[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siadały ostre kanty albo występy, z których większość wbijała się we mnie. Uświa-
damiałem to sobie stopniowo, ponieważ zdrętwiałem w wielu istotnych miej-
scach.
Cześć, Merlinie.
Frakir, ucieszyłem się. Długo byłem wyłączony?
Nie wiem. Sama dopiero doszłam do siebie.
Nie wiedziałem, że można znokautować kawałek sznura.
Ja też nie. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło.
W takim razie inaczej sformułuję pytanie: domyślasz się, jak długo byliśmy
wyłączeni?
Mam wrażenie, że dosyć długo. Daj mi spojrzeć na wyjście, to może potrafię
odpowiedzieć dokładniej.
Podniosłem się wolno, nie zdołałem ustać, upadłem. Poczołgałem się do otwo-
ru, zauważając po drodze, że w stercie uzbrojenia nie brakuje niczego. Posadzka
rzeczywiście pękła. I rzeczywiście martwy karzeł leżał w tylnej części kaplicy.
Spojrzałem na jasne niebo zarzucone czarnymi punktami.
I co?, zapytałem po chwili.
Jeśli oceniam prawidłowo, wkrótce nastanie świt.
Przed świtem zawsze najjaśniej, co?
Coś w tym rodzaju.
Nogi zamrowiły, gdy powracał obieg krwi. Wstałem z wysiłkiem i oparłem się
o ścianę.
Jakieś nowe instrukcje?
Jeszcze nic. Mam przeczucie, że nadejdą o wschodzie słońca.
Zatoczyłem się do najbliższej ławy i opadłem.
Jeśli teraz coś nadejdzie, mam do obrony tylko dość dziwaczny zestaw czarów.
Spanie na zbroi wywołuje pewne dolegliwości. Jest prawie tak niewygodne, jak
spanie w zbroi.
Rzuć mnie na nieprzyjaciela, a przynajmniej zyskam dla ciebie trochę czasu.
Dzięki.
Jak daleko w przeszłość sięgasz pamięcią?
50
Chyba do czasów, kiedy byłem małym chłopcem. Czemu pytasz?
Ja pamiętam wrażenia od chwili, kiedy pierwszy raz zostałam ożywiona, jesz-
cze przez Logrus. Ale wszystko, aż do naszego tu przybycia, przypomina sen. Tylko
reagowałam na życie.
Wielu ludzi zachowuje się podobnie.
Naprawdę? Przedtem nie mogłam myśleć ani się porozumiewać.
Fakt.
Myślisz, że to potrwa dłużej?
Nie rozumiem.
Może to tylko stan przejściowy? Może uzyskałam świadomość, aby radzić so-
bie w szczególnych okolicznościach, jakie czekają nas w tym miejscu?
Nie wiem, Frakir, odparłem, masując lewą łydkę. To możliwe. Przyzwyczajasz
się do nowych możliwości?
Tak. To chyba nierozsądne. Jak można martwić się o coś, czego nie będzie mi
brakowało, kiedy zniknie?
Dobre pytanie, a ja nie znam odpowiedzi. Może i tak zyskałabyś świadomość?
Nie przypuszczam. Ale to możliwe.
Boisz się regresji?
Tak.
Coś ci powiem. Zostawię cię tutaj, kiedy znajdziemy wyjście.
Nie mogę zostać.
Dlaczego nie? Owszem, czasami się przydajesz, ale w końcu sam potrafię
o siebie zadbać. Teraz, kiedy jesteś świadoma, powinnaś mieć własne życie.
Ale jestem dziwolągiem.
Jak my wszyscy. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że rozumiem i zgadzam się.
Zacisnęła się na moment i umilkła.
Chciałbym tak się nie bać picia wody.
Siedziałem tam prawie godzinę. Analizowałem wszystko, co mi się ostatnio
wydarzyło. Szukałem jakichś wzorców, wskazówek.
Chyba słyszę twoje myśli, odezwała się nagle Frakir. I zdaje się, że mam ważną
informację.
Tak? Co takiego?
Ten, który cię tu sprowadził. . .
To coś, co wyglądało jak mój ojciec?
Tak.
Co z nim?
Był inny niż obaj wcześniejsi goście. Był człowiekiem. Oni nie.
Chcesz powiedzieć, że naprawdę mógł być Corwinem?
Nigdy go nie spotkałam, więc nie wiem. Ale nie był takim konstruktem jak
tamci.
Wiesz, czym byli?
51
Nie. Ale dostrzegłam w nich pewną niezwykłą cechę i zupełnie jej nie rozu-
miem.
Pochyliłem się i rozmasowałem skronie. Kilka razy odetchnąłem głęboko.
W gardle mi zaschło i bolały wszystkie mięśnie.
Mów. Czekam.
Nie bardzo potrafię to wytłumaczyć, stwierdziła Frakir. Ale jeszcze w przed-
świadomych czasach nierozsądnie nosiłeś mnie na ręku, kiedy przechodziłeś Wzo-
rzec.
Pamiętam. Po twojej reakcji bardzo długo miałem w tym miejscu bliznę.
Niełatwy jest kontakt tworów Chaosu i tworów Porządku. Jakoś przeżyłam.
I zarejestrowałam to doświadczenie w pamięci. Otóż postacie Dworkina i Obero-
na, które odwiedziły cię w tej jaskini. . .
Tak?
Pod ich pozornym człowieczeństwem pulsowały pola energii zamknięte w geo-
metrycznych strukturach.
Przypomina to rodzaj animacji komputerowej.
Może to coś podobnego. Trudno powiedzieć.
A mój ojciec nie był taki?
Nie. Ale nie do tego zmierzam. Rozpoznałam zródło.
Skupiłem się.
To znaczy?
Te wiry. . . geometryczne konstrukcje, na których opierały się obie postacie. . .
to reprodukcje fragmentów Wzorca Amberu.
Nie mylisz się?
Nie. Braki w świadomości nadrabiam pamięcią. Obie figury były trójwymia-
rowymi konstrukcjami elementów Wzorca.
Po co Wzorzec miałby korzystać z takich wizerunków, żeby mnie podejść?
Jestem tylko skromnym narzędziem mordu. Rozumowanie nie jest na razie mo-
ją mocną stroną.
Skoro w sprawę zamieszane są Jednorożec i Wąż, to przypuszczam, że Wzorzec
także.
Wiemy, że Logrus tak.
Miałem też uczucie, że Wzorzec wykazał swoją świadomość tego dnia, kiedy
przeszła go Coral. Przypuśćmy, że tak jest i dodajmy jeszcze zdolność budowania
takich konstruktów. . . Czy chciał, żeby właśnie tu mnie doprowadziły? Czy raczej
Corwin przeniósł mnie w inne miejsce? I czego chce ode mnie Wzorzec? A czego
mój ojciec?
Zazdroszczę ci umiejętności wzruszania ramionami, odparła Frakir. Zakładam,
że są to, jak to określasz, pytania retoryczne.
Raczej tak.
52
Zaczynają do mnie docierać informacje innego typu. Zakładam więc, że noc
dobiega końca.
Poderwałem się.
Czy to znaczy, że mogę już jeść? I pić?
Chyba tak. Ruszyłem jak najszybciej.
Wprawdzie nie znam się na tych sprawach, ale zastanawiam się, czy takie-
go skakania przez ołtarz nie można uznać za dowód braku szacunku, zauważyła
Frakir.
Czarne płomienie zamigotały, kiedy przemknąłem między nimi.
Do diabła! Nie wiem nawet, czyj to ołtarz, odparłem. A zawsze uważałem, że
brak szacunku okazuje się komuś konkretnemu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl