[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pochwycił je i przycisnął do piersi. Pragnęła odwrócić się od niego i uciec, a
mimo to stała, poddając się sile jego woli. Czuła, że nie może zbyć milczeniem
jego pytania, jednak głos znów ją zawiódł.
 Odpowiedz mi!  słowa Normana zabrzmiały znów apodyktycznie.
 Nie mogę...
 Dlaczego?!
 Ponieważ... nie jestem pewna, czy chcesz usłyszeć to, co pragnę ci
powiedzieć...
 Nie jesteś pewna, czy cię kocham?!
 Nie... i... dlatego uciekłam...
 Moja najdroższa! Moja ukochana! Fleur!
Byl to okrzyk szczęścia, szczęścia mężczyzny, który dotarł do celu życia, do
bram raju. Pochwycił Fleur w objęcia. Czuła jego serce bijące blisko jej. Silne,
męskie ramiona Normana zaciskały się wokół niej, zapierając dech w piersi.
Oparła głowę na jego ramieniu. Jego usta przylgnęły do jej rozedrganych ust.
Wydawały jej się władcze, pożądliwe i namiętne. Coś ciepłego i cudownego
budziło się w niej i przyciągało ku niemu stapiając z nim w jedną istotę.
Uczucie to było tak doskonałe, że zniewoliło swoją potęgą. Pocałunki Normana
stały się jeszcze bardziej namiętne, prawie szaleńcze w swej pożądliwości.
Ciałem Fleur wstrząsnęła nagle ogromna ekstaza sprawiając jej niemal ból.
Nigdy przedtem nie doznała takiego uczucia. Była to prawdziwa miłość.
Czyste, boskie uczucie, które przyniosło jej ze sobą wszystko, czego pragnęła,
za czym tęskniła od lat. W ramionach Normana odnalazła w tej chwili więcej
niż piękno i harmonię Priory.
Uniósł głowę i spoglądając na nią z czułością odezwał się dziwnie
niepewnym głosem:
 A teraz, moja najdroższa... powiedz mi to, na co czekam od tak dawna.
Ramiona Normana znów zacisnęły się wokół niej ze zniewalającą siłą.
Uśmiechnął się i wyszeptał:
 Pragnę usłyszeć te słowa właśnie z twoich ust i... Bóg mi świadkiem,
nigdy niczego bardziej nie pragnąłem w całym moim życiu.
 Kocham cię...  wyznała cicho.  Och, Normanie! Kocham cię i...
proszę... bądz dla mnie dobry i wyrozumiały. Nigdy przedtem tak nie
kochałam... Boję się...
 Boisz się?
 %7łe cię... stracę. Nie mogę stracić twojej miłości! Wiedziała, że gdyby
została znów samą nie zniosłaby tego. Odeszli od niej matka, ojciec, Lucien i
Jack, lecz kochała ich inaczej. Jej miłość do Normana była tak silna i
niezwykła, iż czułą że nie przeżyłaby rozstania z nim.
 Nigdy cię nie opuszczę, ukochana  uspokoił ją czule.  Jesteś
pierwszą i jedyną kobietą którą kocham. Tylko ty umiesz wzbudzić we mnie
takie uczucia.
Przytuliła twarz do jego piersi i uśmiechnęła się radośnie.
 Rozpoczniemy zatem nowe życie  mówił cicho.  Kiedy skończy się
wojna, wybuduję nasz własny dom. Oczywiście z twoją pomocą...
Fleur spojrzała na niego rozpromienionymi oczami, w których połyskiwały
łzy szczęścia.
 Dom... dla naszych dzieci...  podszepnęła mu. Norman znów zawładnął
jej ustami. Zwiat zawirował w jej oczach. Nie czuła już nic poza namiętną
natarczywością jego pocałunków.
 Kiedy za mnie wyjdziesz?!  zapytał gwałtownie, wyprostowując się i
wpatrując się w nią pożądliwie.  Jutro?! Pojutrze?!
 Kiedy tylko mnie zapragniesz...  odrzekła czule z rozbawieniem w
oczach.
Niecierpliwe, spragnione miłości usta Normana z pomrukiem triumfu
spoczęły znów na jej rozchylonych w ciepłym uśmiechu wargach. Wrayała, że
już nigdy mu nie ucieknie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl