[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie dostałem żadnego listu! Mów, co się stało!
Perdita uznała, że najlepiej mieć to już za sobą i bez zbęd
nych wstępów przeszła do meritum.
- Louise jest w więzieniu! - wypaliła.
- Powiedz dokładnie, co się stało - wyjąkał hrabia zaszo
kowany.
W skrócie opowiedziała całą historię i dopiero, kiedy mó
wiła o warunkach, w jakich przebywa Louise, głos zaczął się
jej łamać.
- Nie możemy jej tam zostawić, Adamie. Jestem pewna, że
za tym oskarżeniem stoi Verreker. Udało ci się czegoś o nim
dowiedzieć?
- Tak! - odparł z kamiennym wyrazem twarzy. - Trudno
go było znalezć, bo używa różnych nazwisk. W Tunbridge
Wells podawał się za Martina Vincenta i próbował uciec ra
zem z dziewczyną dziedziczącą majątek. Zostawił też po sobie
ślad w Londynie. Tym razem jego celem była bogata wdowa,
której przedstawił się jako Michael Vardy.
- Skąd wiesz, że to był Verreker?
- Opis się zgadza, a poza tym mam zaufanie do śledczych
233
z Bow Street. Ich zdaniem przestępcy występujący pod różny
mi nazwiskami nigdy nie zmieniają inicjałów.
- Czy sÄ… przeciwko niemu dowody wystarczajÄ…ce, by go
skazać?
- Niestety nie i dlatego mógł się pojawić w Bath.
- Czy to znaczy, że jesteśmy bezradni? Nie wierzę, żebyśmy
nic nie mogli zrobić...
- Nie wiem, co zrobimy, ale na pewno nie pozwolimy, aby
wygrał. - Hrabia oparł policzek o głowę Perdity. - Dostałem
odpowiedz od twojego ojca. Pozwolił mi poprosić cię o rękę,
ale najpierw sam chce z tobą porozmawiać. Muszę przyznać,
że ten warunek pogrzebał moje nadzieje.
- Naprawdę? Ostatnio pisałam do moich rodziców - popa
trzyła na niego z powagą.
- Czy to znaczy, że jednak nie wszystko stracone? - zapytał
z niedowierzaniem, odsuwając ją od siebie na długość ramion.
- Tak - szepnęła, nie bawiąc się w obłudne gierki. - Ko
cham cię całym sercem, ale zrozumiałam to dopiero, kiedy
wyjechałeś. Zamartwiałam się, że cię straciłam - wyznała,
a jej usta niepokojąco zadrżały.
- Jestem twój i tylko twój. Nie mogłaś mnie stracić!
Ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją w usta, tak delikatnie,
że Perdita do reszty straciła dla niego głowę. Przytuliła się do
niego całym ciałem, marząc, by ten pocałunek nigdy się nie
skończył. Ale po chwili hrabia odsunął ją od siebie.
- Zlituj się nade mną! - poprosił ze smutnym uśmiechem.
- Nie jestem z kamienia.
Ale Perdita nawet nie drgnęła, bo w ramionach ukochane
go czuła się cudownie bezpieczna.
- Musisz iść do łóżka - stwierdził w końcu.
- Czy to znaczy, że zostanę z tobą? - zapytała z radością.
234
Hrabia wiedział jednak, jak musi się zachować. Nie mógł
jej odesłać do wuja, bo Gorton powiedział mu, że państwo
Wentworth wyjechali już z Londynu, a nocny powrót do Bath
nie wchodził w rachubę. W tej sytuacji uznał, że najlepiej bę
dzie, jeśli ruszą w drogę z samego rana.
- Już nigdy nie chcę się z tobą rozstawać. - Perdita mocniej
przytuliła się do ukochanego. - Ostatnie tygodnie były praw
dziwą męką.
Hrabia nie mógł się powstrzymać i jeszcze raz ją pocało
wał. Tym razem pocałunek i towarzyszące mu pieszczoty były
dużo bardziej namiętne, ale zdołał się opanować. Niewinność
Perdity była wzruszająca, ale najwyrazniej nie miała pojęcia,
że znajdował się na granicy, po przekroczeniu której nie był
by już w stanie oprzeć się swojemu pożądaniu.
- Nawet święty by ci się nie oparł - powiedział i zadzwonił
na służbę. - Teraz zajmie się tobą moja gospodyni. Zpij do
brze, pod tym dachem jesteÅ› bezpieczna.
- Przy tobie zawsze będę czuła się bezpieczna. - Perdita
przytuliła twarz do jego ręki. - Louise ma poważne kłopo
ty, a ja czuję się tak szczęśliwa, czy to nie grzech? Uratujesz ją,
prawda? Wiem, że to zrobisz.
- Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze. - Rushmore mus
nął ustami czoło Perdity i przekazał ją w ręce uśmiechniętej
gospodyni.
Pani Derby popatrzyła na młodą damę w objęciach swoje
go pana i podobnie jak Gorton pomyślała, że hrabia wkrótce
porzuci kawalerski stan. Znała go od czasu, gdy był jeszcze
chłopcem i razem z resztą służby martwiła się zmianami, ja
kie w nim ostatnio zaszły.
Zawsze grzeczny i uprzejmy stawał się coraz bardziej za-
235
myślony i nieobecny duchem. Widząc go teraz, zrozumiała
powody tego dziwnego stanu. Jeden rzut oka powiedział jej,
że wszystkie złe humory przeszły jak ręką odjął i hrabia pro
mienieje ze szczęścia.
Podzieliła się tymi obserwacjami z Gortonem, dodała jed
nak, że jej zdaniem coś innego zaprząta teraz myśli hrabiego.
Gorton skinął głową, ale nie miał teraz czasu na dysku
sje. Hrabia polecił, by powóz i najszybsze konie były gotowe
o pierwszym brzasku. Musiał spakować swojego pana i wysłać
stajennego, żeby zaalarmował gospody leżące na drodze do
Bath, w których jego pan ostatnio trzymał konie na zmianę.
Do tej pory Gorton dziwił się, po co jego panu rozstawne ko
nie na drodze do Bath? Co innego na Great North Road, ale
Bath? Teraz zrozumiał, że hrabia już od jakiegoś czasu musiał
się spodziewać kłopotów.
Perdita spała mocno i bez żadnych snów, a kiedy dwie mło-
dziutkie pokojówki przyszły ją obudzić, myślała, że odpoczy
wała zaledwie kilka minut. Dziewczyny przyniosły śniadanie
i jej suknię, która została świeżo wyprana i uprasowana.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]