[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przewyższa pani zdolności.
Zupełnie nie speszona Berangere skłoniła się, opuszczając kokieteryjnie
powieki, aby widać było jej długie rzęsy.
- Merci beaucoup, wasza wysokość. Książę mi pochlebia. Ale to nie jest moja
wystawa. - Berangere zauważyła, że Maggie chce się przeniknąć niepostrzeżenie za
jej plecami, więc szybko odsunęła się i powiedziała, wypychając ją do przodu To jest
mademoiselle Herbert, wasza wysokość.
Czerwona i zażenowana Maggie postąpiła krok do przodu i złożyła ukłon,
szepcąc w kierunku podłogi:
- Wasza wysokość...
- Ach! - z szerokim uśmiechem na twarzy książę Walii wyciągnął do niej
pulchną dłoń. Moja droga, jest pani równie ładna jak pani obrazy.
- Dziękuję, sir - wyszeptała Maggie, pragnąc zapaść się pod ziemię.
- Proszę mi powiedzieć - spytał książę, nie wypuszczając jej ręki - kim jest ten
młody człowiek, którego pani tak wspaniale namalowała?
Oszołomiona Maggie podniosła wzrok i zorientowała się, że stoją przed
portretem Jeremy'ego.
- Och. To... to jest siedemnasty książę Rawlings - wykrztusiła.
- Ach tak? - Książę Walii uniósł brwi, zwracając się do swojej towarzyszki. -
To bratanek Edwarda Rawligsa, Bello, ten, który był przyczyną tego zamieszania w
Dżajpurze.
- Ach - powiedziała Bella, ukazując nierówne zęby. - Bardzo przystojny.
Ale książę nie zwracał już na nią uwagi.
- Niech mi pani powie - zwrócił się do Maggie, patrząc jednocześnie na obraz.
- Te konie w tle, czy to siwki?
Maggie również skierowała wzrok na swoje dzieło.
- Tak, sir - odparła po chwili. To są siwki.
- Do licha! - książę wypuścił nagle dłoń Maggie. - To są te siwki, które wygrał
ode mnie Edward Rawlings, Bella!
- Naprawdę? - odezwała się Bella bez cienia zainteresowania w głosie.
- Uwielbiałem te konie - powiedział z żalem książę. Nagle ożywił się i spytał
Maggie: - Niech mi pani powie, moja droga. Czy maluje pani zwierzęta? Wie pani,
psy i takie inne?
Maggie nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wiedziała, co teraz nastąpi. Od
momentu, kiedy książę wykazał zainteresowanie portretem Jeremy'ego, zapomniała o
swoim złym samopoczuciu.
- Tak, sir - powiedziała. - Bardzo często.
- Cudownie! - książę klasnął w dłonie. - Czy mogłaby pani namalować tę
wspaniałą klacz, którą kupiłem tydzień temu? Jest zachwycająca. Wspaniałej czarnej
maści. Nazwałem ją Północ. Czy mogłaby pani to zrobić dla mnie, panno Herbert?
- To będzie dla mnie zaszczyt, sir - powiedziała Maggie poważnie, chociaż
przepełniała ją radość.
- Doskonale! - Uradowany książę zwrócił się do Augustina. Pierwszorzędna
dziewczyna, dee Vaygoo. Zwietna dziewczyna. Będę na nią czekał w pałacu w
poniedziałek rano. Przedstawię ją matce. - Książę Walii podał ramię swojej
towarzyszce. - Bardzo się cieszę, że wstąpiliśmy tutaj, ty chyba też, Bello?
Bella uśmiechnęła się grubo umalowanymi wargami i książę poprowadził ją
ostrożnie do wyjścia, jakby bał się, że może ją zdmuchnąć wiatr razem z piórami,
którymi ozdobiona była jej suknia.
Kiedy tylko książę Walii odszedł, Augustin chwycił osłupiałą Maggie w
ramiona, podniósł do góry i obracał w powietrzu, jakby ważyła niewiele więcej niż
pióra marabuta.
- Marguerethe! - krzyczał podekscytowany. - Marguerethe, czy pani rozumie,
co to znaczy?
- Proszę mnie postawić na ziemi! O Boże, Augustin, niech pan przestanie.
Kręci mi się w głowie! - krzyczała Maggie.
- Marguerethe, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu! wołał Augustin, który
postawił ją na podłodze, ale nadal obejmował w pasie. Czy pani zdaje sobie z tego
sprawę? To oznacza, że po tylu latach starań rodzina de Veygoux będzie mogła
poszczycić się tym, że zaopatruje w dzieła sztuki sarną królową Anglii! Czy wie pani,
jakie to będzie miało znaczenie w naszych interesach i dla mojej rodziny w Paryżu?
Mon Dieu, muszę ich natychmiast o tym zawiadomić!
- To świetnie, Augustin - powiedziała Maggie ze śmiechem. - Ale proszę mnie
najpierw puścić. Wypiłam zbyt dużo szampana i jeśli będzie mnie pan tak obracał...
Rozentuzjazmowany Augustin przyciągnął Maggie do siebie i pocałował w
usta. Wypuścił ją z ramion dopiero wtedy, kiedy tłum gości rozstąpił się ponownie.
Tym razem Maggie natychmiast poznała nowo przybyłego.
- Jeremy! - zawołała radośnie.
Nagle zaparło jej dech. Za plecami Jeremy'ego rozpoznała jeszcze dwie osoby,
których nigdy nie spodziewałaby się zobaczyć na swoim wernisażu.
38
Jeremy liczył się z gwałtowną reakcją Maggie na widok rodziny, którą
przyprowadził na wernisaż. Spodziewał się łez. nawet ostrych wyrzutów - Maggie
nigdy nie potrafiła ukrywać swoich emocji.
Nigdy by jednak nie przypuszczał, że zobaczy ją w ramionach innego
mężczyzny.
Był tak zdumiony, że nie zauważył nawet, jakiego szoku doznała Maggie na
widok towarzyszących mu osób. Szedł w kierunku jej narzeczonego, którego twarz na
jego widok pokryła się śmiertelną bladością. I bardzo dobrze! Wyraz wściekłości
widoczny na obliczu Jeremy'ego nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości co do
jego intencji - miał zamiar wyzwać tego nędznika na pojedynek. Już był najwyższy
czas. Jeśli Maggie się go nie pozbyła, to on to zrobi z przyjemnością...
Usłyszał za plecami znajomy głos.
- Pułkowniku, książę?
Jeremy zatrzymał się nagle. To niemożliwe. To po prostu było... niemożliwe.
Jednak było to możliwe. Obrócił się wolno i zobaczył, że spojrzenia Maggie i
jej narzeczonego nie były skierowane na sir Arthura i jego najstarszą córkę. Ich
wzrok przyciągała księżniczka Usha w białej wieczorowej sukni, z perłami na szyi.
Tuż obok stał jej tłumacz, Sanjay.
Sir Arthur był obok. Nie można było przeoczyć jego postawnej sylwetki. Ale
blask bijący od księżniczki całkowicie przyćmił jego osobę. Usha wpatrywała się w
Jeremy'ego wzrokiem, który mógł wyrażać miłość, ale również wyrachowanie.
Dobry Boże! Nic dziwnego, że wszyscy przypatrywali się jej zdumieni.
Nic również dziwnego, że Maggie wyglądała na zaskoczoną. On też był
zaskoczony, kiedy zobaczył ją w ramionach innego mężczyzny.
Jeremy złapał księżniczkę za rękę i pociągnął za sobą. Tłum gości rozstępował
się pospiesznie, robiąc mu przejście. Może dlatego, że szła z nim tak niezwykle
piękna kobieta, a może dlatego, że wszyscy widzieli morderczy wyraz jego szarych
oczu. Bez względu na przyczynę, wszyscy pospiesznie usuwali mu się z drogi.
- Co - zasyczał Jeremy, kiedy udało mu się znalezć względnie pusty zakątek
galerii - co pani tu robi?
- Proszę wybaczyć, wasza książęca mość - skłonił się Sanjay, który
natychmiast znalazł się przy nich. - Przyszliśmy tutaj w ślad panny Herbert, zakładać,
że gdzie jest ona, tam również zjawi się książę.
Jeremy nie wierzył własnym uszom. Jego wspaniały plan przywrócenia
Maggie na łono rodziny został zniweczony przez tę upartą, tępą księżniczkę! Kątem
oka Jeremy obserwował spotkanie rodziny, do którego sam doprowadził, a teraz nie
mógł w nim wziąć udziału. Maggie wyciągnęła rękę do ojca, któremu po raz pierwszy
tego wieczoru zabrakło słów. Kiedy jechali do Londynu, Anne, która siedziała
sztywno obok męża, prawie w ogóle się nie odzywała. Jeremy pragnął, aby ojciec
poszedł w jej ślady. Przez całą podróż sir Arthur nie przestawał wylewać swoich
żalów - a to pociąg był niewygodny, a to cel podróży był pozbawiony wszelkiego
sensu. Jeremy miał ochotę go zastrzelić.
Alistair, kiedy zauważył, że cierpliwość księcia już się wyczerpała, zaczął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]