[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czy potraficie sobie wyobrazić, jak tych kilka szyszek patrzy na siebie nawzajem? Czy to on?
Podejrzliwość może zniweczyć cały system bezpieczeństwa narodowego. Czy możemy
podjąć jakieś działania?
To już załatwione odparł lapidarnie Tweed. Zarządziliśmy powszechny alarm w
całej Europie Zachodniej. Koncentrują się na portach morskich i lotniskach. Potrzebuję tylko
hitu szczęścia, by poznać drogę, jaką on jeżeli Procane jest mężczyzną wybierze, by
szybko dostać się do Moskwy.
104
Myśli pan, że Procane może być kobietą?
Intryguje mnie to, że za każdym razem, gdy mówi się o tym człowieku, akcentuje się imię
Adam odparł Tweed i na tym skończył.
Podczas podróży wiele myślałem o możliwej drodze przerzutu. Skłaniałbym się raczej ku
Wiedniowi. Jeszcze nikt nie przeszedł tą drogą... Dillon przerwał na chwilę. Nawet
żaden z waszych ludzi.
Będziemy to mieli na uwadze.
I jeszcze jedno, nim pojadę do hotelu. Jeżeli cała ta sprawa rozwinie się, to nagle zobaczy
pan Sępa siedzącego na pańskim ramieniu. Słyszałem, że prezydent zaczeka jeszcze trochę,
by dowiedzieć się, jaki będzie rozwój wydarzeń. To jego normalna technika.
Sęp? zapytał niewinnie Tweed.
Pan wie, o kim mówię. Najsilniejszy człowiek w Waszyngtonie zaraz po Reaganie. Jego
ulubiony doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego. Stilmar.
Sądzi pan, że mógłby przylecieć do Londynu?
Stilmar. Legendarny asystent prezydenta. Człowiek, o którym się mówi, wymieniając
wyłącznie jego nazwisko. Tweed ukrył zdziwienie wywołane oświadczeniem Dillona. Stilmar
nigdy nie wyjeżdżał ze Stanów podczas całej kadencji prezydenckiej Reagana.
Czy jest pan pewien, że mogłoby się tak zdarzyć? spytał Tweed.
Przed odlotem brałem udział w spotkaniu, podczas którego przedyskutowano poważnie tę
kwestię. Problem polega na tym, że Stilmar jest znakomity w sprawach wojskowych jest
głównym inicjatorem projektu wojen gwiezdnych. Jego wiedza natomiast o zagadnieniach
bezpieczeństwa jest po prostu beznadziejna. Stilmar jest przede wszystkim naukowcem.
Powiedziałem to, żeby was ostrzec. Jutro zamierzam polecieć do Paryża, by sprawdzić
informacje otrzymane z ambasady. Wracam tego samego dnia. A zatem do zobaczenia,
Tweed. Zatrzymałem się w Berkeley.
Nie w Milionie1*.
To chyba oczywiste.
O co w tym wszystkim chodziło? spytała Monika, kiedy zostali już sami. U mnie on
też nie ma najlepszych not za maniery.
105
Nie możesz nie doceniać Dillona ostrzegł Tweed. Mówi dosadnie i jest jednocześnie
bardzo bystry. Chcę, by w czasie podróży do Paryża pilnowała go nasza najlepsza grupa.
Kiedy dowiedzą się, którym rejsem leci, niech cię natychmiast powiadomią. Wówczas
zadzwonisz do Loriota w Paryżu. Przejmie Dillona i będzie pilnował aż do chwili, gdy ten
wsiądzie do samolotu do Londynu.
A co cię zaniepokoiło w rozmowie z nim?
To, że wspomniał Wiedeń. Ani słowa o Skandynawii. Wiedeń leży daleko na południe od
Skandynawii, a i tak równie łatwo przedostać się stamtąd do bloku sowieckiego.
Myślisz, że chciał odwrócić twoją uwagę od pomocy?
Ja nic nie myślę. Po prostu niczego nie uważam za pewnik.
Pół godziny pózniej, o 8.15 wieczorem, zatelefonował Fairweather, szef urzędu celnego w
Harwich. Estoński trawler Saaremaa zawinął właśnie do portu w celu dokonania pilnych
napraw w maszynowni.
Jadę do Harwich powiedział Tweed odkładając słuchawkę.
Samotna, wieczorna podróż pociągiem jest przygnębiająca, a Tweed był sam w przedziale
pierwszej klasy, gdy pociąg zbliżał się do Harwich. Rzucił okiem na ciemności za
prostokątami okien i zajął się studiowaniem notatek zrobionych podczas telefonicznej
rozmowy z Lailą Sarin.
