[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szybkością.
Najwyższy z trzech marynarzy odszedł od wyrzutni, spojrzał w kierunku
mostka i zasygnalizował kapitanowi, że wszystko jest już gotowe.
Gorow wylał resztkę herbaty. Podał kubek %7łukowowi.
 Zawiadomcie centrum dowodzenia, poruczniku.
Jeśli jego plan zainstalowania wyciągu linowego miał się powieść, okręt mu-
siał precyzyjnie zsynchronizować swoją prędkość z dryfem góry lodowej. W prze-
ciwnym wypadku, gdyby jeden obiekt zaczął płynąć szybciej od drugiego, lina
mogłaby się mocno naciągnąć, naprężyć i pęknąć, zanim zdążyliby odwinąć do-
datkowy zwój.
Gorow spojrzał na zegarek. Piętnaście po dziewiątej. Minuty mijały zbyt szyb-
ko.
Jeden z przebywających na przednim pokładzie ludzi zdjął z wylotu lufy za-
bezpieczenie, chroniące ją przed wilgocią, a drugi z nich załadował pocisk.
Nabój mający pociągnąć za sobą rzutkę był prosty w konstrukcji  wyglądał
raczej jak fajerwerk: miał siedemdziesiąt centymetrów długości, a średnicę około
pięciu. Unosząc za sobą nylonowo-stalową linę, eksploduje w chwili uderzenia
o ścianę klifu i wstrzeli w lód dziesięciocentymetrowy bolec.
Pocisk ten mógł wbić się głęboko nawet w litą skałę, praktycznie zrastając się
z otaczającym materiałem dzięki wysuwanym do tyłu kolcom, zabezpieczającym
go przed wyrwaniem. Scalony z granitem, wapieniem lub choćby z nietrwałym
łupkiem ilastym  o ile skała miała odpowiednio zwartą strukturę  bolec stano-
wił solidne zakotwiczenie. Mając pewność co do trwałego zamocowania drugiego
końca liny, można było za jej pomocą przedostać się na przeciwległą stronę, choć-
155
by zawieszając się na niej rękami. W zależności od kąta nachylenia, istniała moż-
liwość wykorzystania specjalnych szelek, poruszających się na dwóch, pokrytych
teflonem, stalowych kółkach z głębokimi rowkami, które zawieszano na linie,
podciąganej do góry na ręcznym dzwigu. Bez względu na zastosowaną metodę,
jeden z ludzi zawsze był w stanie przenieść na drugą stronę specjalnie wzmacnia-
ny blok i zainstalować tam jeszcze bezpieczniejszy system dzięki zastosowaniu
liny odpornej na silne naprężenia.
Gorow pomyślał, że niestety tym razem mieli do czynienia nie z granitem,
wapieniem ani nawet łupkiem, a to wprowadzało duży element ryzyka. Zaczep
mógł nie wstrzelić się w lód w odpowiedni sposób. Istniała również obawa, że nie
wczepi się w niego równie mocno, jak we wszelkiego rodzaju skały.
Jeden z marynarzy podszedł do wyrzutni, przykładając dłoń w pobliżu spu-
stu. Przy pomocy dwóch pozostałych ludzi ustalił odległość i odczytał prędkość
wiatru. Namierzany rejon znajdował się dziesięć metrów ponad linią wody. Se-
miczastny oznaczył go światłem reflektora. Biorąc poprawkę na wiatr, strzelec
wycelował w lewą część jasnego koła.
%7łuków wystrzelił dwie rakiety sygnalizacyjne.
Gorow uniósł noktowizor. Spojrzał na zaznaczony fragment klifu.
Przez szum wiatru przebił się donośny huk.
Jeszcze zanim dzwięk zdążył ucichnąć, pocisk eksplodował pięćdziesiąt me-
trów dalej, przy ścianie klifu.
 Celny strzał  zauważył %7łuków.
Klif zaczął pękać przy akompaniamencie odgłosów przypominających sal-
wy armatnie. Od miejsca, gdzie uderzył pocisk, promienistymi zygzakami, we
wszystkich kierunkach rozchodziły się liczne szczeliny. Początkowo lód zadygo-
tał, marszcząc się jak galareta, a następnie runął jak rozbita szyba okienna. Po-
tężna biała ściana ześliznęła się z krawędzi góry i gwałtownie upadła do morza,
rozbryzgując w górę lśniące fontanny wody.
Wraz z lodem spadła lina wyciągu.
Fala o wysokości siedmiu metrów przebiegła pobliski obszar otwartego mo-
rza, nacierając na lewą burtę okrętu jak wielki, bezkształtny potwór. Było. zbyt
mało czasu na wykonanie jakiegokolwiek manewru. Jeden z marynarzy głośno
krzyknął, widząc miniaturowe tsunami roztrzaskujące się o pokład z siłą zdolną
wywrócić Pogodina. Wraz z wyrzutnią wszyscy trzej zniknęli w czarnych odmę-
tach. Mrozny ocean eksplodował uderzając w nadbudówkę, wysoko w ciemność
nocy wystrzeliły błyszczące gejzery wody, która przez chwilę zawisła w powie-
trzu naigrawając się z prawa ciężkości, a następnie runęła na mostek. Unoszone
z nią odłamki lodu  niektóre wielkości męskiej pięści  zasypały stalowe po-
szycie, okładając Gorowa, %7łukowa i Semiczastnego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl