[ Pobierz całość w formacie PDF ]

e e : Doskonała myśl!& Kochany księże profesorze, czy nie podjąłby się ksiąó tej
misji? Ja jako prefekt nie powinienem nawet wieóieć o istnieniu arcybiskupa, z wyjąt-
kiem wypadków prawem przewióianych, np. w sprawach ówonów czy procesji. Gdy
się nad tym zastanowić, jest to baróo głupie położenie, bo skoro już są arcybiskupi&
Ale polityka zna takie konieczności. Proszę mi odpowieóieć szczerze. Czy ksiąó jest
w łaskach u arcybiskupa?
ui e : Jego Eminencja raczy niekiedy słuchać mnie dobrotliwie. Dobroć i wy-
rozumiałość Jego Eminencji jest ogromna.
e e : A więc niech ksiąó mu powie, że nie można pozwolić, aby święta Radegonda
zmartwychwstać miała po to, by napęóać kłopotów senatorom, deputowanym i prefek-
towi departamentu, i że zarówno w interesie Kościoła, jak i Republiki czas zamknąć gębę
małżonce srogiego Klotara. Proszę to powieóieć Jego Eminencji.
ui e : Tylko istotę rzeczy powiem, panie prefekcie, samą istotę rzeczy.
e e : Niech ksiąó profesor bierze się do tego, jak mu się podoba, ale proszę przed-
stawić arcybiskupowi, że swym księżom musi zabronić wstępu do domu Deniseau. Pro-
boszcza Laprune niech zgromi otwarcie. W  Tygodniku Relig3nym niech potępi zdania
wygłaszane przez tę wariatkę, a redaktorom  Liberała poraói życzliwie, by zaprzestali
reklamować i popierać cud sprzeczny z konstytucją i konkordatem.
anat e an e W cieniu wiązów 36
ui e : Będę się starał, panie prefekcie. Oczywiście, będę się starał. Ale czym-
że jestem ja, skromny profesor wymowy kościelnej, wobec Jego Eminencji kardynała
arcybiskupa?
e e : Wasz arcybiskup jest człowiekiem inteligentnym, zrozumie przecież, że jego
interes& i honor świętej Radegondy, u licha!&
ui e : Bez wątpienia, panie prefekcie, bez wątpienia. Ale Jego Eminencja, tak
dbały o sprawy duchowe diecezji, uważa, być może, że naówyczajny napływ dusz ku tej
biednej óiewczynie jest oznaką tej potrzeby wiary, która nurtuje nowe pokolenia, może
jest dowodem, że wiara wśród tłumów jest żywsza niż kiedykolwiek, może jest wreszcie
przykładem, który poddać się goói rozwaóe mężów stanu. I w tej myśli może niepilno
mu bęóie usunąć tę oznakę, ten dowód i ten przykład. Być może&
e e : & że zechce zakpić sobie ze wszystkich. On to potrafi.
ui e : Och, panie prefekcie, to przypuszczenie jest zupełnie nieuzasadnione! Ale
o ileż moja misja byłaby łatwiejsza i pewniejsza, gdybym jak gołąbka z arki niósł gałązkę
oliwną, gdybym Jego Eminencji upoważniony był powieóieć  o, baróo cichutko  że
uposażenie siedmiu biednych proboszczów diecezji, zawieszone przez ostatniego ministra
wyznań, bęóie teraz przywrócone!
e e : Nic za darmo, nieprawdaż? Pomyślę nad tym& Zatelegrafuję do Paryża i dam
odpowiedz u Rondonneau młodszego. Dobranoc, księże dyplomato!
W tyóień po tej tajemnej konferencji ksiąó Guitrel szczęśliwie wywiązał się ze swej
misji. Jasnowióącej z placu Zw. Eksuperego nie uznało arcybiskupstwo, opuściło ją du-
chowieństwo, wyparł się  Liberał . Nikt się już nią nie zajmował prócz dwóch członków
korespondentów akademii nauk psychicznych: z tych jeden uważał ją za godną poważ-
niejszych badań, drugi zaś  za niebezpieczną symulantkę. Pozbywszy się tej wariatki,
zadowolony z wyborów miejskich, bo nie wydały ani nowych idei, ani nowych luói, pan
prefekt Worms-Clavelin radował się w głębi duszy.
Pan Paillot miał księgarnię na rogu placu Zw. Eksuperego i ulicy des Tintelleries. Do-
my okalające ten plac były przeważnie stare; te z nich, które przylegały do kościoła, były
ozdobione godłami rzezbionymi i malowanymi. Niektóre miały dachy spiczaste i fasadę
przeciętą belkami. Jeden z nich swe rzezbione belki zachował w dobrym stanie; był to
klejnot poóiwiany przez znawców. Zewnętrzne belki tego domu podtrzymywane były
rzezbionymi podpórkami, z tych jedne wyobrażały aniołów trzymających tarcze, inne 
półklęczących mnichów. Na lewo od drzwi, wzdłuż słupa znajdowała się uszkoóona figu-
ra kobiety z czołem uwieńczonym architektoniczną ozdobą w kształcie kwiatów. Starzy
mieszczanie utrzymywali, że figura ta wyobraża królowę Małgorzatę. Dom ten znany był
pod mianem domu królowej Małgorzaty.
Na słowo księóa Maurice, autora drukowanego w roku 1703 c n ci, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl