[ Pobierz całość w formacie PDF ]
liniach biegnących w poprzek zdjęcia, należą do mnie. Byłem świadkiem zamachu.
Ojciec Tejada z uwagą przyjrzał się fotografii. Obejrzał niektóre szczegóły przez wyjętą z szuflady
biurka lupę z trzydziestokrotnym powiększeniem, po czym podrapał się w brodę.
Wie ksiądz, jakiego aparatu użyto?
Kompaktowego nikona, zdjęcie zostało zrobione bez ekspozycji.
Rozumiem. A ojciec niczego nie zobaczył, prawda?
Niczego... Błysk flesza, który zresztą oświetlił wszystko z taką mocą że zdziwiło to nawet
właściciela aparatu, oślepił mnie zupełnie.
Hm mruknął Tejada. Możliwe, że to wcale nie było światło flesza.
Baldi zdumiał się, ale nic nie powiedział.
Może ciągnął Tejada to ten blask pochłonął rzekomą terrorystkę.
Pochłonął?
Zna siÄ™ ojciec trochÄ™ na fizyce? Czyta jakieÅ› publikacje na ten temat?
Nie. ZajmujÄ™ siÄ™ historiÄ… muzyki.
W takim razie spróbuję to ojcu wyjaśnić w jak najprostszy sposób. Być może zobaczył ojciec
zjawisko badane przy okazji eksperymentów nad fizyką cząstek, zwłaszcza tych, w których foton
rozszczepia się na dwa, projektując swoją własną dokładną replikę w innym dowolnym punkcie
wszechświata. Ten fenomen rozszczepienia nazywa się teleportacją cząstek, choć powinno się
właściwie określać go mianem bilokacji. Baldi drgnął. Bilokacja?
W czasie tego procesu duplikacji materii ciągnął Tejada okazało się, że oryginalny foton
wydziela duże ilości energii świetlnej, silne promieniowanie, wykrywalne przez nasze urządzenia,
które może łatwo oddziaływać na kliszę fotograficzną.
Ale mówimy o cząstkach elementarnych, nie o ludzkich klonach!
Wenecjanin zaczynał rozumieć ogrom konsekwencji tej teorii. Jeśli ojciec Tejada miał rację, Baldi
znalazÅ‚ siÄ™ kilka metrów od osoby zdolnej siÄ™ bilokować... jak matka María Jesús de Agreda.
- A kto księdzu zaręczy, że nie stworzono już technologii zdolnej przenieść tę umiejętność z fotonów
na ludzkÄ… skalÄ™?
Jezu Chryste! Kto?
Tejadę bawiła zmienność Aukasza.
Może się ojciec zdziwić, ale już kiedyś oglądałem ten rodzaj śladów na zdjęciach. Czasami w
sprawach, w których istnieje podejrzenie, że zadziałały siły wyższe, jak w przypadku objawień Matki
Boskiej w Medjugorie w Jugosławii, otrzymano takie właśnie obrazy.
NaprawdÄ™?
Mamy do czynienia z pewnym typem aury energetycznej, która otacza niektóre osoby i która jest
niewidzialna dla oka ludzkiego. Jest to coś w rodzaju aureoli, którą artyści malowali nad głowami
świętych, tyle że w tym wypadku chodzi o zjawisko fizyczne.
Nie chce mi chyba ojciec powiedzieć, że Maryja Panna... - W żadnym razie. %7łeby to potwierdzić,
musielibyśmy
zebrać niezbite dowody. Jeśli mam być szczery, uważam, że kobieta widniejąca na zdjęciu to agent",
anioł, ktoś zdolny kontrolować swoją energię, jakby był fotonem. Ktoś, kto wykorzystał światło flesza
turysty, żeby ukryć swoją ucieczkę, wywołując błysk.
To tylko spekulacje.
To prawda. Ale wiadomo, że zarówno chrześcijańska tradycja, jak i starsze religie mówią o nich
jako o istotach z krwi i kości, które często przyjmują wyższe formy i które czuwają nad nami
wewnątrz naszego społeczeństwa, jakby były piątą kolumną... Nie rozumie ojciec? Tak jak fotony,
które są jednocześnie falą i cząsteczką, anioły są cielesne i niematerialne zarazem.
Zaskakuje mnie ojciec.
Ponadto dodał Tejada, wyginając zdjęcie z bazy-
liki z jakiegoś nieznanego powodu aparaty fotograficzne, bardziej czułe na różne rodzaje światła
niż oko ludzkie, nie rejestrują postaci, którą widzą nasze oczy, lecz tę drugą.
Na tym etapie rozmowy Baldi był już przekonany, że trafił na właściwego człowieka. Usłuchał
znaków, a one dobrze go poprowadziły. Wierząc w wyroki bożej opatrzności, benedyktyn poprawił
druciane okulary i nie spuszczajÄ…c Tejady z oka, podjÄ…Å‚ rozmowÄ™.
Nie wyjaśniłem jeszcze, na czym polega druga część tej przygody, bracie. Jak się ojciec domyśla,
nie fatygowałem się tutaj z Rzymu tylko po to, żeby pokazać ojcu zdjęcie, choć jest ojciec uznanym
specjalistą w kwestii istnienia aniołów.
Miło mi to słyszeć, ojcze Baldi. Zamieniam się w słuch.
Zanim zrobiono to zdjęcie, terrorystka czy też anioł, w tej chwili nie ma to znaczenia, szepnęła coś
do mnie. Powiedziała mniej więcej, żebym uważał na znaki i zapytał drugiego". Wywnioskowałem
wtedy, że powinienem porozmawiać z ojcem, z drugim ewangelistą. To było jak natchnienie. Olbrzym
uniósł krzaczaste brwi.
To prawda, że anioły pojawiają się, aby zostawiać dla nas znaki. Ale co to ma wspólnego ze mną?
Kiedy błysnął tamten flesz, próbowałem znalezć wytłumaczenie, dlaczego zniknęły archiwa
Zwiętego Mateusza. To było moje zadanie i, proszę mi wierzyć, nie wiedziałem, co robić. Dlatego
Zwięty Jan, Dziwisz, poprosił o znak, który mnie oświeci, o cud. I wtedy pojawił się ten obraz.
Rozumie to ojciec teraz? To ojciec jest moim cudem! Ojciec ma mi coÅ› do powiedzenia!
- Dowiedzmy siÄ™ zatem, co to jest! krzyknÄ…Å‚ Tejada z entuzjazmem.
Jestem przekonany, że informacja, którą ojciec dys-
ponuje, pomoże mi znalezć miejsce ukrycia danych ukradzionych Zwiętemu Mateuszowi. Dlatego
zesłano mi ten znak i dlatego tu przyjechałem. Czy ojciec tego nie widzi?
W takim razie, ojcze, credo, quia absurdum. Aacińska sentencja: wierzę w to, bo jest absurdalne",
doskonale podsumowała sytuację Tejady. Poczciwy tytan starał się pomóc, ale nie wiedział do końca
w czym. Tak działa opatrzność.
Proszę mi powiedzieć, ojcze Baldi, jakie informacje zaginęły po śmierci Mateusza?
Trudno to ocenić.
Na pewno da się coś zrobić.
Tak, oczywiście. Tuż przed śmiercią Luigi Corso miał obsesję na punkcie ciekawej sprawy: badał
niezwykłe zdolności pewnej hiszpańskiej mniszki, która w siedemnastym wieku przemieszczała się
między Nowym a Starym Zwiatem. W czasie tych wizyt w Ameryce otrzymała od Indian żyjących na
południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych przydomek Błękitna Dama. Tejada osłupiał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]