[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wypatrując Archera i Elodie, w nadziei, że zobaczę, jak paskudny
zrobił się kolor jej sukni, ale nie dostrzegałam ich.
W sypialni byłam pod wielkim wrażeniem sukienek Jenny i mojej,
teraz jednak widziałam, że wcale nie miałyśmy najbardziej
imponujących strojów w okolicy. Wpadła na mnie wysoka jasnowłosa
elfka, a jej suknia, utkana z zimnozielonych iskier, zabrzęczała cicho
niczym dzwoneczki. Dostrzegłam również zmiennokształtną w sukni
uszytej wyłącznie z śnieżnobiałego futra.
Chłopcy wyglądali nieco mniej ekstrawagancko. Większość z nich
miała na sobie po prostu smokingi, aczkolwiek co odważniejsi
założyli długie płaszcze i bryczesy.
Miałyśmy właśnie wejść do sali balowej, kiedy poczułam dotknięcie
na plecach. Myślałam, że to jakaś przypadkowa osoba z tłumu, dopóki
nie usłyszałam tuż nad uchem cichego szeptu:
- Oczywiście, że to ty.
ROZDZIAA 25
Usiłowałam się obrócić, ale jest to trudne do wykonania, kiedy stoi się
ściśniętym w grupie ludzi i ma się na sobie obszerną suknię.
Skończyło się na tym, że przez przypadek wbiłam łokieć w żebra
Jenny, która pisnęła zaskoczona, zanim w końcu zdołałam się
odwrócić twarzą do Archera. Oboje zrobiliśmy wielkie oczy, mówiąc
łał". Po czym ja natychmiast się zarumieniłam. O Boże, czyja
właśnie popatrzyłam na Archera i powiedziałam łał"?
Ej... chwileczkę. Czy Archer właśnie popatrzył na mnie i
powiedział łał"?
Staliśmy, gapiąc się na siebie. Archer zasługiwał na coś więcej niż
łał". Ten chłopak dobrze wyglądał nawet w szkolnym mundurku,
więc to, co zrobił z nim elegancki strój, zasługiwało na karę. Skłamał
w kwestii muchy. Nie miał wcale muchy, tylko zwykły krawat, który
na dodatek był czarny, podobnie jak cała reszta jego ubrania.
| Ale nawet nie chodziło o to, jak wyglądał. Chodziło o to, jak na mnie
patrzył.
- Ta suknia - powiedział w końcu, nie spuszczając ze mnie wzroku. -
To jest... coś.
227
Zwalczyłam odruch niepewnego skubania rąbki ł po prostu sic
uśmiechnęłam.
- Dzięki. W końcu udało mi się wyczarować coś znośnego.
Potaknął, ale wciąż wyglądał na kompletnie zaskoczonego i musiałam
się niezle wysilić, żeby nie wybuchnąć głupkowatym śmiechem.
Nagle przypomniało mi się, co powiedział.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że to oczywiście ja? Pokręcił lekko
głową, jakby chciał odzyskać jasność myśli.
- Och, tak. Elodie.
Poczułam, że serce zamiera mi w piersi, a krew odpływa z twarzy.
- Zobaczyłem cię z tyłu i powiedziałem, że to musisz być ty. A Elodie
oznajmiła, że to niemożliwe.
- Och. - Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam zbliżającą się
dziewczynę. Rzuciła mi wściekłe spojrzenie, ale jej suknia była bez
skazy.
Kość będzie wiedziała, co zrobić", akurat, pomyślałam, czując
równocześnie coś na kształt ulgi. Moja złość ustąpiła, gdy tylko się
okazało, że potrafię wyczarować wspaniałą suknię. Uznałam, że to w
sumie lepsza zemsta, niż gdybym namieszała przy stroju Elodie.
- Jak ci się udało to wykombinować? - spytała Elodie. Zdołała udać
słodki ton, ale w jej oczach czaił się zimny gniew.
Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. - To dość niesamowite,
ale wygląda na to, że miałam zaklętego manekina.
Zmrużyła nieznacznie powieki, zanim spuściła wzrok.
- Dziwne - wymruczała.
- Owszem. Na szczęście udało mi się zdjąć klątwę, a wtedy ta-dam! -
Ujęłam w dłonie spódnicę, uśmiechając się promiennie, czym
zarobiłam ponure spojrzenie Elodie.
- Nie uważasz, że to jest troszkę zbyt. ..krzykliwe? - zapytała.
Zanim zdążyłam rzucić ciętą ripostę, Archer odwrócił się do niej.
-Daj spokój, El. Sophie wygląda świetnie i dobrze o tym wiesz.
To wystarczyło. Głupkowaty uśmiech nie dał mi się już utrzymać na
smyczy. Archer uśmiechnął się i mrugnął do mnie, kiedy wraz z
Elodie mijali nas, wchodząc do sali balowej.
Odwróciłam się do Jenny, która przewracała oczami ze śmiechem.
- Ej, n i c nie rozumiesz.
Nie przestawała chichotać, a ja wciąż uśmiechałam się jak wariatka,
kiedy weszłyśmy na salę. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale jej
wygląd zwalił mnie z nóg. Nie było żadnych serpentyn ani balonów.
Salę rozświetlało miękkie magiczne światło kul mniejszych i
ciemniejszych niż ta, którą zawsze wyczarowywała dla nas Alice.
Wszystkie spoczywały na wielkich fioletowych kwiatach, unosząc się
wysoko w powietrzu i kołysząc, jakby na delikatnym wietrze. %7ły-
randole były zgaszone, ale z tej okazji ich kryształy zmieniły kolor na
liliowy i w magicznym świetle pobłyskiwały jak ametysty. Lustra
zostały odkryte. Myślałam, że to może wkurzyć Jennę, ale kiedy
spojrzałyśmy i zobaczyłyśmy tylko mnie, wskazała palcem.
- Patrz. W Lustrzanej Krainie wyglądasz cudownie, ale jesteś
pozbawiona pary - powiedziała, powodując kolejny atak śmiechu.
Posadzki nie miały już koloru jasnego drewna, jak zazwyczaj, ale były
229
lśniąco czarne. Pokręciłam głową z zachwytem.
- To jest... brak mi słów.
- Aha - potaknęła Jenna, ściskając mnie za rękę. - Tak się cieszę, że
namówiłaś mnie na przyjście.
Przez chwilę trzymałyśmy się z boku, patrząc na tańczących.
Pamiętałam bal maturalny, na który wybrałam się z Ryanem, gdzie
wszyscy tańczyli jak na castingu do raperskiego klipu. Tu było
całkowicie inaczej. Czarownice i zmiennokształtni sunęli w rytmie
walca, co mnie nieco przeraziło. Nikt mi nie mówił, że w Hekate
[ Pobierz całość w formacie PDF ]