[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie!
Odpowiedziała tak ostro, że drgnął jak oparzony. Jego ciało było jednak
nadal bardzo ociężałe.
 Dobrze się czujesz?  pytał dalej.
 Ta ak.
88
RS
 Napiłbym się mocnej kawy  powiedział i ziewnął.  Aatwiej wtedy
przytomnieję po obudzeniu.
Louie zaskrzeczał.
Dirk odwrócił głowę i spojrzał do tyłu.
 Domyślam się, że Louie dotrzymywał ci towarzystwa, podczas gdy
reszta z nas...  położył rękę na grzbiecie kota, który spał na podłodze 
...pogrążyła się w objęciach Morfeusza.
 Tak.
Ciekawe, czemu Belle rozmawia z nim monosylabami. Zupełnie to do
niej niepodobne. Ale skoro nawet Louie poprzestał na pojedynczym
skrzeknięciu...
Minęli właśnie zieloną tablicę, na której białymi literami wypisano:
 Evanston 8 km .
 Evanston  przeczytał na głos Dirk.  Nie pamiętam z mapy żadnego
Evanston.  W myślach przypomniał sobie szybko wszystkie miejscowości
na  E w stanie Utah. Enoch, Echo, ale żadnego Evanston.  To musi być
małe miasteczko na obrzeżach stanu.
Spojrzał na Belle. Minę miała niepewną. Wyglądała na zdenerwowaną.
Ale dlaczego zagryzała dolną wargę?
 Naprawdę dobrze się czujesz?  zapytał znowu. Po chwili kiwnęła
głową.
 Tak. A ty?
Zastanowił się przez chwilę nad jej pytaniem. Popatrzył w lusterko.
Poza sterczącym kosmykiem włosów nic specjalnego się chyba nie zmieniło
w jego wyglądzie.
 Jestem jeszcze trochę otępiały, ale poza tym wszystko gra.
 Spojrzał na zegarek.  Wpół do czwartej  powiedział na głos.
 Wpół do czwartej?  powtórzył.
Czy mu się zdaje, czy naprawdę zasnął koło jedenastej?
 Czy rzeczywiście jest tak pózno?
 Tak.
Louie znów zaskrzeczał.
89
RS
Dirk zignorował tym razem to skrzeczenie.
 Czyli spałem prawie pięć godzin?
Pod jego nogami poruszyła się kocia kanapa. Przypomniał sobie sen o
tańcu z kotem. I nagle jak przez mgłę usłyszał ostatnie słowa, jakie do niego
dotarły przed zaśnięciem:
 Zrodek nasenny dla kota .
Nie, to nie może być prawda!
A jednak minęło niemal pięć godzin. Potarł skronie, jakby chciał
pozbyć się natrętnej myśli.
 Czy... dałaś mi... środek nasenny dla kota?
Belle postukała nerwowo palcami w kierownicę.
 Tak.
 Zrodek nasenny dla kota?  wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Nagle opuściła go cała ociężałość ciała i umysłu. Zaufał obcej kobiecie,
którą spotkał w środku kompletnego pustkowia. A ona nafaszerowała go
kocimi środkami usypiającymi.
 Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to przestępstwo? A poza tym ta
pięciogodzinna przejażdżka niewątpliwie nie przybliża mnie do Taos.
 Nie do końca. Sprawdziłam na mapie, kiedy zatrzymałam się na
stacji, żeby zatankować paliwo. Zresztą wydałam na to ostatnie dwadzieścia
dolarów. Z osiemdziesiątej autostrady znajdziemy skrót do Cheyenne. A
stamtąd drogą numer dwadzieścia pięć trafisz do Nowego Meksyku.
 Gadanie! Tak naprawdę nafaszerowałaś mnie środkiem nasennym
dla kota i porwałaś do Cheyenne, centrum kowbojskiego świata.  Spojrzał
na radio.  Czy moglibyśmy wyłączyć to zawodzenie? Jeśli będę tego dalej
słuchać, to chyba rzucę ci się do stóp i poproszę o kolejną dawkę tabletek
Miłego.
Belle bez słowa wyłączyła radio. Zrobiło się cicho.
 Przepraszam. Cierpiałeś, a ja chciałam ci ulżyć. Kiedyś wzięłam jedną
taką tabletkę i pomogła na potworny ból głowy.
 Jaką tabletkę?
 Tabletkę nasenną.
90
RS
 Mnie dałaś cztery.
Spojrzała na niego zaskoczona.
 Cztery? Jesteś pewien, że cztery?
 Uwierzysz mi, jak zacznę miauczeć?
Belle otworzyła usta i zaraz je zamknęła, jakby bała się słów, które
mogą paść.
 Myślałam, że dałam ci trzy  powiedziała zbita z tropu. Zagryzła dolną
wargę, ale to nie powstrzymało drżenia podbródka.  Wiem, że nie
powinnam ci dawać ani czterech, ani trzech. Dałam ci więcej niż jedną z
tego prostego powodu, że jesteś ode mnie większy.  W jej oczach stanęły
łzy.  Tak bardzo cię przepraszam...
 Szkoda, że mnie nie zapytałaś, czy chcę wziąć tę... Jak to się nazywa?
 Acepromazyna.
 Aadna nazwa.
 Popełniłam błąd. Fatalną pomyłkę.  Mrugała, próbując powstrzymać
cisnące się do oczu łzy.
W jej głosie brzmiał taki smutek i skrucha, że gniew uchodził z Dirka
jak powietrze z przekłutego balonika. Po policzku Belle spłynęła pojedyncza
łza. Próbowała wytrzeć ją niezgrabnie wierzchem dłoni, ale się jej nie
powiodło. Dirk wyciągnął rękę i delikatnie osuszył jej twarz. Jak na tak
silną kobietę, robiła czasem wrażenie delikatnej dziewczynki.
 Wiedziałam, że nie zrobiłam ci krzywdy, bo bardzo głośno chrapałeś 
dodała łamiącym się głosem.
 Ja nie chrapię...
 Jest mi tak bardzo wstyd  ciągnęła dalej, nie zwracając uwagi na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl