[ Pobierz całość w formacie PDF ]

minął pierwszy dzień jego życia. Przyłożyła go do piersi i choć po
ostatnim karmieniu nie miała jeszcze mleka, wciąż czerpała
przyjemność z dotyku maleńkiej buzi.
Był już bardzo śpiący, lecz wciąż udowadniał, że ma bardzo
silne płuca. Poza tym posiadał gęstą kępę włosów - co tak mocno
upodobniało go do ojca, że Lily poczuła, iż wilgotnieją jej oczy, gdy
przesunęła po nich palcami.
Był wspaniałym dzieckiem. Nicole również. Lily mogła czuć się
naprawdę dumna.
- Zpi tu ktoś? - rozległ się głęboki bas od strony drzwi.
Kobieta uniosła głowę i zobaczyła w nich dwie twarze. Quist
traktował wizytę w szpitalu jako część zabawy, lecz Nicki
zachowywała się bardzo ostrożnie. Nigdy dotąd nie była w tak
dziwnym miejscu i wyglądała na nieco przestraszoną.
Lily poczuła drapanie w gardle na ich widok. Uśmiechnęła się
szeroko i pomachała na powitanie. Quist wniósł Nicki do sali.
Dziewczynka mocno przywarła do jego ramienia i przytuliła buzię do
policzka. Z nieufnością spoglądała w stronę matki.
- Cześć, kochanie - powiedziała Lily. - Wyglądasz wspaniale.
Widzę, że tatuś włożył ci twoją ulubioną sukienkę... i zawiązał
kokardę.
Błyszczące blond włosy sięgały dziewczynce do ramion.
208
RS
- Cieszę się, że do mnie przyszłaś. - Lily wyciągnęła rękę. -
Ukochasz mnie trochę?
Nicki z całych sił przywarła do Quista i schowała buzię.
- Nie przytulisz się do mamy? - cicho spytał mężczyzna. Mała
potrząsnęła główką. - Nooo... Ja się na pewno do niej przytulę. To
moja ulubiona duża dziewczyna.
Pochylił się, obdarzył żonę czułym pocałunkiem, po czym usiadł
na brzegu łóżka.
- Przedtem mówiłeś, że to ja jestem twoją ulubioną dużą
dziewczyną - odezwał się cienki głos zza jego ramienia. Jak na
trzylatkę, Nicki była bardzo bezpośrednia.
Quist uśmiechnął się w stronę Lily.
- Masz rację. Ty jesteś moją ulubioną dużą dziewczyną.
Mamusia jest moją ulubioną dużą, dużą dziewczyną. - Zaczął mówić
szeptem: - Nie chcesz zobaczyć swego braciszka? Teraz śpi, ale
możesz rzucić na niego okiem.
Nicki pokręciła główką. Quist nie był tak onieśmielony.
Rozradowanym spojrzeniem ogarnął żonę i dziecko. Lily wyglądała
wprost cudownie... i była matką jego syna. Kochał ją za wiele rzeczy,
lecz za to chyba najbardziej.
Lily delikatnie dotknęła policzka męża, po czym pogładziła
rączkę córki.
- Bardzo za tobą tęskniłam, Nicki. Poprosiłam pana doktora, by
pozwolił mi już jutro iść do domu, bo bardzo chciałam być z tobą.
- Jak się czujesz? - spytał Quist.
209
RS
Uśmiechnęła się, spojrzała na Nicki, potem na synka.
- Wspaniale. Czuję się wprost wspaniale.
- A on?
Uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- Jest wprost cudowny.
Wsunęła palec w dłoń Nicki. Mała zacisnęła piąstkę.
- Mogę narzekać tylko na jedzenie. Wprost marzę o naszych
superburgerach z boczkiem.
- Wczoraj jadłam jednego - odezwał się cienki głos.
- Naprawdę? - spytała Lily z udawanym smutkiem. - Nie
przyniosłaś mi nawet kawałeczka?
- Chciałam - odpowiedziała Nicki. - Tatuś powiedział, że
powinniśmy jeszcze poczekać i zrobić ci nawet kilka, gdy wrócisz do
domu.
Wysunęła główkę zza ramienia mężczyzny i ostrożnie
popatrzyła na matkę.
- Postaram się wytrzymać - zapewniła ją Lily. - Czym jeszcze
karmił cię tata?
- Budyniem, popcornami i batonami.
- Ciiii... - szybko powiedział Quist. - Nie musisz mówić o
wszystkim.
Nicki zachichotała.
Lily była szczęśliwa, lecz zrobiła grozną minę.
- Co ja słyszę, Quist? Budyniem, popcornami i batonami?
- Nie wszystkim naraz - bronił się.
210
RS
- Chcesz ją rozpieścić.
- Lubię budyń - wtrąciła Nicki. -I popcorny. I batony. Może
maluch też chciałby batona.
Po raz pierwszy spojrzała na dziecko.
- Uhm... Jeszcze nie teraz, kochanie. Na samym początku dzieci
piją tylko mleko.
- Ja też?
- Oczywiście. - Lily już nieraz uczestniczyła w podobnej
rozmowie, lecz nie miała nic przeciwko temu, by ją powtórzyć. Dzieci
były czymś nowym dla Nicki.
- Ma zamknięte oczy - zauważyła dziewczynka.
- Teraz śpi. Będzie sypiał dość dużo.
- A kiedy się ze mną pobawi?
- Gdy się obudzi. Chcesz się z nim bawić? Nicki zrobiła
niepewną minkę, lecz pokiwała główką.
- Chodz do mnie. - Lily wyciągnęła rękę. Dziewczynka tym
razem posłuchała jej wezwania. Usiadła tuż przy matce, po czym
delikatnie dotknęła rączki dziecka.
Lily obdarzyła męża radosnym uśmiechem. Odpowiedział jej w
ten sam sposób. Nie potrzebowali słów, by się porozumieć.
Jonathan. Uwielbiam imię Jonathan. Chcę, żeby je nosił po
tobie.
Mówią, że jest zdrowy i silny. Dałaś mi wspaniałego syna.
Dziękuję.
211
RS
Cieszę się, że to chłopiec. Każdy mężczyzna powinien mieć
syna.
Cieszę się, że czekaliśmy tak długo. Potrzebowaliśmy trochę
czasu dla siebie... i dla Nicki.
Kocham cię, Quist.
Lily, jesteś światłem mego życia.
Uśmiechali się nadal.
212
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl