[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapachu i puściła wodę, wiedząc, że jej dzwięk
dostatecznie pobudzi wyobraznię Trace a. Ona też
potrafi być okrutna, pomyślała z satysfakcją,
zanurzając się po paru chwilach w gorącej wodzie.
Niestety, jego sugestia dołączenia do niej
i zmysłowe muskanie wody sprawiły, że kąpiel
okazała się mniej relaksująca, niż się spodziewała.
Wymarzone święta 95
W końcu doszła do wniosku, wychodząc z wan-
ny i owijając się w grube puszyste kąpielowe
prześcieradło, że nie byłoby chyba wcale tak zle,
gdyby zastała Trace a czekającego na nią w jej
łóżku. Chwała Bogu, że za dwie godziny jadą do
miasteczka.
śś Trace ostrzegł Hannah, kiedy usłyszeli
krzątającą się na górze Savannah. Ponieważ do
wyjazdu na kolędowanie pozostało niecałe pół
godziny, obliczył, że mają jeszcze tylko pięć
minut, a może mniej, zanim Savannah zacznie
schodzić na dół z drugiego piętra, gdzie znaj-
dowała się prywatna część domu. Zcisnął Hannah
za rękę. Milczmy jak grób, dopóki nie zejdzie na
sam dół i nie zobaczy, cośmy zrobili.
Wykonali zaledwie ułamek tego, co było koniecz-
ne, aby pensjonat Holiday znów mógł przyj-
mować gości, ale przynajmniej drzwi od frontu
i zewnętrzne wykończenia odzyskały dawną jas-
krawą czerwień, lśniły mosiężne elementy, a pod-
łogi w holu i w salonie zostały wypolerowane na
połysk. A z jedliny i wstążki Hannahwymodelo-
wała stroik, który zawisł na mosiężnej kołatce.
Przy stosunkowo niewielkim nakładzie pracy
tak przynajmniej uważał Trace efekt był
wspaniały. Teraz zaś, oboje z Hannah, nie mogli
się doczekać pojawienia się Savannah.
Powinnam otworzyć drzwi szepnęła Han-
nah. W przeciwnym razie, skąd się dowie, że je
pomalowaliśmy?
96 Sherryl Woods
Słusznie uśmiechnął się szeroko. Więc
może wymknij się tylnymi drzwiami, obiegnij
dom i otwórz je, kiedy dam znak, że mama jest
już prawie na dole.
Hannah natychmiast wystartowała.
Nie zapomnij wziąć palta zawołał za nią
w chwili, kiedy Savannah zbliżała się do pierw-
szego piętra.
Ponieważ nie chciał, by Hannah ominęło wiel-
kie wejście, stanął i zastąpił Savannahdrogę, kie-
dy już zeszła na półpiętro.
O nie, drugi raz nie zawrócę oznajmiła.
Nikt nie mówi, żebyś zawracała.
To dlaczego stoisz na mojej drodze?
Ja, na twojej drodze? powtórzył za nią
i nawet nie drgnął.
W tym momencie Trace usłyszał, że Hannah
wbiegła na ganek.
Zlicznie wyglądasz powiedział na tyle
głośno, żeby go było słychać na zewnątrz.
Czyżbyś ogłaszał to całemu światu? Sa-
vannah zmrużyła oczy.
Właściwie, czemu nie? powiedział, nie
zniżając głosu. Jest co ogłaszać.
Teraz Hannah przekręciła gałkę. Kiedy drzwi
otworzyły się z hukiem, Trace szybko odsunął się
na bok.
Zaskoczona tym wszystkim Savannah popa-
trzyła na córkę, a zaraz potem dostrzegła świeżo
pomalowane drzwi i pojaśniały jej oczy.
Ojej rozrzewniła się. Jak pięknie. Spog-
Wymarzone święta 97
lądała to na Hannah, to na Trace a. To przy tym
pracowaliście?
To tylko część, mamo oznajmiła Hannah.
Zejdz na sam dół i rozejrzyj się dokoła.
Kiedy Savannah zeszła z ostatniego stopnia,
popatrzyła dookoła z dość niepewną miną.
Pod nogi zniecierpliwiła się Hannah.
Wzrok Savannah powędrował na świeżo wy-
pastowaną podłogę.
No nie! Kiedy odwróciła się do Trace a,
miała łzy w oczach. Ty to zrobiłeś? To stąd ten
hałas? Nie sądziłam, że to drewno może kiedykol-
wiek tak wyglądać. Podłogi są piękne.
Pomagałam mu, mamo promieniała Han-
nah. Jutro zrobimy salon.
Duża łza spływała po policzku Savannah.
Nie wiem, jak wam dziękować.
Możesz zacząć od tego, że przestaniesz
płakać delikatnie poprosił Trace, podchodząc
bliżej i muśnięciem palca usuwając łzę z jej po-
liczka. Chcieliśmy ci jakoś pomóc. Hannah
zrobiła stroik na drzwi. Ma dryg do tychrzeczy.
Trace ma rację, kochanie. To jest absolutnie
piękne. Ciotka Mae byłaby tym wszystkim za-
chwycona.
Wzrok Savannah nie odrywał się od stroiku.
Wiem, że zrobiłeś to dla niej, ale dziękuję ci
za to zwróciła się do Trace a.
Rzeczywiście, zaczęło się od tego, że chciał coś
zrobić dla Mae, ale skończyło się inaczej. Zdał
sobie sprawę, że zrobił to, by wzniecić w oczach
98 Sherryl Woods
Savannahten błysk, błysk, który przezierał nawet
przez łzy.
To najmniejsze, co mogłem zrobić powie-
dział. A teraz, czy chcesz podziwiać naszą pracę,
czy też udamy się do miasteczka na kolędowanie?
Jedziemy zawyrokowała Hannah. Mama
zdąży się jeszcze napatrzeć po powrocie.
No tak, to tyle, jeśli chodzi o delektowanie
się chwilą śmiejąc się, powiedziała Savannah.
Rozśmieszyłam ją! triumfowała Hannah.
Zgarnęłam wszystkie punkty, a Trace żadnego.
Lody są moje!
No cóż odparł Trace z przesadną rezygna-
cją w głosie. Myślę, że będę musiał zadowolić się
jakimś zwykłym dziełem sztuki, które zawiśnie
na ścianie mojego gabinetu.
W drodze do miasteczka Savannahbyła wyci-
szona. Zdaniem Trace a może nawet zbyt wyci-
szona. Kiedy wreszcie znalezli miejsce do zapar-
kowania o parę przecznic od głównego skweru
i Savannah wysiadła z samochodu, odciągnął ją
na bok.
Dobrze się czujesz?
Oczywiście odpowiedziała radośnie, choć
jej uśmiechbył równie fałszywy, co jej przesadnie
wesoły głos.
Powiedz prawdę nalegał.
Westchnęła.
Właśnie sobie rozmyślam o wszystkich
świętachBożego Narodzenia, którychnie spędzi-
łam z Mae, i co przez to straciłam.
Wymarzone święta 99
No cóż, nie cofniesz czasu i nie zmienisz te-
go westchnął cicho Trace. Możesz tylko uczyć
się na błędach i iść przed siebie.
Przyjrzała mu się uważnie.
A czy w twoim życiu też są sprawy, które
chciałbyś zmienić, lub jakieś błędy, które chciał-
byś naprawić?
Zwlekał z odpowiedzią.
Bardzo chciałem ulżyć mojej matce powie-
dział z namysłem. Ale byłem wówczas za mło-
dy. Nie miałem na to wpływu. Dokonała wyboru
i została przy marzycielu, który był bardzo dobry
w krytykowaniu wszystkiego, co ona robi, ale
sam do niczego się nie nadawał.
Na twarzy Savannah pojawił się uśmieszek.
Mówisz to tak, jakbyś wierzył, że mogłeś
jakoś temu zapobiec.
Bo chyba rzeczywiście wierzę przyznał.
Ale zanim zdobyłem pieniądze, które mogłyby
odmienić jej życie, było już za pózno. Umarła na
zapalenie płuc. Przewlekła, nie leczona grypa, a mój
ojciec uważał, że matka robi zbyt wiele szumu
z powodu zwykłego kataru. Kiedy wreszcie trafiła
do szpitala, nic już nie dało się zrobić. To był także
początek końca mojego taty. Załamał się. Wreszcie
zobaczyłem, że na swój sposób matka była dla
niego wszystkim. Umarł jakieś pół roku po niej.
Och, Trace, tak mi przykro powiedziała
Savannah.
Z trudem odsunął od siebie poczucie winy,
które zawsze, gdy o tym myślał, powracało.
100 Sherryl Woods
Najwyższy czas, żebym sam skorzystał z ra-
dy, jaką dałem tobie. Nie zmienię przeszłości.
Muszę o niej zapomnieć. Wszyscy musimy.
Zdobył się na uśmiech. Zdaje się, że orkiestra
już stroi instrumenty.
Jak na zawołanie zjawiła się Hannah.
Hej, wy, pospieszcie się. Zaczynają się kolę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]