[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To ty jesteś cudem, Magdo. Ty i Benji. Wkradali-
ście się do mojego serca, aż zamieszkaliście w nim na
zawsze. W każdym spojrzeniu, w każdym geście wy-
TOSKACSKA PRZYGODA 151
rażała się moja miłość do ciebie. Lucia dostrzegłatood
razu tamtego dnia we Florencji. Zobaczyła, że jesteś-
my w sobie zakochani i postanowiła zemścić się za to,
że odrzuciłem jej propozycję  ciągnął.  Chciała nas
rozdzielić i opowiedziała ci historyjkę o rzekomym
ataku serca mojego ojca. W końcu wydobyłem z niej
prawdę. Kłamstwa, wszystko od początku do końca to
kłamstwa.
 A czek? Dała mi czek podpisany przez ciebie.
Z gardła Rafaela dobył się gniewny pomruk.
 Sfałszowała go. Znalazła moją książeczkę cze-
kową i sama wypisała czek. Wiedziała, że to upraw-
dopodobni jej historyjkę, przekona cię, że naprawdę
pragnę twojego wyjazdu.  Rafael spochmurniał.  Jak
mogłaś jej uwierzyć, cara?
 Odgadła, że takiego zakończenia się obawiam.
Rafael zacisnął usta.
 Tak jak starała się wykorzystać obsesyjne czeka-
nie ojca na wnuka, dziedzica rodowego nazwiska,
i moją własną obsesję na punkcie firmy. Próbowała
manipulować wszystkimi wokół, ale to już koniec.
Zagroziłem, że jeśli znowu spróbuje mącić, oskarżę ją
o sfałszowanie czeku. Z drugiej strony, powinienem
być jej wdzięczny, bo dzięki temu czekowi udało mi
się odnalezć cię. Mój bank poinformował mnie, gdzie
i kiedy czek został zrealizowany.  Głos Rafaela
zmienił się, zabrzmiała w nim miękka nuta.  Nie masz
pojęcia, przez co przeszedłem. Każdy dzień bez ciebie
był wiecznością.
Zcisnął jej dłonie z całych sił, ale Magda nie czuła
152 JULIA JAMES
bólu. Przepełniałoją szczęście: absolutne, bezbrzeżne
szczęście. Chociaż wydaje się to niemożliwe, rzeczy-
wistość czasami zamienia się w baśń.
Rafael pocałował ją znowu i Magda przytuliła się
do niego, słyszała bicie jego serca.
Musiała jeszcze wyjaśnić ostatnią wątpliwość.
 Rafaelu?
Odgarnął jej włosy z czoła.
 Tak?
 Twój ojciec...?
 Ma się świetnie, mówiłem ci już. Lucia kłamała.
 Pytam o coś innego. Nie chcę być przyczyną
konfliktu między wami.
Rafael musnął wargami jej czoło.
 Sprawiłaś, że wreszcie zbliżyliśmy się do siebie
po tylu latach absurdalnych sporów.
Spojrzała na niego pytająco.
 Kiedy zobaczył, jak rozpaczam po twoim wyjez-
dzie, coś się w nim przełamało... We mnie też. Wresz-
cie runął mur, który tak długo odgradzał nas od siebie.
Ojciec zobaczył we mnie  ciągnął Rafael  siebie
sprzed piętnastu lat, kiedy ze śmiercią mojej matki
stracił ukochaną kobietę, najbliższego człowieka.
Magda mocniej ścisnęła jego dłoń.
 Nie wiedziałam...
 Po jej śmierci odsunęliśmy się od siebie. Nie
powinniśmy byli, a jednak... Ja zacząłem szaleć, by-
łem nieobliczalny, teraz to widzę. A ojciec... Po prostu
zamknął się w sobie. Obaj cierpieliśmy, ale nie byliś-
my w stanie zbliżyć się do siebie, jeden do drugiego nie
TOSKACSKA PRZYGODA 153
potrafił wyciągnąć ręki. Z latami ten stan tylko się
pogłębiał, nie umieliśmy rozmawiać ze sobą. Aż do
teraz. Dzięki tobie, najdroższa, odzyskałem ojca.
Magda ciągle miała zastrzeżenia.
 On na pewno mnie nie chce...
 Przeciwnie. Opowiedziałem mu wszystko o to-
bie. Opowiedziałem, że wzięłaś na wychowanie synka
umierającej przyjaciółki, mówiłem o twojej miłości do
Benjiego, o lojalności wobec Kaz, o twoim poświęce-
niu, o tym, że przedłożyłaś dobro małego nad swoje
własne. Nie może sobie darować, że tak okrutnie się
z tobą obszedł, podobnie jak ja, bo też nie jestem bez
winy. Ojciec prosi cię o wybaczenie. I pyta, czy to
przyjmiesz i czy zechcesz nosić. To od niego i ode
mnie.  Rafael wyciągnął z kieszeni małe puzderko,
otworzył je i oczom Magdy ukazał się pierścionek
z brylantami i szafirami.  Należał do mojej matki.
Ojciec go jej podarował na znak miłości, a ja przekazu-
ję go teraz tobie na znak mojej miłości do ciebie.
Włożył jej pierścionek na palec i w oczach Magdy
zalśniły łzy.
 I obyśmy byli szczęśliwi do końca naszych dni
 powiedział cicho i pocałował swoją żonę.
Benji pociągnął go za nogawkę spodni.
 Hopki  zażądał.
Rafael wziął go na ręce i przytulił do piersi. Stali tak
w trójkę, w deszczu, na pustej, smaganej wiatrem
plaży.
Moja rodzina  pomyślała Magda i serce jej wez-
brało tkliwością.
154 JULIA JAMES
Rafael wziął Benjiego na barana i mały z radosnym
piskiem natychmiast chwycił go za włosy.
 Au!  zawołał Rafael.  Nie dręcz mnie. Jestem
teraz twoim tatą i powinieneś dobrze mnie traktować.
 Zwrócił się do Magdy:  Pospieszmy się. Musimy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl