[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cięży na mojej duszy, tylu łez, krwi i nieszczęść byłem przyczyną. Spójrz na moje bogactwa.
To mówiąc wstał, zaprowadził nieco w bok gościńca i ukazał trzy ogromne jamy; jedna
była pełna pieniędzy miedzianych, druga srebrnych, trzecia samem złotem napełniona.
 Widzisz więc, młodzieńcze  mówił dalej Madej do Niespodzianka  że żaden
może panujący tyle bogactw nie posiada, a jednak cóż mi, po nich?... Jgk najlichszy robak
czołgam się w prochu moich wspomnień, a każde jak ognistym sztyletem przeszywa. Bracia
moi wszyscy wyginęli, jednych ścięto, drugich powieszono, inni polegli i przynajmniej nie
czują okropności życia, przeciążonego tylu zbrodniami; ja jeden tylko żyję i zawsze napróżno
śmierci wzywam, ale śmierć wzdryga się widać spojrzeć mi w oczy. Od ludzi strach mnie
goni, a pamięć życia tak okropne zadaje katusze, że poniesieniem tysiąca śmierci chciałbym
się wykupić od nich, gdyby te śmierci śmiercią sprawiedliwego być mogły. Są to zapewne
skutki przeczucia kary wiecznej, jaka mnie czeka po zgonie. Kiedy więc będziesz w piekle,
zapytał się, co mnie tam czeka, i idąc
tędy napowrót, opowiesz mi to na tem samem miejscu, gdzie niecierpliwie na ciebie czekać
będę.
%7łe zwieszoną w dół głową Madej pozostał, a Niespodzianek dalej poszedł.
Przybywszy do bram piekła, Niespodzianek uderza w nie trzykroć kropidłem, otwierają
się z łoskotem, wchodzi wewnątrz i na środku staje.
Do dwunastu żelaznych łańcuchów przykuty stoi tam w wiecznych płomieniach gorejąc
mocarz duchów piekielnych, władca ciemności, Lu- cyper Dwunastu szatanów stoi obok
niego ze stalowemi piłami, każdy piłuje jeden łańcuch żelazny, i przez cały rok nieustannie
piłując, już już ma go przepiłować i mocarz piekieł z wię- zówby się uwolnił, by potem
panowanie swoje nad światem rozciągnąć, gdy oto na Zmartwychwstanie Pańskie rozlegnie
się uroczysty głos pierwszego  Alleluja" i łańcuchy znowu się zrosną, a dwunastu biesów z
jękiem i ze zgrzytaniem zębów, nigdy nieskończoną swą pracę znowu rozpoczynają.
Od miejsca, gdzie stoi Lucyper przykuty, dó dalszych otchłani piekielnych prowadzą
trzy* bramy z napisem, nad pierwszą: karanie za cie- mięstwo kmiotków; nad drugą:
męczarnie za łzy ludzkie; nad trzecią: katusze za krew niewinną.
Niespodzianek rzuciwszy okiem po piekle, zakreśla koło święconą kredą, staje na środku,
który krzyżem świętym przeżegnał, i w lewej ręce trzymając kropielnicę z wodą święconą,
umaczał w niej kropidło i zaczął Lucypera i jego djabłów kropić.
Zaruszyli się szatani, zasykati jak węże, rzucili się ku przybyszowi, lecz nie mogąc zakre-
ślonego koła przekroczyć, z krzykiem i wrzaskiem rozpierzchli się w różne strony.
Niespodzianek wciąż kropi a kropi, i gdy na czoło Lucypera spadła kropla wody
święconej, mocarz ciemności jęknął i ogromnym głosem zawołał:
 Czego chcesz od nas?
 Zwróćcie mi zapis na moją duszę 1
Lucyper chwycił za trąbę miedzianą, którą
dzwigali na sobie pierwsi czterej szatani, i zatrąbił do bramy pierwszej.
Wyleciało stamtąd mnóstwo djabłów, i na rozkaz swego władcy, by wnet oddali zapis na
duszę Niespodzianka, odpowiedzieli, że go nie mają.
Niespodzianek znowu zaczął kropić wodą święconą, a Lucyper chwyciwszy za trąbę sre-
brną, którą drudzy czterej szatani dzwigali, zatrąbił do bramy drugiej.
Zbiegła się wielka moc. innych czartów i oświadczają, że także oni o tym zapisie nic nie
wiedzÄ….
Znowu zanurzył Niespodzianek kropidło do kropielnicy i zaczął Lucypera i nieczyste
duchy kropić.
Rozległ się krzyk wielki, aż piekło zadrżało a Lucyper chwyciwszy trąbę złotą, którą
dzwigali czterej ostatni szatani, zatrąbił do bramy trzeciej.
Wielkim pędem przylatuje ćma czartów zasapanych. i czekaią rozkazu Lucypeia.
 Oddajcie zapis na duszÄ™ Niespodzianka!
Wszyscy spojrzeli po sobie i zaczęli się wymawiać, iż takiego zapisu nie mają.
Niespodzianek brał się znowu do kropienia, a Lucyper zatrąbił we wszystkie trzy trąby
razem, i z najgłębszych zapadlin piekła przybiega djabeł kulawy, zezowaty i łysy, i stanął
przed Lucyperem.
 Zwróć Niespodziankowi zapis na jego duszę!
Djabeł kulawy zaczął się krztusić, majaczyć, rudym ogonem po piekle wybijać, aż
Lucyper z gniewem zawołał:
 Oddaj!
Skrzywił się djabeł, jak gdyby pianie koguta posłyszał, lub kół osinowy na grzbiecie
poczuł, sięgnął ręką za cholewę, dostaje zwitek parga- mmu, rozwinął, okazał i oddał.
Niespodzianek wziął swój zapis i uradowany już miał odchodzić,- gdy Lucyper rzekł do
kulawego* biesa, zwanego Asmodeuszem:
 Masz szczęście, żeś się dłużej z oddaniem zapisu nie ociągał, gdyż kazałbym cię
zaprowadzić na Madejowe łoże.
Niespodzianek całkiem był zapomniał o Madeju, obróciwszy się więc znowu do
Lucypera, jeszcze raz kropnął wocfą święconą i rzecze:
 Kaz mi to łoże pokazać.
Na dany rozkaz djabeł kulawy poszedł w głąb piekła, Niespodzianek udał się za nim i
ujrzał straszne łoże Madejowe.
Całe z żelaza i na śrubach, u jednego końca wiszą klamry dla ujęcia głowy, a u drugiego
dla skrępowania nóg, i to się skraca do roz
miarów kolebki, to się na kilkanaście łokci rozciąga, spód i boki najeżone nożami, brzy-
twami, sztyletami, nożycami, obcęgami, kleszczami, szydłami i hakami; wszystko rwie. rżnie
i kolę, szarpie, kraje i nacina; z dołu ouchają płomienie nieustanne, a z góry rozpalona siarka'
ognistym dżdżem spada.
Zawrócił się prędko Niespodzianek i progi piekielne jak najprędzej opuścił.
Idąc ciągle na wschód słońca, Niespodzianek przybywa do puszczy, zastaje Madeja na
pniu dębowym, opowiada mu wszystko, opisał przygotowane dla niego łoże, i już miał
odejść, gdy Madej powstał, zadrżał i rzecze:
 Cóż mi teraz pozostaje? Mamże oddać się rozpaczy?... Wszakże to do was kapłanów
powiedziano, że co tu rozwiążecie, i tam będzie rozwiązane, wyspowiadaj więc mnie i
rozgrzesz.
Na to Niespodzianek:
 Rozpaczać nie powinieneś, bo większe jest miłosierdzie Boga, niżeli grzechy całego
świata; a spowiadać i rozgrzeszać nie mogę, bom jeszcze święcenia nie otrzymał.
 Radz więc, co mam czynić?... albo wyspowiadaj, zostaw mi nadzieję i odejdz, albo
cię tą buławą zabiję!
Cóż Niespodzianek miał począć?
Na wzgórku, między trzema jamami, w których bogactwa Madeja były, wbija do ziemi
ja- błonową jego buławę, każe mu uklęknąć przy niej i rzecze:
 Kiedyś, gdy kapłanem zostanę, przyjdę cię wyspowiadać, a teraz uczynkami
miłosierdzia, modlitwą, skruchą i pokutą możesz o odpusz
czenie swych grzechów błagać; co dzień napełniaj sakwy pieniędzmi, które posiadasz, pełznij
na klęczkach do płynącego w tej dolinie strumienia, czerpaj wodę tą oto łuską orzechową, i
na klęczkach do buławy, narzędzia twoich grzechów, powracaj, i przez całe dni ją polewaj;
jak twe skarby tym sposobem przechodniom rozdasz, a ta buława przyjmie się, puści gałązki,
okryje siÄ™ liÅ›ciem, zakwitnie i owoce wyda, wesel siÄ™ i raduj siÄ™ naówczas, bo grze® chy
twoje Pan ci odpuścił!
To rzekł i odszedł.
Madej przeżegnał się, ukląkł; i zadaną sobie pokutę ściśle wypełniać zaczął.
Codzień wśród gorących modłów i szczerego żalu za grzechy, napełnia sakwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl