[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zlecano jej napisanie artykułu do Tess", odniosła
się bardzo sceptycznie do całej koncepcji; według
niej możliwość przerodzenia się znajomości za-
wartej podczas szybkiej randki w długotrwały
związek była skazana na niepowodzenie. Tymcza-
sem już na pierwszej takiej randce poznała Danie-
la. Nie, zdecydowanie żaden inny facet nie wzbu-
dził jej zainteresowania, co nie znaczy, że żaden z
nich nie miał potencjału, tylko że po poznaniu Da-
niela nie zależało jej już na podtrzymywaniu zna-
jomości z nikim innym.
Tylko czy Daniel czuje tak samo? Nie znała
odpowiedzi na to pytanie.
Nie ponaglaj, skarciła siebie. Daj mu trochę
czasu; mężczyzni dojrzewają do tych spraw wol-
niej od kobiet. Nie ma pośpiechu, przecież dopiero
co zaczęli się cieszyć sobą nawzajem.
Za oknem dał się słyszeć cichy pomruk burzy,
który jak echo odezwał się w żołądku Julii, doma-
gając się porannego zastrzyku kawy. Daniel spał
błogo, więc ostrożnie wysunęła się z jego objęć i
podniosła się z łóżka.
Przypomniała sobie, że jej ubrania porozrzucane
są po całym mieszkaniu, więc zdjęła z wieszaka na
drzwiach biały szlafrok i włożyła na siebie, zawią-
zując go w talii, żeby chronić się przed chłodem
S
R
poranka. Kiedy weszła boso do saloniku i stwier-
dziła, że nie tylko jej ubranie wala się po podłodze,
uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie ich go-
rączkowego rozbierania się wczoraj po powrocie
do domu.
Spokojnie i bez pośpiechu zaczęła zbierać czę-
ści garderoby, zamierzając wrzucić swoje do kosza
na brudną bieliznę, a Daniela złożyć starannie i
położyć na krześle. Właśnie podnosiła jego
spodnie, kiedy coś wypadło z tylnej kieszeni, więc
schyliła się po to. Były to konkretnie dwie rzeczy.
Jedna wyglądała jak karta kredytowa... Nie, jak
magnetyczna karta hotelowa, zdziwiła się przy
bliższych oględzinach. Druga rzecz to była złożona
kartka papieru, która upadła wczoraj na podłogę
koło baru. Rozprostowała kartkę i od razu zorien-
towała się, że jest to lista szybkich randek... Naraz
wspomnienie Daniela siedzącego z odpicowaną
rudą, trzymającego ją za rękę i całującego w poli-
czek, powróciło ze zdwojoną siłą i zburzyło jej
spokój. Szczerze mówiąc, kiedy znalezli się w
taksówce, bardzo skutecznie wyparła ze świado-
mości jego podejrzane zachowanie w barze. Tak
bardzo go pragnęła...
Ale teraz sobie przypomniała. Tłumacząc się,
skąd się tam wziął, Daniel znów wspomniał coś o
kumplu, któremu nie mógł odmówić towarzystwa.
Ale nie wyjaśnił, skąd się wzięła tamta kobieta, a
wychodząc z baru, nie pożegnał się
S
R
z kumplem, z czego wprawdzie się tłumaczył, ale
mało przekonująco.
A trzymanie karty hotelowej w kieszeni spodni
wydawała się jej bardzo podejrzana. Przecież Da-
niel mieszka w Greenwich Village, więc na co mu
ta karta ?
Wiedziała, że nie ma prawa szperać w jego rze-
czach, ale potrzebowała szybkiej odpowiedzi i dla-
tego wsunęła rękę do drugiej kieszeni, z której wy-
jęła portfel i bezczelnie go otworzyła. No tak,
zgodnie z prawem jazdy i kartami kredytowymi
nazywa się Daniel Taggart - tak, jak się przedsta-
wił, również adres się zgadza.
Za to, kiedy sprawdziła kieszenie jego mary-
narki - bo i do tego się posunęła - znalazła coś, co
mogło wiele wyjawić, a mianowicie notesik ze
spiralą, bardzo podobny do tego, jaki sama nosiła
w torebce. %7ładen szanujący się dziennikarz czy
reporter nie rusza się bez notesu i długopisu. Naj-
ważniejsza jest jego zawartość, pomyślała, zasta-
nawiając się, czy rzeczywiście Daniel jest tym, za
kogo się podaje. Oczywiście poza nazwiskiem i
adresem, które się zgadzają.
Wszystkie jego notatki, podobnie jak jej własne,
które miała w torebce, dotyczyły szybkich randek.
Opisywały kobiety, z którymi się dotąd spotkał.
Kartkując notes, Julia odczytywała jedno imię za
drugim, uzupełnione krótką charakterystyką kobiet,
poczynając od imprezy, która odbyła się na tydzień
przed ich spotkaniem.
S
R
Każdemu opisowi towarzyszyło hasło łóżko-
wość" i odpowiednia punktacja.
Zakładając, że wybór był od jednego do dzie-
sięciu, Daniel poznał w tamtej turze pół tuzina ko-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]