[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pogodzić, a do drugiego dostosować.
Zatrzymał go następny krzyk. Fergus, żołnierz dowodzący południową strażą,
krzyknął, że do twierdzy zbliża się jakiś gość. Po kolorach powiewającego na wietrze
proporca strażnik poznał, że to baron Gerald i jego świta proszą o pozwolenie
wejścia.
Tylko tego brakowało, by całkowicie popsuć Duncanowi dzień. Do licha, wysłał
przecież do Geralda posłańca, wyjaśniając mu dokładnie stan Adeli. Założył, że
Gerald odeśle posłańca ze zgodą na anulowanie kontraktu. Jednak skoro Gerald
zadał sobie trud, by pokonać taką odległość, widać, że sprawa zaręczyn nadal
wymagała uregulowania.
Do diabła, będzie musiał wykazać się dyplomacją. A Adela znowu popadnie w
szaleństwo, kiedy dowie się, że w zamku bawi z wizytą jej niedoszły narzeczony.
Duncan zrozumiał, że może zbyt pospiesznie wysnuwa wnioski.
Gerald był starym przyjacielem. Powodów jego wizyty mogło być wiele. Na Boga, nie
zdawał sobie sprawy, że Madelyne ma na niego tak wielki wpływ. Zaczął przejmować
jej negatywne cechy.
Często przeszkadzała mu w koncentracji. Zaledwie dwa dni temu wydawał właśnie
swoim ludziom ważny rozkaz, kiedy pojawiła się w zasięgu jego wzroku. Duncan
przyłapał się na tym, że nagle, całkowicie zapomniawszy o rozkazie, obserwuje
łagodne kołysanie jej bioder.
Uśmiechnął się na to wspomnienie. %7łołnierze wpatrywali się w niego tak
wyczekująco, a on stał nie mając pojęcia, co do nich mówi. Sprawiał wrażenie
całkowitego głupca, aż Gilard wystąpił naprzód i przypomniał mu, o co chodzi.
Fergus ponownie krzyknął, przerywając rozmyślanie Duncana, który wreszcie wydał
rozkaz, by wpuścić barona Geralda.
Madelyne właśnie wychodziła ze stajni, kiedy Duncan zastąpił jej drogę. Nie
pozdrowiwszy jej w odpowiedni sposób, natychmiast wydał polecenie.
Adela jest w domu. Madelyne, idz i powiedz jej, że przyjechał baron Gerald.
Powita go przy wieczerzy. Madelyne zdumiała się słysząc te zaskakujące wieści.
Po co on tu przyjechał, Duncanie? Czy po niego posłałeś?
Nie odparł poirytowany, że nie uniosła natychmiast spódnic i nie pobiegła
spełnić jego polecenia. Stał blisko niej i myślał tylko o tym, by ją pocałować. Ta myśl
całkowicie go pochłonęła. No, a teraz zrób, co ci poleciłem, żono.
Zawsze robię, co mi każesz odparła z uśmiechem Madelyne. Odwróciła się i
ruszyła w stronę zamku. I życzę ci miłego wieczoru, Duncanie rzuciła przez
ramię.
Duncan uważał, że dodała ten pozbawiony szacunku komentarz, by mu wytknąć
brak dobrych manier. Miał ochotę ją udusić.
Madelyne!
Zatrzymała się, gdy tylko ją zawołał, ale nie odwróciła się, dopóki jej tego nie kazał
zrobić.
Chodz tutaj!
Madelyne zastosowała się do jego życzenia. Głos męża brzmiał zastanawiająco
łagodnie.
Tak, Duncanie? zapytała.
Duncan odchrząknął, zmarszczył czoło, po czym rzucił:
Dobry wieczór.
Przecież wcale nie miał zamiaru tego powiedzieć. Jeszcze bardziej zmarszczył czoło,
kiedy Madelyne się uśmiechnęła. Duncan spontanicznie wziął ją w ramiona i
ucałował.
Z początku była zbyt zaskoczona, by zareagować. Za dnia Duncan nigdy w ten
sposób jej nie dotykał. Cóż, właściwie ją ignorował. Teraz co prawda nie całował jej
zbyt mocno, ale każdy mógł to zobaczyć.
Pocałunek nie był wcale łagodny, tylko namiętnie podniecający. Kiedy zaczęła mu się
poddawać, Duncan odsunął się. Uśmiechnął się do niej.
Nigdy więcej nie nazywaj mojego konia barankiem. Rozumiesz?
Madelyne wydawała się zakłopotana. Zarumieniła się. Zanim zdołała odpowiedzieć,
Duncan odszedł. Pobiegła za nim, by zapytać, czemu się tak dziwnie zachowuje, on
jednak tylko potrząsnął głową i powtórzył:
Madelyne, proszę, idz i powiedz Adeli o przybyciu Geralda.
Proszę? zapytała.
Madelyne, zrób, co ci kazałem powtórzył.
Skinęła głową, lecz się nie poruszyła. Stała w miejscu i patrzyła w ślad za
odchodzącym Duncanem. Była zbyt zaskoczona, by za nim pobiec. Zawsze tak łatwo
było przewidzieć, co zrobi Duncan. Teraz w jego stosunku do niej nastąpiła zmiana i
Madelyne nie potrafiła znalezć żadnego rozsądnego wytłumaczenia.
Potrzebowała czasu, by to przemyśleć. Westchnęła i starała się odłożyć na pózniej
rozmyślania o niezwykłym postępowaniu męża. Pobiegła poszukać Adeli.
Aatwiej było kazać sobie zaprzestać myśleć o Duncanie, niż to wykonać. Bogiem a
prawdą, łatwiej by było przejść boso po tłuczonym szkle.
Adela pomogła Madelyne przestać myśleć o mężu. Młodsza siostra Duncana była w
swojej sypialni. Siedziała na łóżku i zaplatała włosy.
Mamy gości, Adelo obwieściła radośnie Madelyne.
Adela cieszyła się z widoku Madelyrie do chwili, gdy dowiedziała się, kim są goście.
Pozostanę w swoim pokoju, dopóki on nie odjedzie!
krzyknęła. Duncan dał mi słowo. Jak mógł prosić Geralda, by tu przyjechał?
Adela była przerażona. Opuściła ręce na kolana i przygarbiła się.
Duncan nie zaprosił Geralda. Nie denerwuj się, Adelo. Wiesz, ze twój brat nie
złamałby obietnicy. W głębi serca wiesz, że tak jest, prawda?
Adela skinęła głową.
Może jeśli będę się zachowywała tak jak wówczas, gdy tu przybyłaś, to Gerald
będzie tak zdegustowany, że zaraz odjedzie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]