[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziewczyna popełniła głupstwo, zdarza się. Minie trochę czasu i
wszystko ucichnie. Tak najpewniej powinnam zrobić. To
najrozsądniejsze rozwiązanie.
Ale myśl, że miałabym zrezygnować z Jonathana i nigdy więcej
go nie zobaczyć, sprawia mi taki ból, że nie mogę na serio rozważać tej
opcji. Poza tym cały czas pamiętam słowa Sarah. Może faktycznie jest
tak, jak powiedziała, i znaczę dla niego więcej, niż jest gotów
przyznać?
Wiem, jaki potrafi być czuły. Widziałam to choćby w jego
stosunku do siostry. Poza tym nie jest obojętny na innych  dostrzegam
to w pracy i wiem, że zależy mu na ludziach. Dowodem na to jest
projekt w Hackney. Dlaczego więc tak bardzo broni się przed
związkiem? Dlaczego poza siostrą i Alexandrem nikt więcej nie może
się do niego zbliżyć? Musi być jakiś powód, ale nie znają go nawet ci,
których kocha.
Jeśli do niego wrócę, moja sytuacja będzie jeszcze gorsza niż
teraz. Nie mam pojęcia, jak mnie potraktuje i czy pozwoli mi być przy
sobie. Jeśli tak, to jak długo? Nawet jego ukochana siostra nie mogła
mi z czystym sumieniem doradzić takiego rozwiązania. Wszyscy mnie
przed nim ostrzegają  podobnie jak on sam.
Wzdycham głęboko.
Powinnam się trzymać od niego z daleka. Powinnam wyrzucić go
ze swego życia. Powinnam postąpić z nim tak, jak on postępuje ze
wszystkimi, którzy za bardzo się do niego zbliżą. Ale nie potrafię.
Czarna taksówka zatrzymuje się na światłach.
 Przepraszam, zmieniłam zdanie  mówię do kierowcy, który
odwraca się zaskoczony.  Jedziemy gdzie indziej.
 A dokąd w takim razie?  pyta z londyńskim akcentem.
Nabieram głęboko powietrza.
 Do Knightsbridge.
Rozdział 23
Knightsbridge leży niedaleko Marylebone. Taksówka niewiele
przejechała, od kiedy wsiadłam do niej pod szpitalem, więc po
niecałym kwadransie docieramy na uliczkę, przy której stoi miejska
rezydencja Jonathana. Już z daleka ją rozpoznaję  ją i fotografów
czatujących na chodniku przed płotem z kutej stali. Jest ich tylko
czterech czy pięciu, więc nie tak wielu, jak przed budynkiem firmy.
Mimo to jestem przerażona.
 Proszę się zatrzymać!  wołam.
Kierowca spogląda na mnie zaciekawiony.
 I co dalej?
Myśli wirują mi w głowie. Zdaję sobie sprawę, że decyzja, którą
właśnie podejmuję, jest ostateczna. Fotografia, którą zrobili mi rano
przed budynkiem Huntington Ventures, nic właściwie nie oznacza. Nie
potwierdza romansu z Jonathanem Huntingtonem. Ja tylko pracuję w
jego firmie. Ale jeśli teraz zrobią mi zdjęcie przed jego domem, nie
będzie już dla mnie odwrotu. Sama potwierdzę plotki  niezależnie od
tego, jak zareaguje Jonathan. Co zrobię, jeśli mnie nie wpuści albo
natychmiast każe się wynosić?
Zrozpaczona zaciskam powieki i myślę. Dlaczego na to
pozwalasz, Grace? Dlaczego tak się narażasz? Dlaczego oddajesz
władzę nad sobą innym?
Tak już po prostu jest. Nie potrafię ot tak zapomnieć tego, co do
niego czuję, i odejść. Za bardzo mi na nim zależy i zbyt wiele już się
między nami zdarzyło. Muszę się przekonać, ile bliskości dopuszcza
ktoś taki jak Jonathan  i czy będę potrafiła żyć z tym, co od niego
dostanę. A tego wszystkiego mogę się jedynie dowiedzieć, wysiadając z
taksówki i dzwoniąc do drzwi.
Serce wali mi jak szalone, kiedy taksówka zatrzymuje się przy
podjezdzie domu Jonathana. Już kiedy płacę, do drzwi auta podbiegają
paparazzi i zaczynają robić zdjęcia. Odkryli mnie. Kierowca przygląda
mi się uważnie.
 Jest pani pewna, że chce tu wysiąść?  pyta, a ja potakuję. Jest
już za pózno na zmianę zdania. Otwieram drzwi i staję na chodniku.
Tym razem nikt mnie o nic nie pyta. Najwyrazniej sam fakt, że idę w
stronę drzwi rezydencji Jonathana, wystarcza dziennikarzom za
potwierdzenie. A może wyglądam tak ponuro, że boją się do mnie
odezwać?
Po kilku krokach jestem już przy bramie. Fotoreporterzy zostają
na zewnątrz, a ja idę dalej. Słyszę za sobą trzask migawek. W końcu
dzwonię do drzwi.
Proszę, bądz w domu, błagam w myślach, bo okropnie się czuję
wystawiona na pożarcie tym pismakom z brukowców. Boję się nawet
myśleć, co znajdzie się jutro w gazetach, jeśli będę musiała odejść stąd
z kwitkiem.
A jednak w domu ktoś jest, bo słyszę czyjeś kroki.
Zdenerwowana czekam, aż podejdzie do drzwi. Serce zamiera mi w
piersi, gdy drzwi otwiera kobieta w średnim wieku. Ma na sobie
fartuch, a w dłoni trzyma szmatkę.
 Tak?  wita się krótko i spogląda podejrzliwie na fotografów.
Jestem tak przerażona i spanikowana, że nie mogę wydusić z
siebie słowa. To pomoc domowa, myślę w końcu.
 Czy Jonathan& to znaczy, czy zastałam pana Huntingtona?
Kobieta patrzy na mnie, jakby coś sobie przypomniała. Chyba
wie, kim jestem i o co chodzi.
 Proszę  mówi i odsuwa się, żebym mogła wejść do środka. 
Zapraszam.
Drzwi zamykają się za moimi plecami, a trzask migawek
milknie. Oddycham głęboko i idę za gospodynią na pierwsze piętro,
gdzie znajduje się kuchnia, z którą mam związane miłe wspomnienia.
Na kamiennym blacie stoi wiadro, a obok widać mop.
Kobieta prowadzi mnie dalej, przez przestronny pokój dzienny,
na kolejne piętro. Zatrzymuje się przed następnymi drzwiami i puka.
 Tak?  Słyszę głos Jonathana i momentalnie po plecach
przebiega mi dreszcz.
 Ma pan gościa  oznajmia gospodyni i jeszcze raz mi się
przygląda.
Sekundę pózniej drzwi się otwierają i w progu staje Jonathan.
Najwyrazniej nie spodziewał się mnie zobaczyć, bo na jego twarzy
maluje się wyraz całkowitego zaskoczenia.
 Grace.
Nie potrafię oderwać od niego wzroku. W myślach modlę się,
żeby nogi nie odmówiły mi posłuszeństwa  pod tak wielkim jestem
wrażeniem. A przecież nie widziałam go zaledwie przez jeden dzień!
Ma na sobie czarną koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i nieco
znoszone dżinsy, podkreślające jego muskularne nogi. Jest trochę
rozczochrany, jakby przez dłuższy czas trzymał palce zanurzone we [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl