[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierścień, nadbiegnie. Nie omyliła się na obu tych rachubach, gdyż Sylwan wrócił, jak tylko
mógł sądzić, iż Hanny u niej nie znajdzie.
Znalazła go smutnym, lecz zrezygnowanym i spokojnym  nadto może spokojnym po
stracie, jaką poniósł, a która zdawała się bezpowrotną. Na pierwsze słowa, które wyrzekła, chcąc
obwiniać ludzi, Sylwan zatrzymał ją.
 Proszę cię i błagam, ani słowa o tym& nadto cierpię&
 Coż myślisz z sobą?&
 Nic nie wiem& bądz co bądz, nawet dla szczęścia narzucać się nie mogę, modlić o nie 
nie będę. Stało się! Winny okoliczności, winno serce Hanny, może ja sam. Inaczej jednak
postąpić nie mogłem& lub nie umiałem.
 A miłość twoja dla Hanny?
 Została w sercu całą i nieporuszoną.
Widząc, że brat niechętnie się tłumaczy i mówić nie chce  Lelia przerwała w końcu
rozmowę, z pewnym podziwieniem wpatrując się w niego, bo miłości tej ani męskiego cichego
cierpienia pojąć nie mogła. W niej burzyło się wszystko&
Wtem w przedpokoju dał się słyszeć głos zadyszanego pana Aleksandra. Od chwili tych
improwizowanych zaręczyn był on ciągle w najsprzeczniejszych usposobieniach, które nim na
przemiany miotały, szczęśliwym się czując i strwożonym. Budził się zafrasowanym, żałując
porywczości, z jaką się wdowie oświadczył, to znowu roił odrodzoną szczęśliwość i młodość i
gotował się wyjawić wszystko przed starościną.
Ciche żarty Dołęgi, który dotąd go nie wydał z sekretu, to mu pochlebiały, to go bolały. Po
kilka razy na dzień czynił sobie wyrzuty, porywały go strachy i miłość przepłoszona wracała;
przeglądał się w zwierciedle, liczył lata, obawiał się i zarazem pragnął przyśpieszyć
małżeństwo& Na jedną z takich chwil, w których łysy Oleś odbywał z cygarem w ustach
rachunek sumienia, weszła po cichu Hanną do ojca, z twarzą tak zmienioną, poważną a smutną,
iż pan Aleksander się jej uląkł i spiesznie ku niej postąpił.
Stosunek ojca do córki był bardzo czuły, Oleś wszakże lękał się jej, czuł wyższość, szanował,
starał się przed nią ukryć ze swymi słabostkami.
 Coż ty mi tak, moja Hanno, jakoś dziwnie wyglądasz?  spytał jej.
Córka pomilczała chwilę, pomyślała, jak ma przystąpić do drażliwej rozmowy, i uznała
najwłaściwszym, nie odzywając się, oddać ojcu pierścionek, który mu sama niegdyś ofiarowała.
Pan Aleksander się przeląkł.
 Co to ma znaczyć?  zawołał.
 Lelia go ojcu odsyła.
 Co za powód?
 Prawdziwie, nie wiem, jakiś chwilowy kaprys& zresztą papa o tym z nią sam pomówi&
Oleś trzymał pierścionek w ręku i stał zamyślony.
 Coż to jest? co mówiła?&
 Ona to sama najlepiej wytłumaczy& nic nie wiem&
W twarzy starego wdowca malowały się zmięszane tak dziwnie uczucia niepokoju, żalu, a
razem jakiegoś zadowolenia na przemiany, iż Hanna nic z niego wyrozumieć nie mogła.
 Cóż ty na to?  szepnął, patrząc na córkę.
 Nie godzi mi się w tej mierze żadnego mieć zdania& spełniałam poselstwo moje, reszta
należy do ojca&
I wyśliznęła się z pokoju.
Pan Aleksander ubrał się i pobiegł. W drodze postanowił niekoniecznie się spieszyć z
powtórnymi zaręczynami i jeśliby Lelia wymagała zwrotu pierścionka, oddać jej go na powrót.
 Zawsze pewny jestem, że gdy okoliczności pozwolą, ręki mi nie odmówi, a bezpieczniej z
tym poczekać.
Ale w progu już nadzieje szczęścia doradzały mu inaczej, a gdy wszedł, nie wiedział wcale,
jak postąpić. Wejrzenie na Lelię rozbudziło pragnienia i uczucia.
 Królowo moja!  zawołał, rzucając się ku niej od progu  (Sylwan cofnął się spiesznie
do drugiego pokoju, aby się z nim nie spotykać).  Królowo moja& Hanna& Hanna przyniosła
mi pierścionek! Ja nic nie rozumiem&
 Hanna powinna to była panu wytłumaczyć  odezwała się Lelia.
 Nie chciała mi nic powiedzieć! Na miłość Boga, co to ma znaczyć?&
 W krótkich słowach powiem panu  odezwała się Lelia  panna Hanna, która okazywała
zawsze wiele przyjazni dla brata mojego, pod pozorem błahym odjęła mu wszelką nadzieję& Z
rozmowy z nią mogłam osądzić, jak drazliwym byłoby moje położenie w rodzinie, w domu  bo
ja i brat jesteśmy nierozerwani& Rozstańmy się więc, panie Aleksandrze& dziękuję panu za
jego serce dobre dla mnie  ale żoną być nie mogę, nie będę&
Oleś stał jak ogłuszony, jedną rzecz rozumiał teraz, że Hanna zerwała ze Sylwanem, a to dla
niego mogło tylko być powodem do stania przy pierwszej myśli poślubienia Lelii. Co dla niej
było przyczyną rozerwania, dla niego kruszyło najważniejszą z przeszkód  obawę Sylwana&
W chwili uczucia i myśli zamieniły się, odetchnął wolniej i postanowił nie ustępować. Rzucił się,
chociaż z pewnymi ostrożnościami czterdziestoośmioletniemu człowiekowi niezbędnymi, na
kolano (w liczbie pojedynczej) przed Lelią  i zawołał z impetem wielkim:
 Ja mam wasze słowo  nie ustąpię&
 Okoliczności się zmieniły&  rzekła Lelia  byłyśmy z Hanną jedną myślą, duszą jedną
 dziś stosunek inny, ja wejść do rodziny waszej już bym nie mogła&
 Coż się więc stało nowego? Co zaszło?
 Hanna& Obwiniać jej nie będę i nikogo& Los tak chciał, tak może być lepiej&
 Ja mam słowo twoje, królowo  powtórzył wdowiec  nie ustąpię.
Lelia się cofnęła krokiem od klęczącego, który jej podawał pierścionek.
 Daruj pan  rzekła  ja się wolną czuję i do niczego nie obowiązaną, a zmusić mnie nikt
w świecie nie potrafi.
Nie chcąc przedłużać tej sceny, Lelia spojrzała ku drzwiom, którymi wyszedł Sylwan, jakby
go na pomoc wzywała. W istocie, stał on w progu i patrzał na nią; nie wahając się, wszedł, a
wnijście to niespodziane o mało w kamień pana Aleksandra nie obróciło.
Obejrzał się przestraszony.
 Przychodzę w pomoc mej siostrze  rzekł Sylwan  z prośbą, abyś pan jej i sobie nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl