[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pod wpływem żaru pieszczot. Jej umysł poddał się. Jęknęła cicho, rozchyliła
usta i przycisnęła je do jego warg. Przez jedną wspaniałą chwilę poczuła się
jak w raju. Chwila ta trwała jednak zbyt krótko i pozostawiła po sobie
przenikliwą tęsknotę.
Nie, Andreo wyszeptał Paul, cofając głowę. Nie w ten sposób.
Jesteś teraz zbyt bezbronna.
Mogłeś zginąć! zawołała, wzdrygając się na to wspomnienie.
Nie. Paul potrząsnął głową. Ani przez chwilę nie byłem w
niebezpieczeństwie. Jego uśmiech stał się filuterny. Mówiłem ci, że
nie ma się czego bać.
Nie ma się czego bać?! zawołała z oburzeniem Andrea, wyrywając
się z jego objęć. Przecież to były rekiny! powiedziała z wielkim
przejęciem, jak gdyby on o tym nie wiedział.
Delfiny poprawił ją Paul, hamując drganie ust. Przejścia sprzed
chwili napięły nerwy Andrei do granic możliwości, w głosie jej zabrzmiała
złość:
Paul, ja wiem, co widziałam! Podpłynęły do ciebie rekiny!
Po przyjacielsku położył rękę na jej ramieniu.
Chodz powiedział delikatnie. Jesteś zdenerwowana. Odprowadzę
cię do domu.
Przeżycia sprzed kilku chwil, ulga jaka po nich nastąpiła, a nawet
łagodność Paula sprawiały, że Andrea czuła się zupełnie rozbita psychicznie.
RS
55
Wyrwała się z jego objęć, zrobiła krok w tył i powiedziała wyważonym to-
nem:
Mówiliśmy już o tym, Paul. Nie jestem dzieckiem. Nie traktuj mnie
więcej tak, jakbym nim była.
Traktować cię jak dziecko? Jego uśmiech zdradzał głęboką,
wewnętrzną tęsknotę. Ach, Andreo... gdybyś tylko wiedziała!
Potrzeba odreagowania stresu utrudniała Andrei panowanie nad sobą.
Gdybym tylko co wiedziała? Nie rozumiem cię. Nie rozumiem, co
dajesz mi do zrozumienia, nie chcąc o tym mówić! Ja... Ja... Do diabła! Idę
do domu!
Wyminęła go i pobiegła wzdłuż plaży rozdrażniona, nie pamiętała, że Paul
właśnie chciał ją odprowadzić do domu.
* * *
Mógłby mnie dogonić bez najmniejszego wysiłku" ta myśl
kilkakrotnie przychodziła Andrei do głowy, odkąd wróciła do domu.
W tym czasie wzięła prysznic, zmusiła się do zjedzenia grzanki i wypicia
szklanki mleka i cały czas płakała. Najbardziej frustrowało ją to, że nawet
nie wiedziała, dlaczego płacze.
Spokojniejsza, ale wciąż rozdrażniona i w złym nastroju, Andrea skuliła
się na fotelu, aby obserwować zachód słońca.
Zanurzało się ono powoli za linię horyzontu, malując niebo jaskrawymi
barwami. Tego wieczora Andrea wykazywała wyjątkową wrażliwość na
rozmaite odcienie różu i czerwieni, złota i fioletu.
Natura jest taka wspaniała myślała Andrea z zachwytem. Dlaczego
życie często musi być tak bolesne?"
Jeden z tak odczuwanych momentów miał miejsce, gdy Paul wreszcie
przyszedł z plaży. Sam fakt, że pozostał tam jeszcze ponad godzinę po jej
nagłej ucieczce, sprawił jej przykrość. Nie mogła albo nie chciała tego
zrozumieć. Powodowana wewnętrznym bólem, przybrała zimną i oschłą
postawę.
Paul nie wydawał się ani skonsternowany, ani onieśmielony jej
zachowaniem.
Zapomniałaś o swoich rzeczach powiedział, uśmiechając się przy
wręczaniu jej torby plażowej i nie zjedzonych bułeczek.
Starając się nie zdradzić ze swoimi prawdziwymi emocjami, Andrea
zdobyła się na odwzajemnienie uśmiechu i uprzejmy ton.
Dziękuję, że je przyniosłeś.
RS
56
Zaczęła się wycofywać do drzwi. Zatrzymał ją, nie podnosząc ani głosu,
ani ręki.
Dasz sobie radę? Andrea podniosła podbródek.
Oczywiście powiedziała tonem zapewnienia, mimo że kłamstwo
niechętnie przeszło przez jej usta. Całe lata świetlne dzieliły ją od dobrego
samopoczucia.
Jestem trochę zmęczona wcisnęła mu wyświechtany frazes. Nie
powinnam była spać na słońcu. To... hm, zawsze zle na mnie wpływa
improwizowała niezręcznie.
Rozumiem.
Głos Paula nie zmienił się, ale Andrea wyczytała z jego oczu, że ją
przejrzał. Wiedziała, że Paul wszystkiego się domyśla, a mimo to ciągnęła
dalej:
Tak, myślę więc, że położę się wcześniej spać. Zamknęła drzwi do
połowy i dodała: Do zobaczenia.
Jej ton negował obietnicę zawartą w tych słowach.
Nie wątpię wymamrotał Paul, sięgając do klamki. Zapisałaś się
na mój kurs, pamiętasz?
Nie czekając na odpowiedz, ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
Andrea wpatrywała się w nie przez pełne trzydzieści sekund. Pamiętasz?
Pamiętasz? myślała rozzłoszczona. Marzę tylko o tym, żeby móc
zapomnieć" walczyła ze łzami zrodzonymi z frustracji i rozterki.
Była wciąż spięta aby nie pozostawać w jednym miejscu dłużej niż parę
minut, zaczęła snuć się po domu.
Spędziwszy ostatnie cztery lata w jednym mieszkaniu z dwoma
współlokatorkami, nie mogła się oswoić z rozmiarami domu. Wydawał jej
się zbyt duży, zbyt pusty.
Sama czuła się pusta.
Uciekając przed tym uczuciem, Andrea poszła do sypialni, ale myśli
podążyły za nią. Pustka. To jej życie w skrócie. Puste życie. Puste sny. Puste
[ Pobierz całość w formacie PDF ]