[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Może moglibyśmy po prostu zapomnieć o wszystkim?
144
RS
- zasugerowała, ściszając głos i przybierając łagodniejszy ton. -
Przecież ja znajdowałam się pod wpływem alkoholu i dlatego... nie byłam
sobą!
Spoglądała nań znad narzuty. Jej duże szare oczy próbowały go
przekonać, że ma przed sobą zwykłą kobietę, która padła ofiarą
okoliczności, że to wszystko stało się na skutek pijaństwa.
Odchylił się do tyłu i oparł na łokciach, czując ucisk w klatce
piersiowej. Prosiła go o odgrywanie komedii, o udawanie, że to, co zrobili,
nie ma żadnego znaczenia. To go zabolało.
- Postawmy sprawę jasno. Mówisz, że nie zrobilibyśmy tego, gdybyś
nie była pijana?
Skinęła potakująco głową.
- I że nie znajdowałaś w tym przyjemności? Zaczęła znów potakiwać.
- Akurat - powiedział cicho. - Zwietnie się bawiłaś, droga pani! Byłem
tutaj przez cały czas! A skoro już o tym mówimy, powiedzmy wszystko do
końca. Nie padłaś wcale ofiarą swojej słabej odporności na alkohol. Byłaś
dokładnie tam, gdzie chciałaś być. Napalałaś się na mnie od dnia, gdy się
spotkaliśmy po raz pierwszy w barze.
- Napalałam się na ciebie? Wolno pokiwał głową.
- Ciekawiło cię, jaki będę w łóżku. Widziałem to tęskne spojrzenie
twoich oczu, te wszystkie znaki, jakie wysyłałaś w moją stronę. Umierałaś z
ciekawości, by się dowiedzieć, co ma do zaoferowania ten łobuz Sam
Nichols.
- Nie napalałam się na ciebie!
Podniósł oczy ku górze. Nigdy nie zrozumie kobiet. Nie mogły się
uporać z prostą biologiczną prawdą. Ludzie się podniecają. Odbywają
stosunki. To są hormony i biochemia. Dlaczego one muszą przypisywać
145
RS
wszystkiemu znaczenie, którego nie ma? Nie umieją nawet przyznać, że
chcą tego, czego chcą.
- Niech ci będzie - powiedział w końcu.
Miał w ustach mdły, metaliczny smak. Odwrócił się od B. J. Brewster
głoszącej swą niewinność. Mogła być córką Harve'a, ale z jego punktu
widzenia nie różniła się wcale od innych koronkowych kołnierzyków, które
znał. Upiła się, przeżyła jedno ze swych potajemnych marzeń, a teraz doma-
gała się, aby wykreślić wszystko z pamięci. Prawdopodobnie wolałaby
nawet zapomnieć o jego istnieniu. Cóż, niech tak będzie. Wrócili na miejsce,
z którego zaczynali... partnerzy w najgłupszym przedsięwzięciu, w jakim
kiedykolwiek brał udział.
- Zgadzasz się zatem? - upewniła się ze zdumieniem w głosie. -
Zostawiamy wszystko za sobą, zapominamy, że cokolwiek się zdarzyło?
- Ty już to zrobiłaś, prawda? - Przeczesał ręką włosy. -Tak,
oczywiście.
Gdy odwróciła się i zaczęła przerzucać rzeczy w walizce,wyjął parę
dżinsów ze swej torby i wciągnął je na siebie. Zapinając guziki, nie mógł się
powstrzymać od wspomnienia ich namiętnego spotkania pod prysznicem.
Czy kobiety zawsze robią wrażenie, że chcą tego, czego nie mogą mieć?
Kobiety-spryciarki uliczne, które zdążył dobrze poznać, nigdy nie
przyglądały mu się z takim seksualnym głodem w oczach. Natomiast
schludne, zadbane laleczki w rodzaju Bev rozbierały go oczami i potajemnie
fantazjowały o erotycznym skoku na bok z jasno wytyczonych ścieżek
swego zapiętego na ostami guzik życia. Nie chciał być ich rozrywką. W
ogóle mu się to nie podobało.
Nagle poczuł, że ma ochotę się napić. Gdy wciągnął na siebie
podkoszulek i zaczął szukać butów, zauważył małe pudełeczko, które Bev
146
RS
trzymała w ręku. Czytała tekst na etykiecie czegoś, co wyglądało jak
lekarstwo robione na receptę. Pomyślał, że trzyma w dłoniach opakowanie z
jakimś środkiem antykoncepcyjnym.
- Jakiś problem? - spytał. - Jesteś zabezpieczona? Odwróciła się nagle.
Twarz miała bladą.
- Dlaczego pytasz? Wskazał na pudełeczko.
- Nie pomyśleliśmy o tym wcześniej.
- Nie przejmuj się - przerwała mu ostro. - Jestem dobrze
zabezpieczona.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego poczuła się obrażona jego pytaniem, a
jednak odebrała to jako zniewagę.  Czy to nie jest właśnie typowo męska
reakcja?" - pomyślała, wrzucając z powrotem do walizki lek przeciwko
chorobie morskiej. Mężczyzni zawsze sprowadzają seks i radość, jaką on
daje, do najniższego, najprymitywniejszego poziomu - w tym przypadku do
cyklu płodności.
Zaczęła porządkować kabinę, podnosząc ubrania należące do Sama i
pakując je do plastykowych toreb z pralni. Jej eks-mąż wpadł w obsesję,
ponieważ nie mogła zajść w ciążę. Sam dostawał obłędu na myśl, że
mogłoby się to zdarzyć.
Niektóre kobiety byłyby zadowolone, że on w ogóle wspomniał o
antykoncepcji, ale Bev odczuła to jako wyraz jego obojętności.
- Do diabła, czym cię teraz obraziłem? - spytał cicho.
- Niczym. - Schyliła się, podniosła wilgotną część garderoby i
trzymając ją z dala od siebie, zdała sobie sprawę, że są to poplamione
owocami majteczki. - Popełniliśmy okropną pomyłkę, to wszystko.
O ile pierwszy tydzień wycieczki przeszedł w szaleńczym,
przyprawiającym o zawrót głowy tempie, to drugi ciągnął się tak wolno, że
147
RS
Bev zaczęła myśleć, iż wycieczka nigdy się nie skończy. Czas pełzł niczym
chory ślimak, upał spotęgował się jeszcze bardziej. Noce w podobnej do
pudełka po krakersach kabinie stały się prawie nie do zniesienia. Nie było
klimatyzacji, bezsenność dawała się mocno we znaki. Wydawało jej się, że
jest świadoma mijających sekund, każdej kreski, o którą wzrosła
temperatura.
To, co działo się między nią a Samem, było również trudne do
zniesienia. Schodzili sobie z drogi, o ile tylko było to możliwe w tak małym
pomieszczeniu. Bev nieustannie sondowała pamięć, próbując sobie
przypomnieć, co dokładnie zaszło między nimi tamtej nocy. Wiedziała, że
nie zazna spokoju, dopóki sobie tego nie uświadomi.
Gdy brała prysznic lub ubierała się, znajdowała znaki na ciele w
najbardziej intymnych miejscach - małe sińce, które wyglądały na ślady
zębów. Miłosne ukąszenia? To przypuszczenie spowodowało, że zaczynało
jej się kręcić w głowie i ogarniało ją przerażenie. W nocy spała
niespokojnie, nękały ją sny tak koszmarne, że budziła się zlana potem.
%7łołądek miała ściśnięty, całe ciało obolałe. Nie miała pojęcia, skąd
wzięły się te dolegliwości. Wyglądało na to, że miały psychiczne podłoże, a
ich przyczyną była tamta namiętna noc.
Doszło do tego, że ból potęgował się, ilekroć choćby przelotnie
zobaczyła Sama. Było tak, jakby dał jej ciału posmakować czegoś pięknego,
a ono nie mogło o tym zapomnieć. Jednak umysł nie pozwalał jej o tym
pamiętać! Co robili wtedy? Czasami chciała spytać go o to i wreszcie
skończyć tę udrękę, ale duma nie pozwalała jej na to. Prosząc o taką
informację, okazałaby swoją słabość.
Sam prawdopodobnie nie powiedziałby nic, nawet gdyby zadała
pytanie. Nie myślał o tym, próbował zapomnieć. Znowu spał na podłodze,
148
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl