[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Obiecujesz?
- ObiecujÄ™.
Jego odpowiedz była krótka i tak ostra, że się zastanawiała, czy go
znowu nie obraziła. Ale po chwili pochylił się i złożył na jej ustach
pocałunek, zamykając w ten sposób dalszą dyskusję. Oboje upadli na
kanapę i Julianna zatraciła się w jego objęciach. Może jakoś się to ułoży. I
chociaż nie wyznał jej, że ją kocha - co było jedyną ciemną chmurą na
horyzoncie ich przyszłości - po raz pierwszy od lat była gotowa komuś
zaufać.
Lander otworzył swoją komórkę i wybrał numer.
- Załatwione - oświadczył, gdy tylko John podniósł słuchawkę.
- Włożyła pierścionek?
- To właśnie oznacza słowo  załatwione", Arnaud - rzucił krótko,
niemal niegrzecznie Lander. Starał się zachować spokój i dystans. - Jeśli
twój plan nie wypali i przez to Julianna zostanie zraniona, znajdę sposób,
żebyś za to zapłacił.
- Upewnij się, że Julianna nic nie wie o naszym kontrakcie, a wtedy
nie zostanie zraniona. Pragnę jej szczęścia -powiedział ochryple. - Z
jakiejś przyczyny uszczęśliwiasz ją właśnie ty. Wracając do kontraktu, nie
101
RS
podpiszemy go, dopóki się nie pobierzecie. Sugeruję więc, żebyś się skupił
na przygotowaniach do ślubu.
- Do diabła. Obiecałem jej czas.
- Masz tyle czasu, ile potrzebujesz... Oby nie przekroczył końca
miesiąca. Julianna nie jest głupia. To nie może trwać wiecznie, bo się
zorientuje, że coś kombinujemy. Doprowadz ją do ołtarza najszybciej, jak
to możliwe.
Lander zakończył rozmowę, pragnąc cisnąć telefonem w najbliższą
ścianę. Co z jego honorem? Nie był pewien, kim był bardziej
zdegustowany, sobÄ… czy Johnem. Jedynym pozytywnym aspektem tej gry
było to, że miał Juliannę. Nie był typem mężczyzny, który by pozwolił,
aby serce rządziło głową. Ale pragnął jej i nie mógł się doczekać, kiedy
zostanie jego żoną.
102
RS
ROZDZIAA ÓSMY
- Wasza Wysokość, proszę. - Krawcowa nerwowo machała rękami
za plecami Landera, kiedy wszedł do sypialni. - Oglądanie sukni panny
młodej przed ceremonią przynosi pecha.
- Ależ mogę ją oglądać, Peri. To jest mój pałac i ja tu ustalam
zasady.
W pokoju wybuchło zamieszanie. Lander szeroko się uśmiechnął,
kiedy asystentka się przewróciła, próbując zebrać materiały i starając się
za wszelką cenę zasłonić Juliannę. Najpierw usłyszał trzask zza
prowizorycznej kurtyny. Zaraz potem stłumione głosy, dzwięk
rozdzieranego jedwabiu i wreszcie głośne przekleństwo.
- Lander, co ty tu robisz?
Roześmiał się, słysząc z jednej strony rozdrażnienie w głosie swojej
przyszłej żony, a z drugiej widząc szok na twarzach krawcowej i jej
asystentki.
- Przyszedłem do ciebie.
- Widzieliśmy się pół godziny temu. Nie mogłeś poczekać, aż
skończę?
- Nie mogłem. - Opadł ostrożnie na sofę. - Właśnie przeczytałem
najnowsze gazety i chciałem się z tobą podzielić wiadomościami.
- Staram się unikać gazet i na razie mi się to udaje. Zwykle znajduję
w nich informacje wpędzające mnie w depresję.
Skrzywił się, kiedy napomknęła o swojej podatności na zranienia.
- Te nie są nieprzyjemne. Właściwie od czasu naszych konferencji
artykuły w prasie są zachwycające. Na przykład... - Przejrzał gazety i
103
RS
wybrał jedną. - Zapewne będę pierwszą osobą, która poinformuje cię, że
jesteÅ› oficjalnie nazwana kotkÄ….
Asystentka upuściła materiał, który trzymała, odsłaniając ręcznie
malowany parawan. Julianna w pośpiechu próbowała się przed nim
schować. Delikatnie upięte włosy wyrwały się z zapięć i opadły jej na
ramiona. Zachwycił się tym widokiem.
- Kotką? - Uniosła brwi do góry. - Rozumiem, że ty jesteś kotem?
- Mhm.
- Doprawdy? - Udawała rozczarowaną. - Sądziłam, że jesteś lwem.
- Kot, lew. - Wzruszył ramionami. - Jeśli ci się nie podoba to
przezwisko, to może cię zachwyci Anna Aniołek? To jest nawet bardziej
popularne.
Chwyciła się brzegu parawanu i mógł dostrzec ostrzegawcze błyski
w jej oczach.
- Czy mógłbyś mi wyjaśnić, o czym ty mówisz? Trzymał w ręku
stertÄ™ gazet.
- Mówiłem już, mam tutaj kilka artykułów na twój temat.
- Te wszystkie artykuły są o mnie? - zapytała z niedowierzaniem w
głosie.
- Cóż, o mnie również. Przynajmniej tak myślę, że gdzieś jest mowa
i o mnie.
Okrążyła parawan, podczas gdy asystentka Peri krzątała się po
pokoju, udając, że nie słucha ich rozmowy.
- Próbujesz mi powiedzieć, że prasa pisze miłe rzeczy na mój temat?
- spytała z niedowierzaniem. - Musiałeś coś zle przeczytać.
104
RS
- A właśnie, że dobrze. - Przeglądał dalej gazety. - Tu mam coś
ciekawego. Cytuję:  Przyszła księżniczka Verdonii, Anna Aniołek
Arnaud, ma cały kraj u swych stóp. Stojąc przed tłumem dziennikarzy i
mieszkańców, Anna Aniołek potwierdziła swoje zaręczyny z Landerem
Szczęściarzem". O! Tutaj piszą o mnie. Widzisz? Ja jestem znany jako...
do diabła, mam nadzieję, że Merrick i Miri nie czytają tego.  Lander
ugodzony przez miłość" i  Lander, pan miłości".
- Mają odwagę nazywać cię w ten sposób? - zapytała Julianna. - I
jeszcze oddychajÄ…?
- Oddychają, ale ledwo ledwo. Pozwól mi przeczytać najlepszą część
tego artykułu. Gdzie to było? O, jest. Cytuję dalej:  Wszyscy w Verdonii
zachęcali pannę Arnaud, aby przyjęła oświadczyny księcia Landera. Teraz, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl