[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po prostu Watsonem. Rzecz prosta, że zdaję sobie sprawę z różnicy między rozwiązaniem
danego zagadnienia w praktyce, a rozwiązaniem tegoż zagadnienia w teorii tzn. w warunkach
przez siebie samego stworzonych. Co do tego nie mam żadnych złudzeń. Z drugiej strony jednak,
człowiek nie może wyssać z palca, nie może stworzyć żywej postaci, o ile nie posiada w sobie
odnośnego materiału twierdzenie niezbyt zaszczytne w ustach człowieka, który stworzył tylu
zbrodniarzy. W każdej indywidualności jednak istnieje pewna złożoność, jak gdyby splot wielu
osób. Wśród tych osób danej indywidualności może się znalezć również zdolny detektyw; lecz w
życiu rzeczywistym musiałem zawsze postawić się w jego położenie, gdy usiłowałem rozwiązać
metodą Holmesa jakieś zagadnienie, przez władze policyjne zaniechane. Natomiast w życiu
codziennym nie posiadam wcale szczególnego zmysłu obserwacyjnego, czyli, że muszę się
sztucznie wprawiać w odpowiedni stan umysłu, dla rozwiązania dowodów i uprzedzenia
kolejności wypadków.
XI
NORWOOD I SZWAJCARIA
SKAONNOZ DO STUDIÓW PSYCHOLOGICZNYCH. MAODZI PISARZE. Z DZIEJÓW
BITWY POD WATERLOO. OKRUTNY CIOS. ODCZYTY W AMERYCE (1894).
MAJOR POND. PIERWSZY ODCZYT. ANTYBRYTYJSKI NASTRÓJ.
PRZEPOWIEDNIA.
Głównym wydarzeniem w naszym życiu w Norwood były narodziny mego syna Kingsleya,
który dożył wielkiej wojny, odegrał w niej czynną rolę i umarł wkrótce po jej zakończeniu. %7łycie
moje było tak pełne zajęć, że nie miałem czasu zastanawiać się nad zagadnieniem religii, lecz
wyczuwałem w sobie coraz większą skłonność do psychologii i zapisałem się do Towarzystwa
Badań Psychologicznych, do którego należę do dziś dnia, jako jeden z jego starszych członków.
Odbyłem sam kilka doświadczeń psychologicznych, lecz moja filozofia materialistyczna, której
wyrazem jest książka pt. The Stark Munro Letters , napisana pod koniec okresu, spędzonego w
Norwood, była mocno ugruntowaną. Lecz w miarę jak z roku na rok poznawałem coraz lepiej
niezwykłą literaturę psychologiczną, poświeconą zarówno wiedzy jak i doświadczeniom, silna
postawa spirytyzmu czyniła na mnie coraz większe wrażenie, wzmocnione przede wszystkim
lekkomyślnością, lekceważeniem i brakiem wiedzy, charakteryzującym jego przeciwników.
Religijna strona tej dziedziny nie uderzała mnie jeszcze wtedy, czułem jednak coraz wyrazniej,
że nie znajduję dostatecznej odpowiedzi na autentyczność zjawisk, zaręczaną przez ludzi tej
miary co sir William Crookes, Barrett, Russell Wallace, Victor Hugo i Zöllner. Niewiarygodne a
przecież prawdziwe , oświadczył Crookes i ten paradoks zdał się ujmować dokładnie moje
budzące się nowe przekonania. Każdy numer tygodnika Light stanowił dla mnie nowy bodziec,
gdyż czuję się w obowiązku wyznać, że pismo to należało i należy do tych, które dają najwięcej
do myślenia.
Wspomnienie tych lat od 1880 do 1893 skupia się dookoła stopniowego zdobywania sobie
stanowiska w literackim świecie Londynu. Niezwykłą cechą tych lat było ogólne narzekanie
prasy londyńskiej na upadek literatury angielskiej i jej przekonanie, że nie ma młodych autorów,
którzy by rokowali nadzieję, że zajmą godne miejsca tych, którzy odeszli. A przecież faktem jest,
że istniała wtedy bardzo liczna grupa rówieśników, wybijająca się na czoło, która nie posiadała
wprawdzie ani Dickensa ani Thackerya, lecz mogła co do różnorodności i bogactwa typu
wytrzymać porównanie z grupą każdego innego okresu naszej literatury. Właśnie w tych czasach,
miedzy 1888 i 1893 zdobywali sławę pisarze tacy jak Rudyard Kipling, James Stephen Phillips,
Watson, Grant Allen, Wells, Barrie, Show H. A. Jones, Pinero, Corelli, Weyman, Hope, Hali
Caine i wielu, wielu innych. Znaczną ich część poznałem w okresie ich bujnej młodości, w pełni
ich sił twórczych. O niektórych będę musiał powiedzieć więcej w dalszym ciągu. Co do starej
szkoły, była ona niewątpliwie w pewnym upadku, tak że młodzi nie napotykali wielkich
trudności w znajdowaniu posłuchu. Wilkie Collins, Trollope, George Eliot i Charles Reade byli
w grobie. Dla tego ostatniego miałem zawsze wielki podziw, gdyż był istotnie wielkim
nowatorem, który powieści swe opierał na dokładnych studiach dokumentów historycznych. On
był ojcem literackim Zoli. George Eliot nie należał do mych ulubionych autorów, lecz Trollope a
uważałem zawsze za pisarza bardzo oryginalnego, jakkolwiek sądzę, że jego ród literacki
wywodzi siÄ™ od Jane Austen. Trudno dziÅ› o pisarza absolutnie oryginalnego. Zawsze jest ten
punkt styczny, w którym nawet największa gałąz łączy się ze swym pniem.
Z literatów, z którymi się wtedy zaznajomiłem, najlepiej przypominam sobie grupę zebraną
wokół nowego miesięcznika pt. The Idler , założonego przez Yerome K. Yerome, słynnego
autora powieści Trzech panów w łódce . Powieść ta przesycona jest bujnością i radością życia,
z którymi młodość wkracza w świat, w takiej mierze, że dziś jeszcze, gdy mnie czasem smutek
opanuje, nie mogę powstrzymać śmiechu po otworzeniu tej książki. Yerome jest jednym z tych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]