[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dogodnego. Fałszywa Anna będzie mogła równie łatwo podjąć pieniądze, co prawdziwa.
Gdy Havemeyer powziął już plan  kontynuował Jupiter  zamknął Annę w chacie
pustelnika i pojechał jej samochodem do Lake Tahoe po swoją żonę. Wrócili razem do Sky
Village i ogłosili, że właśnie wzięli ślub. Wszystko poszło gładko z wyjątkiem jednego: nie
mogli znalezć klucza do sejfu.
Niespodziewany przyjazd kuzynów Anny z pewnością sprawił im duży kłopot.
Wiedzieli jednak o Hansie i Konradzie. Kiedy szukali klucza, musieli natrafić na ich listy i
zobaczyć fotografie. Havemeyer zdawał sobie sprawę, że zrobiłoby to dziwne wrażenie,
gdyby nie okazał serdeczności kuzynom nowo poślubionej małżonki. Nalega więc, by
zamieszkali w gospodzie. Stwarza to niewątpliwie kłopotliwą sytuację dla rzekomej Anny.
Trzeba przyznać, że wybrnęła z niej doskonale. Wiedziała, że nie może rozmawiać z
Hansem i Konradem po niemiecku, bo jej akcent by ją zdradził. Jest co prawda Niemką, ale
wątpię, czy pochodzi z Bawarii i włada tamtejszym dialektem. Nalega więc, by ze względu
na jej męża mówić wyłącznie po angielsku.
 Ale była zdenerwowana  wtrącił Pete.  Mówiła, że niepokoi ją obecność Hansa
i Konrada.
 Niepokoiła ją również  ciągnął Jupiter  perspektywa pójścia do banku i
poproszenia o nowy klucz. Wymagałoby to złożenia podpisu, i to w obecności urzędnika
bankowego. Co prawda, otworzenie sejfu również wymaga podpisu i obecności urzędnika,
ale człowiek opiekujący się skrytkami bankowymi nie zwróciłby wielkiej uwagi na jej
podpis ani nie zadawałby pytań. Dlaczegóż miałby mieć wątpliwości? Zna przecież dobrze
Annę Schmid. Wyrobienie nowego klucza wymaga bardziej skomplikowanej procedury.
Mogłaby odpowiedzieć niewłaściwie na któreś z pytań, poza tym urzędnik ma obowiązek
porównania podpisu z tym, który widnieje w aktach bankowych. Fałszywa Anna bała się
składania podpisu jako Anna Schmid. Przesadnie tłumaczyła się dostawcy cementu, czym
wywołała wściekłość Hayemeyera. Kazał jej ćwiczyć podpis Anny i pozbyć się nas na ten
czas z gospody. Widzieliśmy jednak jej  zadanie domowe . I wtedy zrozumiałem, że nie jest
prawdziwą Anną, i domyśliłem się, po co Havemeyer chodzi codziennie na górską polanę.
Pomocnik szeryfa zamknął notes i popatrzył uważnie na Annę Schmid. Po chwili
przeniósł wzrok na fałszywą Annę.
 Gdybym nie zobaczył na własne oczy, nigdy bym nie uwierzył, że dwoje obcych
ludzi może być tak do siebie podobnych. Ale co z tą strzelbą na naboje ze środkiem
usypiającym? Czy to nią Havemeyer panią sterroryzował?
 Nie  odparła Anna.  To był pistolet.
 Jest w schowku  powiedział Pete.
Za plecami Jensena rozległo się łomotanie. Jensen wstał, odsunął krzesło i otworzył
drzwi.
Do pokoju wpadł pan Smathers. Był umorusany popiołem i niezwykle ponury, ale
rześki i żwawy.
 Jak widzę, tu wszystko w porządku  zaczął. Wtem jego wzrok padł na leżącą na
kanapie Annę. Spojrzał następnie na fałszywą Annę i na pomocnika szeryfa z notesem w
ręce.  Mój Boże!  powiedział.
 To dość skomplikowane, proszę pana  wtrącił Bob.  Pózniej wszystko
wyjaśnimy.
 Czy on ma z tym wszystkim coś wspólnego?  spytał pomocnik szeryfa,
wskazując Smathersa.
 Nie sądzę  odparł Jupiter.  Myślę, że pan Smathers jest tym, za kogo się
podaje. Po prostu człowiekiem, który mówi do zwierząt.
 A one go słuchają  dodał Smathers.
 Pewnie, pewnie  powiedział pomocnik szeryfa.  Ale może wreszcie ktoś mi
powie, po co ten facet ma strzelbę na naboje ze środkiem usypiającym?
