[ Pobierz całość w formacie PDF ]
maciejką.
Szkoda mówić powiedział Julek. Ten Tolek ma fantastyczne pomy
sły. Jeszcze nigdy nie bawiłem się tak dobrze.
Pomysły to on ma wtrąciła Karioka ale tańczy niestety jak noga.
Idz ty oburzył się Cegiełka. Chciałabyś, żeby wszystko umiał.
Nie, tylko stwierdzam fakt. Wspaniały chłopak, ale nie umie tańczyć.
I w ogóle ten nasz klub to znakomita rzecz.
Fantastyczna powtórzył Cegiełka a najważniejsze, że jutro
zaczyna
my prawdziwą robotę. Zobaczycie, że przy Tolku Bananie zrobimy
karierę.
Jeszcze jaką Julek zachłysnął się z przejęcia. On jeszcze nie chce
zdradzić tajemnicy, ale coś kombinuje.
Słuchajcie dodała szybko Karioka jestem pewna, że na strychu albo
w piwnicy znajdziemy grubszą forsę.
77
Albo złoto i brylanty wyszeptał Cegiełka.
Albo papiery wartościowe dokończył Julek. Widziałem jeden film,
w którym pewien pan za parapetem okiennym znalazł cały plik akcji
Forda. Ale
nie wiedział, że to akcje, i chciał je spalić.
U nas nie ma akcji przerwał mu Cegiełka. U nas ludzie zakopywali
forsę pod drzewem albo w piwnicy, albo na strychu trzymali w
pończosze.
Phi prychnęła Karioka. W pończosze trzymali pieniądze na wsi. Ten
Mauer musiał być ładowany facet i zamurował pewnie w ścianie. Tylko
gdzie?
Przecież nie będziemy rozwalać całego domu.
Cegiełka spojrzał kpiąco.
Nie znasz Tolka Banana. On pracuje systematycznie. Zobaczycie, że przy
niesie taki aparat, który wykryje, gdzie są ukryte pieniądze albo złoto,
albo...
A może to nie jest forsa ani złoto? przerwał mu Julek. Może to
zupełnie co innego?
Cegiełka wzruszył ramionami.
A co może być?
Rozmaicie bywa. Widziałem raz taki film. Faceci szukali skarbu, ale za
miast skarbu znalezli szkielet dinozaura i pózniej otrzymali nagrodę od
Królew
skiego Towarzystwa Geograficznego z Londynu.
Znakomity radioamator parsknął śmiechem.
Ty za dużo chodzisz do kina. U nas jeszcze nikt nie znalazł szkieletu dino
zaura.
Fantasta dodała Karioka. Co ci strzeliło do głowy?
Julek żachnął się:
Przecież wszystko może się zdarzyć.
Oczywiście podjął Cegiełka. Przy Tolku Bananie wszystko jest moż
liwe, ale dinozaura nie znajdziemy, trzymam zakład.
Karioka zrobiła dwa taneczne kroki.
Słuchajcie, co byśmy zrobili, gdyby tak nagle wpadła duża forsa?
Cegiełka potarł nerwowo policzek.
Już się nad tym zastanawiałem. Ja kupiłbym sobie fantastyczny wóz:
mer
cedesa albo jaguara... Tylko nie mam jeszcze szesnastu lat i nie mógłbym
dostać
prawa jazdy.
A ty? Karioka trąciła Julka.
Ja? Wiesz, że się nad tym nie zastanawiałem. Widziałem taki film: Milio
ner". Facet dostał nagle w spadku milion i nie wiedział, co z nim zrobić.
Nawet się
zmartwił, bo do tej pory żył spokojnie, a tu nagle wszyscy zaczęli go
nachodzić.
Wreszcie się zdenerwował i zapisał forsę na przytułek dla starców.
