej się na tle
czerwonego blasku wzbudził w niej tak gwałtowną odrazę. Wiedziała tylko, i\ widok ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl