[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Metodycznie sprawdził wszystkie pokoje. Nic nie brakowało. Nie było śladów włamania. Nie
było rozbitych szyb. Nikt nie wyskoczył z szafy.
Ciężkie drzwi do piwnicy były jak zawsze dobrze zamknięte. Jasper kazał je zaprojektować
specjalnie dla siebie. Pokonanie ich wymagało dużego wysiłku. Poza tym po każdej takiej próbie
pozostałyby oczywiste ślady.
Przeciętny włamywacz nie ma co liczyć na wartościową zdobycz w piwnicy, pomyślał Jasper.
Ponieważ zaś większość złodziei interesuje się przedmiotami, które można niezwłocznie spieniężyć
bez zwracania na siebie uwagi, należało sądzić, że nikt nie próbował się tam dostać.
Jasper wybrał skomplikowany kod, a następnie zszedł po schodach do swego skarbca. W
świetle lamp, zainstalowanych na suficie, zlustrował rzędy lśniących metalowych szafek.
Wszystkie były bardzo solidne, o wiele bardziej masywne niż w typowej kartotece. Jasper
trzymał tam i chronił informacje, których nie chciał zawierzyć komputerowi.
Było wiele takich informacji. Wprawdzie chętnie myślał o sobie jak o nowoczesnym
biznesmenie, ale nie mógłby zaprzeczyć, że odczuwa atawistyczną niechęć do współczesnych
technologii przechowywania i opracowywania informacji. Zbyt dobrze zdawał sobie sprawę z ich
słabości i wiążących się z tym niebezpieczeństw.
W kartotece miał poufne informacje o klientach, zeznania podatkowe i różne dane finansowe,
które gromadził przez lata pracy.
Były też inne rzeczy. Zdjęcia i przedmioty należące kiedyś do Fletchera i jego żony. Jasper
zamierzał je dać Kirby'emu i Paulowi, gdy obaj skończą studia.
Przeszedł wzdłuż rzędu szafek, sprawdzając kolejno każdą szufladkę. Gdy się upewnił, że
żadnej nie dotykano, wrócił na górę i zamknął za sobą piwniczne drzwi.
Nie miał dowodu na to, że ktoś dostał się do wnętrza domu. Nie mógł jednak pozbyć się
wrażenia, że tego wieczoru odwiedził go nieproszony gość.
To mogą być nasilające się objawy obłędu, pomyślał. Nie wiedział, czy należy się tym
przejmować. Drugi raz w ciągu niecałych dwu tygodni wydawało mu się, że ktoś ma go na celowniku.
Jednego był pewien: nie wspomni o tym drobnym problemie Kirby'emu.
Na progu gabinetu przystanął i potoczył wzrokiem po wnętrzu.
Wcześniej dokonał już pobieżnych oględzin pokoju, żeby sprawdzić, czy nie brakuje nic ze
sprzętu komputerowego, coś jednak kazało mu tam wrócić.
Po kilku sekundach zorientował się, co zwróciło jego uwagę. Pióro, które zwykle zostawiał na
zamkniętym laptopie, leżało teraz obok komputera.
Przeszył go dreszcz, niemający nic wspólnego z mokrą koszulą, której jeszcze nie zdjął.
Wyciągnął ramię nad oparciem krzesła, otworzył pokrywę i uruchomił laptop; komputer zamruczał,
zajęty wstępną procedurą testującą. Po chwili na ekranie ukazało się menu.
Danych z twardego dysku nikt mu nie skasował. Naturalnie, nie było sposobu na sprawdzenie,
czy ktoś nie przekopiował zawartości poszczególnych katalogów na dyskietki, ale Jasper nie
magazynował w komputerze ani poufnych danych dotyczących klientów, ani dokumentów swojej
firmy. W ogóle nie przypominał sobie, by było tam cokolwiek wartego kradzieży.
Przeszedł do kartoteki w kącie i zaczął otwierać szufladki. Nigdy nie zadawał sobie trudu, by je
zamknąć na zamek. Wszystkie naprawdę ważne dokumenty miał na dole, w piwnicy.
W pierwszych trzech szufladkach wszystko wydawało się na miejscu. Już, już miał zamknąć
czwartą, gdy zauważył, że żółta teczka jest wetknięta przed czerwoną.
Długo jej się przyglądał, zanim ją wyjął, by sprawdzić, czy zawartość jest nietknięta.
Przekonawszy się, że nic nie brakuje, wsunął ją na właściwe miejsce za czerwoną teczką.
Było bardzo prawdopodobne, że ten, kto szperał mu po kartotece, spodziewał się
uszeregowania dokumentów według dat i alfabetu. Tak też było, Jasper posługiwał się jednak
dodatkowo kodem opartym na kolorach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]