Alexis. Dowiadywała się o Procane'a w Ambasadzie Stanów Zjednoczonych. Zabójstwa
oficerów GRU uduszeni. Estonia? Archipelagi. Turku? Szwedzki?
Newman. Adam Procane. Nigdy o nim nie słyszał (tak powiedział). Archipelagi (znowu).
Estońskie Towarzystwo Morskie.
Tweed próbował uchwycić jakiś wspólny wątek tego, co wiedzieli niezależnie od siebie
Alexis i Newman. Nie znalazł niczego takiego. Wymienione elementy sprawiały wrażenie
przypadkowych. Z wyjątkiem dwóch archipelagów i Estonii.
Wsunął notes do kieszeni i oparł głowę na niewielkiej poduszce. Zamknął oczy, myśląc o
swoim pierwszym spotkaniu z kapitanem Saaremaa, Olafem Prii.
Zaczęło się przypadkowo, kiedy dwa lata wcześniej Tweed odwiedził Helsinki. W Zatoce
Fińskiej szalał okropny sztorm. Saaremaa schronił
106
się w południowym porcie Helsinek i Prii skorzystał z nadarzającej się okazji.
Zszedł na ląd i poszedł do Ambasady Brytyjskiej. Miał dość rozsądku, by nie szukać pomocy
w Policji Obronnej, której pracownicy mają obowiązek zgłaszania tego typu incydentów
Moskwie.
Pracownicy ambasady nie wiedzieli, czego chce i co z nim zrobić. Poprosili o pomoc Tweeda,
który przypadkiem był w ambasadzie. Nie znał ani słowa po fińsku i estońsku, a języki te nie
są pozbawione pewnych podobieństw, jednak całkiem swobodnie dogadał się z Prii po
niemiecku.
Historycznie biorąc, Estończycy są raczej Bałtami niż Słowianami i niektórzy rozumieją po
niemiecku. Prii zjadliwie wyjaśnił postawę swego narodu:
Podczas wojny niemiecki Wehrmacht wkroczył do Estonii. Wypędził tych sowieckich
sukinsynów, którzy okupowali nasz kraj od 1940 roku. Niemcy traktowali nas dobrze.
Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby zostali u nas na zawsze. A pózniej, jak pan wie, wróciła ta
cholerna Czerwona Armia. Od tamtej pory jesteśmy więzniami. Będę dostarczał
Brytyjczykom informacji przy każdej możliwej okazji.
Jak będzie się pan z nami kontaktował? spytał Tweed.
Oczywiście, przez radio na moim statku! Aowimy na Morzu Północnym. A więc ustalimy
sygnał i wy będziecie wiedzieli, że jestem w pobliżu Wyspy Wolności.
A dlaczego nie przedostanie się pan do Brytanii i tam nie pozostanie?
To było pytanie testowe. Tweed podejrzewał jeszcze, że Prii może być sowiecką wtyczką.
Obserwował Estończyka uważnie, kiedy ten odpowiadał.
Ponieważ mojej żonie i dwu córkom nigdy nie wolno płynąć ze mną. Przed wyjściem w
morze jesteśmy uważnie obserwowani.
Ustalili kryptonim Wielki Aoś, który Prii miał nadawać pięciokrotnie w trzyminutowych
odstępach. Po powrocie do Londynu Tweed umówił się z dużym ośrodkiem nasłuchu
radiowego w Chaltenham, że będą go informować natychmiast po usłyszeniu tego wywołania.
Miejscem spotkania miało być Harwich. I teraz, pierwszy raz po tamtym spotkaniu w
Helsinkach, sygnał odezwał się dwadzieścia cztery godziny wcześniej.
To wygląda na dziwny zbieg okoliczności, pomyślał Tweed, kiedy
107
pociąg ekspresowy zwolnił i za oknem pojawiły się pierwsze światła Harwich. Ale w
połączeniu z tym, co przeczytał w swoich notatkach, to mógł nie być zbieg okoliczności.
Powinien wiedzieć więcej po rozmowie z Prii.
Sięgnął po walizeczkę leżącą na półce. Kiedy pociąg wjechał na stację w Harwich, stał już na
korytarzu przy wyjściu.
Fairweather, szef urzędu celnego, prostoduszny, czterdziestopięcioletni mężczyzna o
czerwonej twarzy i błyszczących niebieskich oczach mógłby być znakomitym wsparciem dla
grupy Tweeda. Sprawę oddzielenia kapitana Prii od reszty załogi postawił stanowczo i
dyskretnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]