[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życzył sobie bajki. Shelly pocałowała go w policzek.
 Bardzo cię kocham, synku, ale dziś nie będzie
bajki  oświadczyła.  Za to jutro opowiem ci dwie.
Muszę jeszcze posprzątać po przyjęciu.  Nie była to
przekonująca wymówka, ale w końcu Tyler ma dopiero
pięć lat. Na pewno się nie domyśli, dlaczego naprawdę
chce szybko wrócić do Jareda.
 Dobrze. Dobranoc.  Ułożył się w pościeli, ale
zaraz otworzył oczy.  Zapomniałbym o modlitwie.
Shelly ukradkiem wzniosła oczy do nieba, a syn
szybko zmówił wieczorny pacierz. Tym razem wcale jej
nie zdziwiło, że wspomniał w nim Jareda.
Po drodze do salonu wstąpiła do łazienki, a po chwili
wahania wyjęła z szafki prezerwatywę. Kupiła je dzi-
siaj, robiąc inne sprawunki w aptece. Czy Jared pomy-
śli, że jest rozwiązła, jeśli je u niej zobaczy? Nie mogła
mu powiedzieć, że nie spała z mężczyzną od tamtej
nocy, kiedy zaszła w ciążę. Jeszcze by sobie pomyślał,
że coś z nią jest nie tak. Po krótkiej walce z myślami
włożyła prezerwatywę do kieszeni i wróciła do kuchni.
MIKKIE LDOWANIE 103
Zgodnie z obietnicą, Jared czekał na nią, zmywając
naczynia.
 Zostaw je. Pózniej się tym zajmę.
Spojrzał na nią uważnie.
 Nie powinnaś sama sprzątać tego wszystkiego.
 Przecież nie jestem sama  powiedziała ze szczerą
radością. Prezerwatywa wypalała jej dziurę w kieszeni.
 Ty dotrzymujesz mi towarzystwa. Czy już ci mówi-
łam, jak się cieszę, że przyszedłeś?
Zafascynowany patrzył na jej usta.
 Nie, chyba nie mówiłaś.
 O, to duży błąd.  Podeszła bliżej, a on odruchowo
ją objął i przyciągnął do siebie. Przycisnęła usta do jego
policzka, wyczuwając lekko słony smak.  Bardzo się
z tego cieszę. Dziś w nocy chcę świętować razem z tobą.
 Shelly...  Jego głos zabrzmiał jakoś dziwnie.
 Cii...  Zarzuciła mu ramiona na szyję, przyciąg-
nęła do siebie i pocałowała w usta. Natychmiast przy-
warł do niej całym ciałem, niemal miażdżąc w uścisku.
Tak! Jej zdrowy rozsądek gdzieś uleciał, jego miejs-
ce zajęły zmysły. Właśnie tego jej było potrzeba. Teraz
czuła, że żyje, jest szczęśliwa, zdrowa i pełna energii.
Wsunęła mu ręce pod koszulę i szarpnęła za pasek
u spodni. Ubranie dzieliło ich od siebie, więc chciała się
go jak najszybciej pozbyć.
 Zaczekaj, zaczekaj...  Oddychał z wysiłkiem. 
Chodzi o to, że...
 Nie chcę czekać.  Odważnie zerwała z niego ko-
szulę.  Pragnę cię.
ROZDZIAA DZIESITY
Jej dłonie były wszędzie, paliły go jak ogień. Zmysły
zaćmiły rozsądek. Shelly jest taka piękna. Wszystko ma
piękne. Kiedy zsunęła z niego koszulę, nie był w stanie
jej powstrzymać. Pragnął jej jeszcze bardziej niż ona
jego.
Z zadziwiającą śmiałością przesuwała językiem po
jego skórze, jednocześnie rozpinając mu spodnie. Kiedy
wsunęła dłoń głębiej, na chwilę stracił oddech. Wszyst-
ko to dzieje się zbyt szybko. Na próżno starał się po-
zbierać myśli i przypomnieć sobie, co też chciał jej
powiedzieć.
Pomogła mu zdjąć dżinsy, a potem pozbyła się rów-
nież swoich. Niecierpliwym gestem odsunął kilka sto-
jących na kuchennym blacie naczyń, a potem jednym
ruchem posadził na nim Shelly.
 Tak jest lepiej  stwierdziła. Teraz mogli patrzeć
sobie w oczy. Jej zapał pozbawiał go resztek samokont-
roli. Szybko zdjął jej stanik i przesunął językiem po
różowej skórze.  Jared, proszę... Nie każ mi czekać.
Niczego by jej nie odmówił, a już na pewno nie tego.
Zrzucił bokserki i zsunął z niej cienkie majteczki. Z wa-
haniem spojrzał na swoje dżinsy. Muszą się zabezpie-
czyć. Czy ma w kieszeni prezerwatywę? Już nawet nie
pamiętał, kiedy ostatni raz je kupował.
 Pozwól, że...  Ku jego zdumieniu Shelly roze-
MIKKIE LDOWANIE 105
rwała małą paczuszkę i delikatnie go zabezpieczyła,
zamieniając tę czynność w pieszczotę.
Wydał z siebie stłumiony jęk. Fakt, że zaplanowała
ich wspólną noc i przygotowała się do niej starannie,
sprawił, iż obudziło się w nim jeszcze większe pożąda-
nie. Czyż ona nie jest wspaniała? W każdej sytuacji wie,
co robić.
Zaczął ją pieścić ze zdwojoną energią. Była gorąca,
wilgotna i gotowa na jego przyjęcie. Kiedy w nią
wszedł, spazmatycznie chwyciła powietrze i wyszeptała
jego imię. Czuł, że w jego głowie eksplodują tysiące
świateł, a podłoga pod nimi drży. Przez długą chwilę
mocno przytulał ją do siebie, czekając, aż serce zwolni
swój szaleńczy rytm. Shelly poruszyła się pierwsza.
Uniosła głowę i pocałowała go w szyję. Natychmiast
poczuł nową falę podniecenia.
 Do mojego pokoju  wyszeptała, chwytając zęba-
mi koniuszek jego ucha.
Tak. Nie mógł wydobyć z siebie słowa, ale wziął ją
na ręce i nie zważając na rozrzucone na podłodze ubra-
nie, ruszył z nią do jej sypialni.
Tym razem, zaspokoiwszy najsilniejsze pożądanie,
kochali się niespiesznie. Chłonął wzrokiem jej kształty,
jakby chciał na zawsze wypalić jej wizerunek w pamię-
ci. Byli niczym jedno poruszające się we wspólnym
rytmie ciało. W końcu razem dotarli do spełnienia.
Zasnęli spleceni ramionami, serce przy sercu.
Jared niechętnie otworzył oczy, kiedy obudził go
natarczywy dzwonek telefonu. Podniósł głowę i zdał
sobie sprawę, że jest w łóżku sam. Poczuł niemiły ucisk
wżołądku, gdy zobaczył, że Shelly, kompletnie ubrana,
stoi obok i trzyma w ręku jego komórkę.
106 LAURA IDING
 To do ciebie.
Nadal półprzytomny, wcisnął klawisz.
 Halo?
 Jared, razem z ojcem czekamy niecierpliwie na
wiadomości. Czy już wiesz, kiedy będziemy mogli zo-
baczyć naszego wnuka?
Skrzywił się, słysząc despotyczny ton matki. Shelly
uniosła brwi i odstąpiła o krok, by poczuł się swobod-
niej.
 Nie... jeszcze nie wiem.
 Dlaczego to tak długo trwa?  W głosie matki
pobrzmiewała irytacja.  Obiecałeś, że wkrótce go
zobaczymy. Sądziłam, że masz na myśli koniec tygo-
dnia.
Shelly stała sztywno wyprostowana. To, że wstała
pierwsza i szybko się ubrała, nie oznacza nic dobrego.
Zauważył, że przyniosła ich ubrania z kuchni. Jego
spodnie i koszula leżały starannie złożone na krześle.
 Nie mogę teraz rozmawiać.  Nie dbał o to, że
matkę oburzy takie obcesowe przerwanie rozmowy.
 Zadzwonię pózniej.  Zamknął klapkę telefonu i go
wyłączył.
 Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to wolałabym,
żebyś wyszedł, zanim Tyler się obudzi.  Głos Shelly
dobiegł go jakby z wielkiej odległości.
Owszem, miał wiele przeciwko temu, ale nie chciał
jej rozdrażniać. W porannym świetle przyglądał się jej
profilowi, prosząc bez słów, by na niego spojrzała.
 Shelly, musimy porozmawiać.  Jak papuga od
wczorajszego wieczoru powtarza te same słowa. Zaklął
w duchu. Czy dobrze zrobił, że wcześniej nie wyjawił
jej prawdy? Oczywiście, że nie.
MIKKIE LDOWANIE 107
Odwróciła głowę.
 Ubierz się, proszę. Nie chcę, żeby Ty cię zobaczył
 powiedziała i wyszła z sypialni.
Przetarł twarz dłońmi i niechętnie sięgnął po ubranie.
Nie w ten sposób chciał przywitać ranek, ale może tak
jest lepiej? Przebiegł go dreszcz na myśl o reakcji Shel-
ly, kiedy jej powie, że wie, kim ona w rzeczywistości
jest. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl