[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który może opętać człowieka.Otarłam sobie pot z czoła.
- Całkiem blisko prawdy - burknęłam.
- Spotkasz tu mnóstwo zombie - ostrzegł Naganiacz.
- Zombie są wszędzie - odparłam ostrożnie.
- A ty tylko jedna - dodał prowokacyjnie.
mężczyzny.Wbiłam kostki dłoni w kamienie i sięgnęłam ponad Zee, by mu pomóc osłonić
pokaleczoną głowę starszego
Milczenie Naganiacza świadczyło, że jest innego zdania.To nie moja wina.
- Oturu. Istnieją inni, tacy jak on? - spytałam tylko, zbyt zmęczona, żeby się kłócić.
- To ostatni przedstawiciel swoj ego gatunku. Wcześniej był wędrowcem.
- Gdzie jest teraz?
- Gdzieś pomiędzy. - Zamyślił się, odrzucając na bok kamienie z rumowiska. - Poza tym
światem. Jeśli zostanie tu zbyt długo, pragnienie rozpoczęcia łowów wezmie nad nim górę. Nie
chce ryzykować, że złamie dane słowo. - Wyprostował się i odgarnął włosy. Spojrzał na mnie z
góry.
- Ja zostałem mu sprzedany. Jedna z twoich poprzedniczek chciała, by wyświadczył jej pewną
przysługę. Mnie otrzymał jako zapłatę.
zmiażdżone nogi.Zakręciło mi się w głowie. Starałam się skoncentrować na rannym mężczyznie.
Bałam się go wyciągnąć. Miał
- Gdzie to było?
- W Sumerze.
Spojrzałam na niego przelotnie.
- Sumer nie istnieje od pięciu tysięcy lat.
- Niewiarygodne - odparł. - Ona myśli.
mocno. Mężczyzna po prostu zemdlał.Zagryzłam język. Starszy mężczyzna przestał wydawać z
siebie jakiekolwiek odgłosy. Sprawdziłam puls. Bił
- Pomóż mi - zwróciłam się do Zee, gdy skończył oczyszczać przestrzeń wokół zgruchotanych
stóp.
Zerknęłam na Rawa i Aaza - dzwigali małego chłopca. Ich małe ciała były niezgrabne i
przygarbione. Przypominali wilki, które próbują chodzić na dwóch łapach.
Naganiacz też się im przyglądał.
- Ile czasu zabrała ci tresura? Popatrzyłam na niego ostro tak jak Zee.
79
- To nie psy.
- Ale ciebie słuchają, nie?
Zee pokazał mu środkowy pazur i rozpłynął się w ciemnościach. Zauważyłam go gdzieś po prawej
stronie, jak To moi przyjaciele. Rodzina. się przedziera przez kamienie. Jego szpony krzesały iskry.
W oddali słyszałam zawodzenie syren i głosy
wykrzykujące różne imiona. Coraz większy ruch. Jeśli chłopcy nie będą uważać, ktoś ich niedługo
zauważy, nawet
w tych ciemnościach.
- Opowiedz mi o tej kobiecie - powiedziałam.
- Popatrz w lusterko.
- Chyba wszystkie się potłukły - mruknęłam. - Muszą wystarczyć słowa.
Naganiacz odepchnął mnie na bok. W rękach trzymał jakieś drągi. Złapał kabel wystający spod
gruzów i
pociągnął mocno. Po chwili miał już spory kawałek zwinięty w kłąb. Zabrał się do obwiązywania
nóg starszego
pana, by je unieruchomić. Działał szybko i skutecznie.
- Oszalała. Za dużo mocy. To ją odmieniło.
- I tera
Ręce Naganiacza zamarły, po czym wróciły do wiązania węzłów.z Oturu myśli, że ja się też
zmienię?
- Naznaczył cię. A zatem widzi w tobie podobieństwo do niej.
- Ty też. No chyba że nienawidzisz wszystkich osób mojej krwi, tak dla zasady.
butelkę wody. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie ją znalazł, ale byłam mu za to wdzięczna.
Przystawiłam ranneOdwrócił się ode mnie, zanim zdołałam zobaczyć jego twarz. Pod nogami
pojawił mi się Dek. W pysku trzymał -mu butelkę do ust. Nie odzyskał przytomności, udało mi
sięjednak wlać mu parę kropli do gardła. Naganiacz zno
wu mi się uważnie przyglądał.Podałam mu wodę.
- Kimkolwiek była, ja nią nie jestem. Pociągnął łyk. Cały czas patrzył mi prosto w oczy.
Zanim zdecydowałam, co odpowiedzieć, chłopcy zniknęli w cieniach. Znamię Oturu zaczęło mnie
mrowić. NaTo się jeszcze okaże, Tropicielko. -ganiacz zamarł.
- Kat - syknął Zee. - Wściekły pałasz. Wyprostowałam się.
- Gdzie?
- Za tobą - ostrzegł mały demon.
ciała. Zerknęłam na Naganiacza. Uważnie wpatrywał się w cienie. Przypomniałam sobie, co mi
powiedział w Raw z Aazem wydzierali sobie kolce z kręgosłupów i aż mnie przeszył dreszcz od
odgłosów wyrywania ich z
szpitalu.
- Mówiłeś poważnie - wyszeptałam. - To demony wywołały trzęsienie ziemi?
Naganiacz skończył obwiązywać nogi mężczyzny.
- Nie tym razem. Co nie znaczy, że nie będą próbowały tego wykorzystać. Po ziemi kręci się
mnóstwo
demonów, Tropicielko. Czują, że zasłona się otwiera. Stają się coraz bardziej bezczelne.
Pomyślałam o uratowanych dzieciach, które odpoczywają w pobliżu, i znów zaczęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]