[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Już Arystofanes tłumaczy Erosa, który dwie płci wiąże, stwarzając mit, dając
koncepcję dążenia do jedności . Dopiero teraz popęd płciowy wystąpi w jasnym, boskim
świetle, jako nieświadome dążenie do nieśmiertelności. Pokaże się, że istoty żywe dlatego
tylko zapłodnienia pragną, że zapłodnienie uczestniczy jakoś w wielkiej idei nieśmiertelnego
dobra .
Już Eryksimachos próbował rozwijać pomysły o Erosie na tle zjawisk przyrodniczych.
Dopiero teraz się rozświetla szereg zjawisk z żywej przyrody, szereg walk i trosk, bólów i
rozkoszy świata zwierzęcego, bo na wszelkie cele tych walk i trosk pada jakiś odblask
nieśmiertelnego dobra .
Już Pauzaniasz i Fajdros, i Agaton tłumaczyli, każdy po swojemu, pobudki dzielnych
czynów i podnosili moc Erosa, który dwóch mężczyzn powiąże. Dopiero teraz się jednolicie
wyjaśniać zaczynają pobudki czynów ludzkich, teraz dopiero miłość dwóch mężczyzn świeci
czystym, królewskim blaskiem, bo zarówno sława, za którą ludzie gonią w życiu, jak i to, co
stwarzają razem, węzłem przyjazni związani, ma w sobie coś z nieśmiertelnego dobra .
Atmosfera platońska. Czuje się, płynąc za coraz to szybszym rytmem skandowanej
prozy, jak się podnosi nastrój uczuciowy, a na różnorodne objawy natury i życia z pierwszego
aktu dialogu, na przedmioty i kwestie, które tam były po heraklitejsku, raz takie, raz inne i
dla jednego mówcy takie, a dla drugiego inne, niejasne i subiektywne, padać zaczyna coraz
jaśniej jakiś jeden, nieodmienny, jasny blask; czuje się, że przedmioty i zjawiska, pozornie
różne, mają jakieś wspólne, wyższe tło; że są takie, jakie są, i tym, czym są, nie same przez
się ani przez widzimisię tego lub owego, ale przez stosunek z jakimś jednym nieśmiertelnym,
nienależnym bytem.
Budzi się pragnienie, żeby ktoś ten wieczny byt odsłonił, objawił, ukazał. Ukaże go
Platon.
Bo oto równocześnie, w toku rozdziału XXVII dobro zaczyna stale nazywać się
,,pięknem i rozwija się przed nami obraz stosunku Sokratesa do Platona: stosunku między
tym, który pełen nasienia twórczego szuka dusz młodych, aby je zapładniał, i tym pięknym
młodzieńcem o pięknej duszy, który z nasienia mistrza rodzi nawet wtedy, ,,kiedy ich obu
tylko pamięć wiąże . Słychać nawet echa ich rozmów o pańskim ustroju Sparty, echa marzeń
młodego Platona.
Przedziwny jest Platon w tej mowie Sokratesa.
Przewinął się w niej sam Sokrates, jego psychika i jego metoda; przesunął się w niej
stosunek jego z Platonem, a teraz, kiedy rozdział XXVII zamknęły myśli o nieśmiertelnej
62
sławie twórców, niby epitafium nad grobem bohatera, w dwóch następnych rozdziałach mówi
już Platon sam przez usta mistrza.
Diotyma na czele rozdziału wyraznie zaznacza ustęp Platoński.
Objawienie
Rozdział XXVIII. Oto przedziwna droga wyzwalania się ludzkiej duszy z
jednostkowych przywiązań. Oto jak się dusza wybrana coraz bardziej odrywa od świata
zmysłowych, konkretnych, dotykalnych przedmiotów, coraz bardziej samotna i obca
pospolitemu życiu, coraz to mniej poddana i bierna, a coraz to potężniejsza w czynach, coraz
bardziej twórcza.
Rozdział XXIX. Cisza na sali zupełna; platoński Sokrates ma zmienioną twarz i głos.
Oczy mu się szklą, twarz pała. Mówi teraz w dialogu swego ucznia to, czego za życia nie
mówił nigdy. Jakaś mistyczna komunia dwóch dusz ludzkich, poza materią i czasem.
Diotyma ubiera w grubą zasłonę słów chwilę obcowania z zaświatem. Oto apokalipsa idei
piękna .
Ale na to nie ma słów w języku ludzkim.
Sokratesowi zabrakło tchu. Faluje mu pierś, przygasają oczy, głos kaskadami spada,
dreszcz po nim chodzi, kiedy mówi o tym, ,,co naprawdę jest rzeczywiste , i o
nieśmiertelności tych, którym dane było oglądać idee; ale już przyszedł do siebie i oto czym
prędzej nawiązuje do początku mowy, byle ją skończyć czym prędzej. Skończył, ale echa tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]