Idiota! zawołała dziewczyna. Ja to bym wiedziała, co zrobić. Po
pierwsze, sprowadziłabym z Paryża takie kiecki, że koleżankom gały
wyszłyby na
78
wierzch. Po drugie, zrobiłabym taką prywatkę, że wszyscy piliby tylko
szampana i jedli kawior. Z fasonem, no nie? A po trzecie, prysnęłabym za
granice.
Pewno do Miami wtrącił Julek.
Dlaczego właśnie do Miami?
Bo tacy, co mają dużo forsy, jadą do Miami, a potem w kasynie grają w ru
letkę, a w dzień kąpią się i piją whisky.
To nie dla mnie. Ja sypnęłabym się do Jugosławii. Moja ciotka była w Du
browniku i mówiła, że tam fantastycznie.
Nie mamy jeszcze ani grosza, a już wybierasz się do Dubrownika za
śmiał się kpiąco Cegiełka.
Karioka uczyniła nieokreślony gest ręką.
Phi, pomarzyć nie można?
Można powiedział poważnie Cegiełka.
Zbliżali się do rogu Walecznych. Szli chwilę w milczeniu, każdy zajęty swo-
imi myślami. Ulica była niemal pusta. W głębi starsza pani szła z rudym spanie-
lem. Przemknął chłopiec na rowerze. Jakaś para trzymając się za ręce przeszła
jezdnię w miejscu skrzyżowania i zniknęła za rogiem. Ktoś grał na fortepianie.
Skądś z radia płynęła rzewna muzyka wiolonczeli.
Przeszli w milczeniu przez jezdnię, a gdy byli po przeciwnej stronie, Cegiełka
zatrzymał się nagle.
To ja już walę do domu.
Chodz jeszcze kawałek, tak się przyjemnie rozmawia powiedział Julek.
Nie da rady. Stary cięty na mnie. Odwrócił się, skinął im zdecydowanym
ruchem ręki. To jutro o dziesiątej. Wstąpił na jezdnię i wtedy z
Walecznych
wyjechał z wielką szybkością samochód.
Uważaj! krzyknął przerazliwie Julek.
Usłyszeli zgrzyt hamulców, a potem rozpędzony wóz zatańczył na śliskim
asfalcie i rozkołysanym cielskiem uderzył w chłopca. Ten rozpostarł szeroko ra-
miona, jęknął i jak martwy runął na ziemię.
Samochód ślizgając się na kołach wpadł w ulicę Suską, uderzył o krawężnik.
Opony odbiły go na środek jezdni. Ktoś zaklął wewnątrz zajadle. I nagle silnik za-
grał jękliwie, a wóz pomknął z jeszcze większą szybkością, mrugając w ciemnym
wąwozie ulicy czerwonymi światełkami.
I znowu wszystko zamarło. A na skraju jezdni, tuż przy krawężniku, leżało
nieruchome ciało chłopca.
Przez chwilę nie mogli zrozumieć, co się stało. Pierwszy zerwał się Julek.
Podbiegł do leżącego, uklęknął i chwycił go za ramię.
Cegiełka! zawołał. Cegiełka!
Chłopiec nie odpowiedział. Leżał na brzuchu, policzkiem przywarł do mokre-
go asfaltu. Julek szarpnął go za ramię. Cegiełka jęknął cicho.
%7łyje! zawołała Karioka.
79
%7łyje powtórzył Julek.
Karioka stała nad nimi i wołała w panicznym przerażeniu :
Ratunku! Ratunku!
Ktoś wyszedł z najbliższego domu, ktoś zjawił się zza rogu, ktoś biegł pustą
ulicą. I nagle wokół leżącego zgromadzili się ludzie. Mężczyzna w białej koszuli
odsunął energicznie Julka. Uklęknął obok Cegiełki, uniósł go, a potem odwró-
cił. Ujrzeli teraz twarz chłopca; na wpół przymknięte oczy, zdarte do krwi czoło,
rozchylone usta. Jęczał cicho i ustami chwytał powietrze.
%7łyje powiedział spokojnie mężczyzna. Niech ktoś zadzwoni po po
gotowie.
I na milicję dodał ktoś z boku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]