[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podwiązkę. Jednak Rorke przesunął ją jeszcze wyżej, tak że zaparło
jej dech w piersiach.
– Jeśli chcesz, żebym pomógł ci ją zdjąć, to wiesz, gdzie mnie
szukać – powiedział.
144
emalutka
Tygodnie żmudnych przygotowań opłaciły się stokrotnie. Ślub i
wesele Racheli stały się wydarzeniem w miasteczku. Callie też miała
w tym swój udział i mogła być z siebie dumna. Ze łzami pożegnała
przyjaciółkę, która od razu wybierała się w podróż poślubną, a
następnie przeszła do garderoby, żeby zabrać swoje rzeczy.
Tak, mogła być z siebie dumna. A jednak nie była. Jej myśli
krążyły wokół Rorke'ego, a włożona przez niego podwiązka paliła jak
ogniem. Callie chciała ją zdjąć jak najszybciej, ale jakoś nie mogła.
Na parkingu spotkała Alexa.
– Mogę ci pomóc? – spytał, widząc, ile ma bagaży.
– Jakoś sobie z tym poradzę – odparła. – Ale możesz mi
otworzyć bagażnik.
Alex podszedł do niej i udało mu się wyłuskać spomiędzy
różnych pakunków kluczyki do samochodu. Następnie otworzył
bagażnik i pomógł jej włożyć wszystkie rzeczy. Wszystkie, poza
ślubną wiązanką Racheli.
– Nic dziwnego, że Rorke chce tu zamieszkać – powiedział Alex,
patrząc na nią pożądliwym wzrokiem.
Callie wzruszyła ramionami. Alex widocznie nie miał zamiaru
zrezygnować z zalotów.
– Na pewno nie z mojego powodu – stwierdziła, wskazując
tablice rejestracyjne. – Mieszkam w Nowym Jorku.
– W Nowym Jorku – powtórzył z nagłym zainteresowaniem.
Callie już miała mu przypomnieć wcześniejszą rozmowę, kiedy
nagle jakiś cień pojawił się między nią a Alexem. Cofnęła się i
pewnie by upadła, gdyby Alex jej nie podtrzymał.
– Tak, mieszka w Nowym Jorku – powiedział ponuro Rorke. –
Jest jednak bardzo romantyczna z usposobienia. Wystarczy jakiś
strumień, światło księżyca i już ją możesz mieć.
145
emalutka
– Jak śmiesz tak o mnie mówić!? – Callie nie posiadała się z
oburzenia.
Paru
spóźnialskich
gości
znajdujących
się
na
parkingu
spojrzało w ich stronę. Callie pomyślała, że robi z siebie widowisko.
– Przepraszam, panie O’Neil – powiedziała nieco ciszej. –
Uniosłam się trochę.
– Nic nie szkodzi, panno Harrison – odparł z drwiącym
uśmieszkiem.
Nie pozostawało jej nic innego, jak odjechać. Dziesięć lat temu
przyszło jej to łatwiej. Mogła przecież liczyć na to, że Rorke odkryje,
co się stało, i przyjedzie do niej. Tym razem miała odejść na zawsze.
Ze ściśniętym gardłem. Ze łzami w oczach. Sama nie wiedziała, czy
to się w ogóle uda.
Rorke ułatwił jej zadanie. Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę
postoju taksówek. Callie ani na chwilę nie spuściła zeń wzroku.
Callie zastukała do drzwi gabinetu ojca. Wcześniej wykąpała
się i przebrała w swoim pokoju. Kiedy nie usłyszała odpowiedzi,
uchyliła drzwi i zajrzała do środka.
– Tato?
Chandler Harrison spojrzał na nią znad papierów, które
właśnie przeglądał.
– To ty, Calisto? Wejdź. Nie słyszałem, jak przyjechałaś.
Weszła do gabinetu i rozejrzała się dokoła. Dawno tu nie była.
Uderzyło ją to, że na ścianach, obok autentycznych dzieł sztuki,
wisiały jej rysunki ze szkoły średniej.
– Zachowałeś je? Naprawdę? – dziwiła się.
Ojciec wzruszył ramionami.
146
emalutka
– Może coś zjesz? – spytał. – Poproszę Nan, żeby przygotowała
kolację.
Callie pokręciła przecząco głowa.
– Nie, dziękuję. Objadłam się na weselu.
– A właśnie, jak tam uroczystości? Wszystko poszło dobrze? –
Ojciec spojrzał na nią nie widzącym wzrokiem. – Naprawdę wracasz
jutro do Nowego Jorku? Myślałem, że zostaniesz i wyjdziesz za
O’Neila.
Callie spojrzała na niego zaskoczona. Do ojca najwidoczniej też
dotarły plotki. Tylko dlaczego przyjął to tak spokojnie? Czyżby
rzeczywiście stał się innym człowiekiem?
– I ty to mówisz?! – spytała.
Chandler Harrison chrząknął.
– Hm, no tak... – zaczął niezbyt pewnie. – Mam nadzieję, że nie
bierzesz pod uwagę moich wcześniejszych opinii. Wiesz, że chodziło
mi wyłącznie o twoje dobro.
– Ale dlaczego skłamałeś?! Czemu powiedziałeś Rorke'emu, że
wyrzekłam się go dla pieniędzy?! – dopytywała się rozgorączkowana
Callie.
– Wydawało mi się, że tak będzie najlepiej. Inaczej ten młody
O’Neil mógłby cię szukać. Znałem jego ojca. To był bardzo porywczy
człowiek.
– Rzeczywiście, dobrze to obmyśliłeś – przyznała z goryczą. –
Nie szukał mnie.
– No, ale teraz, kiedy może sobie pozwolić na utrzymanie
rodziny, chyba nic nie stoi na przeszkodzie...
– Co takiego?! – Callie przerwała ojcu głośnym okrzykiem.
– No, teraz, kiedy odniósł sukces – ciągnął nieco zbity z tropu
Chandler Harrison.
147
emalutka
– Skąd wiesz?! Przecież nikt w miasteczku nie wie o Yankee!
Ojciec zrobił minę starego wygi. Callie znała ją dobrze jeszcze z
dzieciństwa. Zawsze, kiedy pytała go o coś ważnego, ojciec najpierw
robił taką minę, a potem dopiero odpowiadał na pytanie.
– Nie sądzisz chyba, że mogę nie wiedzieć, kto jest właścicielem
dużego przedsiębiorstwa na terenie Harrison – odparł. – Mogę nie
znać się na produkcji motocykli, ale z pewnością znam się na
robieniu pieniędzy.
– Rorke też – przyznała niechętnie. – Ma ich teraz całe
mnóstwo.
Ojciec pokiwał głową.
– Tak, to miłe, oczywiście. Nagle okaże się, że wszyscy go
bardzo lubili i że jest dumą naszego miasteczka.
Callie pokiwała głową.
– Tak, po latach traktowania go jak obywatela drugiej kategorii.
– Nawet nie wiesz, co pieniądze robią z ludźmi – powiedział
ojciec. – Zawsze byłem wdzięczny losowi, że twoja matka nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl