[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ruth zaprosiła mnie na lunch - wyjaśniła.
- Mnie również. - Zniżył głos. - Wydała rozkaz.
- Dlaczego akurat my razem? Mam się czegoś obawiać?
- Nie sądzę. - Podszedł do niej i wziął ją za ręce, po czym
pochylił się i pocałował w policzek. - Niezależnie od powodu wizyty
cieszę się, że tu jesteś. Wczorajszy lunch był bardzo miły.
- Zgadzam się - przyznała, niespodziewanie zdając sobie sprawę,
że ma ochotę zostać z nim sama.
- Cieszę się, że oboje już jesteście.
Do pokoju weszła Ruth Jamison z uśmiechem na starannie
umalowanej twarzy, szeroko rozkładając ramiona na powitanie gości.
107
RS
- Ryan, kochanie, dobrze, że przyjechałeś. - Uścisnęła go i
cmoknęła w policzek, po czym zwróciła się do Julie: - Nadal nie mogę
uwierzyć, że mam takie piękne wnuczki.
Julie otrzymała swoją porcję uścisków i całusów, następnie Ruth
wzięła oboje za ręce i zaprowadziła ich na jedną z sof. Kiedy usiedli,
zajęła fotel naprzeciw nich.
- Wiem, że zaprosiłam was w ostatniej chwili i bardzo doceniam,
że zgodziliście się przyjść i sprawić przyjemność starej kobiecie.
- Przebiegłej starej kobiecie - dodał Ryan. - O co chodzi?
- Dlaczego od razu uważasz, że o coś chodzi?
- Ponieważ cię znam.
Uśmiechnęła się do niego i zwróciła się do Julie:
- Nie słuchaj go. Jeszcze uwierzysz, że jestem okropna. Jestem
bardzo miła. I troszczę się o was. Słyszałam, że byłaś na randce z
Ryanem, a nie z Toddem. Czy to prawda?
Pytanie padło tak nieoczekiwanie, że Julie nie wiedziała co
odpowiedzieć. Jak, do licha, się o tym dowiedziała? Czyżby Ryan jej
wygadał?
- Ryan jest wspaniałym mężczyzną i bardzo mi zależy, żeby się
ustatkował. Ale Todd jest starszy. Powinien się ożenić pierwszy.
- Jest starszy o kilka miesięcy. Nie przekonasz mnie, że to ma
dla ciebie znaczenie.
- Zasadniczo nie, ale w tym przypadku to co innego. To jest
rodzina. Wasz dziadek miał bardzo sprecyzowane poglądy na pewne
108
RS
sprawy i ja je po nim przejęłam. Uważał, że Todd powinien się ożenić
jako pierwszy. Opowiedzcie, co się wydarzyło.
- Ruth, to nie twoja sprawa - zauważył łagodnie Ryan,
potwierdzając domysły Julie, że to nie on był zródłem informacji
babki. Ale jeśli nie on, to kto?
- Oczywiście, że moja.
Julie wyczuła zbliżające się niebezpieczeństwo. Z wielu
powodów nie chciała, żeby Ryan wyznał prawdę o ich pierwszym
spotkaniu. Nie czekając na to, co się stanie, wtrąciła się do rozmowy.
- Umówiłam się, jak chciałaś, na randkę z Toddem -zaczęła
pospiesznie. - Okazało się jednak, że zatrzymały go interesy i wysłał
w zastępstwie Ryana, który został na drinka, a potem razem zjedliśmy
kolację.
Ryan rzucił Julie wdzięczne spojrzenie.
- No właśnie, Todd nie mógł przyjść.
- Rozumiem. - Ruth westchnęła. - I co teraz? Umówisz się znów
z Toddem?
Jeszcze by tego brakowało. Jakby jej był potrzebny w życiu
dodatkowy stres. -Nie.
Ruth wbiła we wnuczkę spojrzenie.
- Milion dolarów. Wiesz, co mogłabyś zrobić z takimi
pieniędzmi?
- Mam niejasne wyobrażenie, ale dziękuję, nie przyjmę
propozycji.
109
RS
Po skończonym lunchu Julie i Ryan wyszli razem. Gdy się
znalezli na dworze w chłodnym południowym powietrzu, Julie
przystanęła i zwróciła się do Ryana:
- Nie potrafię rozgryzć, czy ona jest zdziwaczałą staruszką czy
wcieloną diablicą.
- Zwykle stanąłbym w jej obronie, ale muszę przyznać, że
faktycznie dziwnie się zachowuje. Dlaczego tak nas przepytywała? I
skąd się dowiedziała, że to ja byłem z tobą na randce, a nie Todd?
- Nie mam pojęcia. Na początku sądziłam, że ty jej powiedziałeś.
- Nie zrobiłem tego.
- Wiem.
- Nigdy wcześniej taka nie była. - Skinął głową w kierunku
domu. - Może odnalezienie wnuczek pomieszało jej w głowie?
- Wątpię. Bardzo się zmartwiła, kiedy odmówiłam spotkania się
z Toddem. Muszę ostrzec Willow i Marinę, że teraz je będzie
namawiać. Z Willow na pewno jej się nie uda. Siostra stara się mnie
chronić i jedyne, czego Todd mógłby się spodziewać z jej strony, to
karczemnej awantury.
Ryan zatrzymał się przy samochodzie Julie.
- Niezle się namieszało.
- Nie da się ukryć. Chyba nie masz wątpliwości, kto jest
wszystkiemu winien?
- Niby ja? - Zaśmiał się.
- Sama nie zaszłam w ciążę.
- A ja uważam, że to twoja wina.
110
RS
- Naprawdę? Typowo męski punkt widzenia.
- Fakt, jestem mężczyzną. A ty byłaś bystra, seksowna i pięknie
pachniałaś.
- Rozpuszczalnikiem.
- Cokolwiek to było. Nie miałem szansy.
Jego oczy pociemniały. Zapłonęło w nich coś, co przypominało
pożądanie.
Julie zadrżała. Prowadzili niebezpieczną grę, a mieli się tylko
bliżej poznać. Zazwyczaj ludzie zbliżają się do siebie, zanim rodzą im
się dzieci, ale w końcu nie zawsze trzeba ulegać konwencjom.
- To była wspaniała noc. Byłaś cudowna.
- Ty również.
- Dzięki.
Ryan objął ją ramieniem. Zwykły, nic nieznaczący gest,
powiedziała sobie. Więc dlaczego nagle straciła oddech?
- Nie możemy pozwolić, żeby Ruth się dowiedziała o dziecku,
przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie wiadomo, co mogłaby zrobić z tą
informacją.
- Aż się przestraszyłam.
- Za kilka dni mamy spotkanie służbowe.
- Pamiętam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl