[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiele to tam nie zobaczy stwierdził kot. Najwyżej jakiegoś
nenufara.
Właśnie powiedziała mysz on czeka, aż się tamten wynurzy, żeby
go zabić.
Bzdury rzekł kot. Nie widzę w tym nic ciekawego.
Kiedy godzina mija ciągnęła mysz on wraca na brzeg i patrzy na
zdjęcie.
Nigdy nie jada? zapytał kot.
Nie odparła mysz robi się coraz słabszy, a ja nie mogę tego
znieść. Pewnego dnia zrobi fałszywy krok, idąc po tej wielkiej desce.
Co to ciebie może obchodzić? zapytał kot. A więc on jest
nieszczęśliwy?...
Nie jest nieszczęśliwy powiedziała mysz. On ma do siebie żal.
Właśnie tego nie mogę znieść. A poza tym na pewno wpadnie do wody, za
bardzo się wychyla.
A więc rzekł kot w takim razie oddam ci tę przysługę, ale sam nie
wiem, dlaczego mówię w takim razie , skoro nic a nic nie rozumiem.
Jesteś bardzo dobry stwierdziła mysz.
Wsadz głowę do mojego pyska powiedział kot i czekaj.
Długo to będzie trwało? zapytała mysz.
Aż mi ktoś nadepnie na ogon odrzekł kot. Potrzebuję silnego
bodzca. Nie obawiaj się, wystawię ogon odpowiednio.
Mysz rozwarła kocie szczęki i wsadziła łebek między ostre zęby. Prawie
natychmiast wyciągnęła go z powrotem.
Ej, ty zawołała jadłeś dziś rano rekina?
Słuchaj powiedział kot jeśli ci się nie podoba, możesz się
wynosić. Takie imprezy mnie wkurzają. Radz sobie sama.
Wyglądał na wściekłego.
Nie złość się prosiła mysz.
Zamknęła czarne oczka i znów umieściła głowę we właściwej pozycji. Kot
ostrożnie ułożył ostre kły na delikatnej mysiej szyi. Jej czarne wąsy mieszały się
z jego własnymi. Rozwinął puszysty ogon i położył go na chodniku.
Ze śpiewem na ustach nadchodziło jedenaście ślepych dziewczynek z
sierocińca im. Juliusza Apostolskiego.
Memphis, 8 marca 1946
Davenport, 10 marca 1946
[ Pobierz całość w formacie PDF ]