 Obrzydliwe, prawda?  rzekł pan Smathers.  Niemal gorsze od zwykłej strzelby.
Pomyśleć, że ktoś chciałby schwytać dzikie zwierzę i zamknąć je w klatce. Haniebne!
Zastępca szeryfa zadumał się, zupełnie zagubiony.
 Chce pan powiedzieć, że na dobitek wszystkiego, ten człowiek usiłował schwytać
niedzwiedzia?
 Nie niedzwiedzia  powiedział Pete.
Smathers roześmiał się.
 Czy da pan wiarę, sierżancie, pan Havemeyer uważa, że tych górach żyje jakiś
rodzaj potwora. Powziął idiotyczną myśl schwytania czegoś nie znanego nauce i
pokazywania tego publiczności, bez wątpienia za opłatą!
 Potwór?  zapytał zastępca szeryfa.  Temu facetowi brak wszystkich klepek!
 O, z pewnością  roześmiał się pan Smathers.  Wszyscy dobrze wiemy, że
potwory nie istnieją.
Trzej Detektywi bez słowa gapili się na małego, chuderlawego pana. A ten z
uśmiechem wszedł na schody i znikł na górze.
ROZDZIAA 18
Pan Hitchcock poznaje tajemnicę potwora
Dwa dni po powrocie do Rocky Beach Trzej Detektywi złożyli wizytę panu
Hitchcockowi.
 Znowu piszą o was w gazetach!  wykrzyknął znany reżyser, gdy chłopcy rozsiedli
się w jego saloniku.  Jak zamierzacie nazwać ten przypadek?
 Tajemnica potwora z Sierra Nevada  odparł Jupiter.
 Potwora?  zdziwił się Hitchcock.  Czytałem wszystkie sprawozdania z
uprowadzenia Anny Schmid, ale nie przypominam sobie, by wspomniano coś o potworze.
 Nie wszystko powiedzieliśmy reporterom  wyznał Bob, wręczając reżyserowi
teczkę z aktami sprawy.
 Mogłem się tego spodziewać  uśmiechnął się pan Hitchcock. Otworzył teczkę i
zagłębił się w czytaniu.
Chłopcy czekali, podziwiając widok za olbrzymim oknem. Wreszcie pan Hitchcock
podniósł głowę znad papierów.
 Wnikliwa analiza, Jupe. Tam naprawdę jest potwór?
 Widzieliśmy go  odrzekł Jupiter.  Ale kto by nam uwierzył. Hans, Konrad i
Anna też go widzieli, a jednak nie chcą wierzyć. Hans i Konrad szybko przekonali samych
siebie, że widzieli chodzącego na dwu łapach niedzwiedzia. Anna zaś pogrzebała w
niepamięci całe zajście i nie chce o tym mówić. Pan Smathers z kolei nigdy nie potwierdzi
istnienia potwora.
 Kiedy zastępca szeryfa wyszedł z Havemeyerem i jego żoną, rozmawialiśmy z
panem Smathersem  wtrącił Pete.  Powiedział, że jeśli nawet opowiemy reporterom lub
szeryfom o potworze, nie uwierzą nam i stwierdzą, że koło chaty pustelnika widzieliśmy
niedzwiedzia na dwóch łapach. Dlaczego mieliby uwierzyć paru dzieciakom?
 Czy to Smathers zadał ci cios, Jupe, koło rozpadliny i zatarł ślady?  zapytał pan
Hitchcock.
 Przyznał, że tak, ale powiedział, że zaprzeczy wszystkiemu, jeśli zgłosimy zajście
na policji. Czym by nie było to stworzenie, pan Smathers jest zdecydowany je chronić. A
jedynym na to sposobem jest zaprzeczanie jego egzystencji.
 Ma absolutnie rację  przyznał pan Hitchcock.  Gdyby stało się głośne, że na tej
górze żyje potwór, zaroiłoby się tam od takich facetów jak Havemeyer, uzbrojonych w
strzelby na naboje ze środkiem usypiającym.
 Dlatego cieszę się, że potwór pozostanie tajemnicą  powiedział Bob. 
Spędziłem wczoraj parę godzin w bibliotece, wertując książki o folklorze kalifornijskim. Od
lat napływały doniesienia o dziwnych śladach znajdywanych w górach Sierra i Cascade.
Przypuszczam, że mamy do czynienia z amerykańską wersją Znieżnego Człowieka. Nikomu
jednak nie udało się udowodnić jego istnienia. Ukrywa się w niedostępnych rejonach gór.
 Można założyć, że ten, którego widzieliśmy, zszedł niżej i zawędrował aż do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl