[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głośno tupiąc, wyszedł z pokoju, żeby zadzwonić do
Sammyego. Ivy i Tristan wykorzystali okazję i wymknęli
się z domu. W drodze do samochodu Ivy zauważyła, że
Tristan wydaje się nienaturalnie milczący.
 Jak się ma Ella?  spytała.
 Dobrze.
Ivy czekała. Zwykle opowiadał jej jakąś zabawną
historyjkę o Elli.
 Po prostu dobrze?
 Bardzo dobrze.
 Kupiłeś jej nowy dzwoneczek do obróżki?
 Tak.
 Tristanie, czy coś się stało?
Nie odpowiedział od razu. Pomyślała, że chodzi o
Gregory ego. Nadal przejmował się sprawą Gregory ego i
ostatniego weekendu.
 Powiedz mi!
Odwrócił się do niej. Dotknął jednym palcem jej
karku. Włosy Ivy były tego wieczoru upięte do góry. Miała
nagie ramiona, jeśli nie liczyć dwóch cienkich pasków
materiału  włożyła prostą bluzeczkę na ramiączkach z
guziczkami z przodu.
Tristan pogładził dłonią jej szyję, a potem nagie ramię.
 Czasem trudno uwierzyć, że jesteś prawdziwa 
powiedział.
Ivy przełknęła ślinę. Delikatny jak zawsze, pocałował
ją w szyję.
 Może... może powinniśmy wsiąść do auta 
zaproponowała, zerkając w górę, na okna domu.
 Racja.
Otworzył drzwi. Na siedzeniu leżały róże, kolejne
fioletowe róże.
 Oj, zapomniałem  powiedział Tristan.  Chcesz je
zanieść do środka?
Podniosła je i przytrzymała tuż przy twarzy.
 Chcę je zabrać ze sobą.
 Pewnie zwiędną  odpowiedział jej.
 W restauracji możemy je wsadzić do szklanki z
wodą.
Tristan uśmiechnął się.
 Maitre d hotel zobaczy, jacy z nas wyrafinowani
klienci.
 Są piękne!
 Owszem  odparł cicho.
Przesuwał po niej wzrokiem, jak gdyby uczył się jej na
pamięć. Potem pocałował ją w czoło i przytrzymał róże,
podczas gdy Ivy wsiadała do samochodu.
Podczas jazdy rozmawiali o planach na lato. Ivy
cieszyła się, że Tristan wolał wybierać stare trasy zamiast
autostrady. Drzewa były chłodne i wonne w czerwcowym
powietrzu. Zwiatło kładło się cętkami na ich gałęziach
niczym złote monety prześlizgujące się między palcami
aniołów. Tristan prowadził po krętych drogach z jedną ręką
na kierownicy, a drugą sięgając ku niej, jak gdyby mogła
mu się wymknąć.
 Chcę pojechać nad Juniper Lake  powiedziała Ivy. 
Mam zamiar unosić się tam na wodzie w jego najgłębszej
części, pływać tak przez godzinę, i żeby słońce skrzyło się
na palcach rąk i nóg...
 Póki nie nadpłynie wielka ryba  przekomarzał się
Tristan.
 Będę pływać także przy świetle księżyca  ciągnęła
dalej.
 Przy świetle księżyca? Pływałabyś po ciemku?
 Z tobą tak. Moglibyśmy pływać nago.
Obejrzał się na nią i przez chwilę nie spuszczali z
siebie wzroku.
 Lepiej nie patrzeć na ciebie, jednocześnie prowadząc
 powiedział.
 No to przestań prowadzić  odrzekła cicho.
Zerknął na nią pospiesznie, a ona zakryła sobie usta
dłonią. Słowa już uciekły i Ivy nagle poczuła się
onieśmielona i zakłopotana. Odświętnie ubrane pary w
drodze do drogich restauracji nie zatrzymywały się po
drodze, żeby się obściskiwać.
 Spóznimy się, a mamy rezerwację  powiedziała. 
Powinieneś jechać dalej.
Tristan skręcił na pobocze.
 Rzeka jest tam  oznajmił.  Chcesz zejść do niej na
piechotę?
 Tak.
Odłożyła róże na tył samochodu. Tristan obszedł auto,
żeby otworzyć Ivy drzwi.
 Myślisz, że dasz radę iść w tych pantofelkach? 
zapytał, spoglądając na buty Ivy na wysokich obcasach.
Stanęła. Oba obcasy od razu zagłębiły się w błocie.
Ivy roześmiała się, a Tristan ją podniósł.
 Proponuję transport  powiedział.
 Nie, upuścisz mnie w błoto!
 Nie, dopóki nie dotrzemy na miejsce  odpowiedział
i dzwignął Ivy wyżej, aż chwycił jej nogi, przerzucając ją
sobie przez ramię, jakby niósł worek ziemniaków.
Ivy śmiała się i okładała go po plecach. Jej włosy
wymknęły się spomiędzy przytrzymujących je spinek.
 Moje włosy! Moje włosy! Postaw mnie!
Zsunął ją z ramienia, a ona ześlizgnęła się po nim;
spódnica podjechała jej do góry, włosy opadły w dół.
 Ivy.
Przytulał ją do siebie tak mocno, że mogła wyczuć
dreszcz przebiegający jego ciało.
 Ivy?  szepnął.
Rozchyliła wargi i przycisnęła je do jego szyi.
Oboje w tej samej chwili sięgnęli do klamki i
otworzyli tylne drzwi samochodu.
 Nawet nie wiedziałam, jak romantycznie może być
na tylnym siedzeniu  powiedziała Ivy, rozsiadając się
wygodnie i uśmiechając się do Tristana. Potem minęła go
wzrokiem, spoglądając na bałagan na podłodze
samochodu.  Może powinieneś wyjąć krawat z tego
starego kubka z Burger Kinga.
Tristan sięgnął po niego i skrzywił się. Cisnął
ociekający krawat na przód auta, po czym z powrotem
usiadł obok Ivy.
 Auć!  Zapach zgniecionych kwiatów wypełnił
powietrze.
Ivy roześmiała się głośno.
 Co cię tak bawi?  spytał Tristan, wyciągając zza
siebie zmiażdżone róże, ale sam także się śmiał.
 A co jeśli ktoś przejeżdżał obok i zobaczył kościelną
naklejkę twojego ojca na zderzaku?
Tristan rzucił kwiaty na przednie siedzenie i znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl